Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Sąd zdecydował. Bogdan Borusewicz nie musi przepraszać córek Benedykta Szumilewicza

PAP
Gdańsk: Bogdan Borusewicz nie musi przepraszać córek Benedykta Szumilewicza
Gdańsk: Bogdan Borusewicz nie musi przepraszać córek Benedykta Szumilewicza Karolina Misztal
Sąd Okręgowy w Gdańsku zdecydował w poniedziałek 17.10.2022 r., że Bogdan Borusewicz nie musi przepraszać córek swojego byłego nauczyciela z liceum. Zdaniem wicemarszałka, po donosie do SB przez Benedykta Szumilewicza trafił on w 1968 r. do więzienia. Jego córki, które domagały się przeprosin, twierdziły, że ich ojciec doniósł na Borusewicza tylko raz - w 1982 r.

Zakończona w poniedziałek 17.10.2022 r. w Sądzie Okręgowym w Gdańsku rozprawa dotyczyła wydarzeń z marca 1968 roku. Córki Benedytka Szumilewicza, nieżyjącego nauczyciela z liceum plastycznego (do którego uczęszczał Bogdan Borusewicz) Ewa Szumilewicz-Filocha i Agata Hofman, domagały się w pozwie przeprosin od wicemarszałka Senatu, za - jak twierdziły - podawanie nieprawdziwych informacji na temat ojca. Kobiety negowały kwestię doniesienia do Służb Bezpieczeństwa przez ich ojca na Borusewicza w 1968 r.

Wicemarszałek w wywiadach prasowych, a także biograficznej książce wspominał, że trafił wówczas do więzienia przez swojego nauczyciela chemii, któremu nieopatrznie pokazał ulotkę własnej roboty.

Na poprzedniej rozprawie Borusewicz zeznał, że znał i szanował swojego "ulubionego nauczyciela Benedytka Szumilewicza". Podkreślił, że ulotkę pokazał tylko jemu. "Ulotkę włożyłem do książki, którą mu przekazałem mówiąc, że są w niej ciekawe zadania. Otworzył książkę na ulotce, przeczytał ją, uśmiechnął się i oddał mi ją. Kilka dni później zostałem aresztowany" - zeznawał Borusiewicz.

W dokumentach Służby Bezpieczeństwa zachowały się dowody na to, że Szumilewicz doniósł na Borusewicza przynajmniej jeden raz, ale w stanie wojennym, w 1982 roku, a nie - jak twierdzi Borusiewicz - w 1968 r.

Córka Szumilewicza, Agata Hoffman, na poprzedniej rozprawie zeznała, że jej ociec doniósł na Borusewicza w 1982 roku i było to wymuszone przez funkcjonariuszy ZOMO.

W poniedziałek sędzia SO w Gdańsku Beata Grygiel-Stelina oddaliła powództwo i zasądziła od córek Szumilewicza po tysiąc złotych na rzecz Borusewicza za zwrot kosztów sądowych.

W uzasadnieniu sędzia wskazywała, że postępowanie dowodowe nie potwierdziło, że w 1968 r. Benedykt Szumilewicz doniósł na Bogdana Borusewicza do SB. "Należy przyznać, że istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że tak było, lecz nie ma pewności" - uzasadniała sędzia.

Dodała, że nie ulega wątpliwości, że ustalenie okoliczności, które dotyczą zdarzenia, które miały miejsce w 68 r. są utrudnione w szczególności kiedy dotyczy to sytuacji, które z założenia miały być tajne i nigdy nie dotrzeć do wiadomości publicznej, tak jak współpraca z SB i złożenie donosu.

- Cześć akt dotyczących agentury SB i tajnych współpracowników została celowo zniszczona - oceniła sędzia.

Wskazała również, że brak dostępu do tych najbardziej wiarygodnych dowód, nie daje pewności sądowi na stanowcze potwierdzenie tego wnioskowania pozwanego o działalności Benedykta Szumilewicza w 1968 r.

"Powódki wyrażały przekonanie, że ich ojciec nie mógł być odpowiedzialny za donos w 1968 r., a jego współpraca była jednorazowa. Sąd nie dał wiary powódkom" - stwierdziła w uzasadnieniu sędzia.

- Materiał dowodowy wskazywał wyraźnie, że współpraca Benedykta Szumilewicza nie była jednorazowa ani przypadkowa a TW "Aram" (pseudonim Szumilewicza w SB - przyp. red.) był osoba zasłużoną i oddaną wobec SB, działającą na wysokim poziomie zaufania" - wskazała sędzia Beata Grygiel-Stelina.

Dodała, że zeznania świadków, pozwoliły też na ustalenie że Benedykt Szumiliewicz miał założona teczkę osobową, w której znajdowały się materiały na jego temat, co wskazuje na stałą współpracę z SB.

Po rozprawie wicemarszałek senatu Bogdan Borusewicz powiedział dziennikarzom, że okres PRL-u jest tragedią wielu ludzi.

- W mojej ocenie Szumilewicz nie był zmuszany do współpracy. Otrzymywał za to gratyfikację - ocenił.

Córka Szumilewicza, Agata Hofman podkreśliła, że jest zadowolona, że wraz z siostrą "podjęła walkę".

- Do końca życia będę dumna, że Benedykt Szumiliewcz był moim ojcem - stwierdziła.

Poniedziałkowy wyrok Sądu Okręgowego nie jest prawomocny.

autor: Piotr Mirowicz

pm/ ok/

Źródło:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki