- Pewnie podnosząc ceny, zarobilibyśmy więcej w czasie rozgrywek, ale co potem? Po sezonie moglibyśmy już się zwijać, bo nasi stali klienci, czyli gdańszczanie, po takiej zagrywce nie chcieliby mieć z nami do czynienia - usłyszeliśmy w gdańskim BarBadosie.
Czytaj także: Gdańsk jako pierwsze miasto w Polsce pokaże Strefę Kibica
- My do mistrzostw przygotowujemy się bardzo intensywnie, będzie można u nas oglądać mecze na telebimach, a że mamy cztery kluby blisko siebie położone, mamy szanse w każdym zaproponować inne atrakcje, ale żadną z nich nie będzie podnoszenie cen - zapewnia Roland Mettel, menedżer gdyńskiego Pokładu, Tawerny, Charliego i Kandelabrów.
Podwyżek nie planuje też Zła Kobieta w Krzywym Domku.
- Tylko pozornie można zarobić na takich podwyżkach. Nam zależy na stałych klientach - mówi Marcin Woźniak, menedżer Złej Kobiety.
Niektórzy jednak zabezpieczają się, mówiąc, że jeśli ceny podniosą inni, i oni się nie wyłamią. - Podwyżek nie planujemy, ale jeśli np. doszłoby do spotkania wszystkich sopockich gastronomików i ustalono by podwyżki, to wtedy podnieślibyśmy pewnie ceny. Jednak o takich pomysłach na razie nie słyszałem - twierdzi Michał Jasiewicz, menedżer Unique Club & Lounge.
Latający Holender z Długiego Targu w Gdańsku chce natomiast ściągnąć do siebie kibiców typowo polską kuchnią.
- Jeśli ceny w menu podskoczą, to jedynie o tyle, ile zdrożeją produkty, bo płacić za nie trzeba więcej co roku - mówi Tomasz Bigos, szef kuchni Latającego Holendra. - W czasie mistrzostw postawimy na typowo polskie potrawy, bo wiemy, że to żurek czy biała kiełbasa cieszą się największym powodzeniem wśród turystów zagranicznych.
Na polską kuchnię stawia też Karczma Polska Zagroda w Sopocie, położona tuż przy hipodromie, gdzie zorganizowane zostanie miasteczko kibiców.
WSZYSTKO NA TEMAT EURO 2012 w GDAŃSKU
- Mamy już mnóstwo zapytań o menu czy rezerwacje od Hiszpanów i Włochów. Organizatorzy wyjazdów grupowych byli już nawet testować nasze jedzenie. Nie pytali o swoje narodowe dania. Pałaszowali golonki. Chcą pierogów, kapusty, bigosu. Tylko tatara nie chcieli tknąć - śmieje się Dariusz Tatkowski, menedżer Karczmy Polska Zagroda, a jednocześnie Barracudy mieszczącej się na bulwarze Nadmorskim w Gdyni. - Ani w Gdyni, ani w Sopocie cen podnosić nie będziemy. Natomiast na Euro przygotujemy menu w języku hiszpańskim i najprawdopodobniej też włoskim, bo to narody, które niekoniecznie chcą czytać w językach dla siebie obcych. Po angielsku i niemiecku menu mamy na stałe.
Z kolei Smak Morza w Sopocie stawia na potrawy irlandzkie.
- Przygotowujemy strefę dla kibiców VIP, głównie irlandzkich. Skupiamy się na dopasowaniu do nich, m.in. poprzez przygotowanie specjalnego menu, ale takiego, które oni znają. Nie wszyscy przecież chcą próbować regionalnych potraw - przyznaje Dariusz Bujak, szef restauracji. Zapewnia też, że ceny alkoholi nie zostaną podniesione.
Czytaj także: Mistrzostwa Europy będą okazją do promowania polskiej kuchni
Część restauratorów i właścicieli pubów, szczególnie w Gdyni, w ogóle nie wierzy, że ruch w czasie Euro się zwiększy.
- Szacuje się, że ma przyjechać ok. 200 tys. kibiców. Co to jest na całe Trójmiasto? W samej Gdyni w czasie Tall Ships Races było swego czasu milion gości. Jest kryzys, ludzie nie mają pieniędzy, obroty w ubiegłym roku, jak podaje OBOP i ja u siebie obserwuję, spadły o 50 proc. w stosunku do poprzedniego roku. Nie sądzę, byśmy zobaczyli na ulicach, a co dopiero w klubach czy restauracjach w czasie Euro, więcej gości - mówi Maciej Jurczewicz, właściciel Kapitana Cooka na skwerze Kościuszki w Gdyni.
Inni próbują pomóc szczęściu, namawiając kibiców z zagranicy do odwiedzin już teraz. Unique Club & Lounge, mieszczący się w Domu Zdrojowym w Sopocie, reklamuje się na portalach państw, z których kibice mają przyjechać do Sopotu.
Podobnie Scruffy O'Brien z Wrzeszcza, choć tu z racji charakteru pubu wysiłki właścicieli koncentrują się głównie na Irlandii.
WSZYSTKO NA TEMAT EURO 2012 w GDAŃSKU
Ile są warte dzisiejsze zapewnienia restauratorów, na sto procent okaże się jednak dopiero w czerwcu.
Podczas wspomnianego już The Tall Ship Races w Gdyni w 2009 roku też podwyżek nie miało być, a porcja kiełbasy z grilla z bułką i musztardą w cieniu masztów żaglowców osiągała cenę dochodzącą do 30 złotych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?