Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdyńscy przewoźnicy darli koty, miasto przecięło spory. Gdyński dworzec w gestii ZKM Gdynia

Szymon Szadurski, Lechosław Dzierżak
Anna Kurkiewicz
Starcia właścicieli firm przewozowych i walka o pasażerów na trasie z Gdyni na Półwysep Helski doczekały się mało spodziewanego epilogu.

Na skutek licznych niesnasek, skarg i incydentów Pomorska Komunikacja Samochodowa w Gdyniprzestaje od początku przyszłego roku zarządzać dworcem autobusowym przy pl. Konstytucji. Władze miasta zdecydowały się sięgnąć po drastyczne środki i wypowiedziały spółce umowę dzierżawy.

Gdyński dworzec autobusowy nie będzie już administrowany przez PKS - spółkę Pomorska Komunikacja Samochodowa. Pieczę nad nim ma przejąć ZKM Gdynia. Tak zadecydowali Radni Miasta Gdyni podczas dzisiejszej sesji.

- Rada Miasta Gdynia zobowiązała Zarząd Komunikacji Miejskiej w Gdyni do administrowania gdyńskim Dworcem Autobusowym przy Placu Kaszubskim. Dworzec przejmujemy od 1 stycznia. To jest dość niefortunny okres, bo to jest zima. Wtedy wygasa umowa z obecnym operatorem - mówi prof. Olgierd Wyszomirski, dyrektor Zarządu Komunikacji Miejskiej. - Jesteśmy gotowi do podjęcia takiego zadania. Jest ono trudne, ale nasze 25 letnie doświadczenie pokazuje, że jesteśmy do niego doskonale przygotowani. Zostało ono przez nas dokładnie przeanalizowane. Na pewno nie ucierpi na tym prowadzona przez nas komunikacja miejska.

Jak twierdzi Marek Stępa, wiceprezydent Gdyni, wypowiedzenie umowy PKS było koniecznością. Jego zdaniem spółka dyskryminowała na dworcu mniejszych przewoźników i faworyzowała własne kursy.


Czytaj też: Kierowcy autobusów w Gdyni dostali premie, ale konflikt nadal trwa

- Doszło do sytuacji, w której jeden z podmiotów w grze był jednocześnie w niej sędzią - mówi Marek Stępa. - To nie mogło podobać się pozostałym użytkownikom dworca. Wybuchały konflikty, a miasto wzywane było do roli arbitra. Dla nikogo nie było to komfortowe, ani dla nas, ani dla PKS, ani dla mniejszych przewoźników, dla których konkurent był jednocześnie regulatorem.

Marek Stępa dodaje, że właśnie dlatego urzędnicy postanowili reagować.

- Administratorem będzie teraz jedna z miejskich jednostek, która nie konkuruje o pasażerów - mówi Marek Stępa. - Będzie dbała, aby regulamin dworca był jednakowy dla wszystkich. Dotychczas pomniejsi przewoźnicy oskarżali PKS, że egzekwuje przepisy bardzo surowo wobec nich, a znacznie łagodniej w stosunku do siebie.


Czytaj także: Komunikacja w Gdyni. Negocjacje ws. podwyżek dla kierowców autobusów i trolejbusów

Nie jest tajemnicą, że główną przyczyną awantur jest kwestia blokowania stanowisk odjazdowych przez mniejszych przewoźników, kursujących busami. Zgodnie z regulaminem na przystanku wolno pojawić się na 5 minut przed zaplanowanym kursem. Przedstawiciele PKS Gdynia mówią, że kierowcy busów nie respektują tego zapisu.

- Blokują stanowiska i przystanki nawet na pół godziny przed odjazdem - mówi Bartosz Milczarczyk z PKS.

Takie zachowanie zwiększa frekwencję w busach, zmierzających w stronę Helu. Kursy te w miesiącach letnich są prawdziwą żyłą złota. Pasażerowie widząc, że pojazd stoi już na przystanku, myślą, że bus wkrótce odjedzie. Chętniej do niego wsiadają, rezygnując dla przykładu z podróży pociągiem. Nagminne jest też podbieranie sobie podróżnych.

- Niektórzy „polują” na pasażerów nawet poza obrębem przystanków - mówi Bartosz Milczarczyk.

Za te wszystkie, niezgodne z regulaminem przewinienia, PKS nakłada na przewoźników noty obciążeniowe.

- Uzbierały się z tego ogromne kwoty - przyznaje Bartosz Milczarczyk. - Jeden z przewoźników w skali miesiąca potrafi być obciążany na 10-15 tys. zł.

Właściciele busów płacić oczywiście nie zamierzają, więc sprawy trafiły już do sądu. Jeden z najbardziej krnąbrnych przewoźników, firma z Redy, został też przymuszony do zabierania pasażerów z okolic budynku poczty, czyli bardzo mało eksponowanego miejsca. W związku z tym rozpoczęły się pielgrzymki właścicieli busów ze skargami do siedziby Ratusza. Bartosz Milczarczyk przyznaje, że wie, iż tego typu interwencje trafiały do urzędników lawinowo. Nie zgadza się natomiast z opinią, że tylko mali przewoźnicy stosować muszą się od regulaminu dworca.

- Wjazdy i wyjazdy monitorowane są przez kamery i zewnętrzną, wynajętą firmę - mówi Milczarczyk. - Na tej podstawie wystawiane są noty obciążeniowe. Wszyscy kierowcy, nie tylko z busów, ale także nasi, są dyscyplinowani. Jak dworzec przejmie miasto, niewiele się w tej kwestii zmieni. Nadal trzeba będzie stosować się do regulaminu.

Bartosz Milczarczyk dodaje, że to mali przewoźnicy stosują nieuczciwe triki w walce z PKS o pasażerów, a nie na odwrót.

- Zamalowali nam ostatnio informacje o promocjach cenowych na przystankach na trasie z Karwi do Gdyni - mówi Milczarczyk. - Tablice te wytrzymały tylko kilkanaście godzin. Zamazują nam też rozkłady jazdy. To są niestety standardowe praktyki właścicieli busów.


[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki