Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk Lotos Siesta Festival 2018 bardzo podobał się publiczności [zdjęcia,relacja]

Tomasz Rozwadowski
Gdańsk Lotos Siesta Festival 2018
Gdańsk Lotos Siesta Festival 2018 materiały prasowe organizatora
Przed samą północą w niedzielę 22 kwietnia zakończyła się ósma z rzędu edycja Siesta Festivalu. W tym roku impreza zadebiutowała pod nową nazwą - Gdańsk Lotos Siesta Festival - i została bardzo pozytywnie odebrana przez słuchaczy.

Spółka Lotos, podobnie jak miasto Gdańsk, są zaangażowane w festiwal od samego początku, czyli od 2011 r., ale uwzględnienie sponsorów w nazwie, z którym to ruchem zapewne łączyło się powiększenie budżetu, wyszło imprezie zdecydowanie na zdrowie. Nie znaczy to, że niedomagała, po prostu obecna sytuacja dodała Sieście nowej energii: festiwal był czterodniowy, czyli dłuższy o jeden dzień, a program przyciągał dużą liczbą gwiazd i różnorodnością propozycji. W moim przekonaniu tak dużo dobrej muzyki na Sieście jeszcze nie było.

Szefem artystycznym i twarzą festiwalu jest Marcin Kydryński, a sama impreza jest koncertową wersją popularnej audycji prowadzonej przez niego w radiowej Trójce. W programach czerpie z muzyki etnicznej krajów Południa i dba, żeby muzyka nie schodziła poniżej przyzwoitego poziomu, a równocześnie była przyjemna, ciepła (czasem gorąca!) i kojąca. Takie założenia programowe przynosiły nierzadko ewidentnie popowe koncerty, w tym roku festiwal podwyższył poziom i nie stracił na atrakcyjności. Nawet na niej zyskał.

Podstawową zmianą poza wydłużeniem festiwalu było nawiązanie współpracy z klubem Stary Maneż. Od samego początku główną sceną Siesty była sala koncertowa Polskiej Filharmonii Bałtyckiej i to się nie zmieniło, natomiast koncerty afrykańskie w klubie Parlament zostały zastąpione przez koncerty w Starym Maneżu na początek i na koniec Siesty. Choć można żałować hipnotycznych rytmów w Parlamencie, słuchacze nie stracili na tej zmianie, ponieważ we Wrzeszczu na początek Siesty wystąpiła Sara Tavares, a na zakończenie Roberta Sá, w świecie muzyki etno postaci o mocnej pozycji.

Sara Tavares już śpiewała na gdańskim festiwalu, na pierwszej edycji w 2011 r. i pozostawiła po sobie dobre wspomnienie. Portugalska wokalistka z korzeniami z Wysp Zielonego Przylądka powróciła na Siestę jako jeszcze lepsza artystka niż przed siedmioma laty. Wróciła do śpiewania przed rokiem, po drugim nawrocie choroby nowotworowej i dała w Starym Maneżu wspaniały koncert. O swoim obronionym życiu powiedziała dopiero w drugiej godzinie występu, ale koncert od samego początku miał niezwykłą moc i intensywność. Muzyka na bazie wyspiarskich klimatów z Cabo Verde, afro-beatu, bluesa i rocka uwodziła hipnotyczny groovem i wlewała ciepło do serc. Tak dobrze Siesta nie rozpoczęła się od lat. Z kolei Roberta Sá to wielka gwiazda współczesnej brazylijskiej muzyki popularnej, o jej popularności świadczy między innymi występ podczas ceremonii zamknięcia mundialu w 2014 r. To, co zaprezentowała w Starym Maneżu było mainstreamem, ale brzmiało niezwykle przyjemnie i mimo pewnego chłodu rozgrzało trójmiejską publiczność.

To były koncerty dodatkowe, choć bardzo dobre, a główna część festiwalu rozpoczęła się w czwartkowy wieczór w PFB. Przez trzy wieczory - od czwartku do soboty - punktualnie od godz. 22 rozgrywały się tradycyjne Noce Fado będące magnesem dla miłośników portugalskiej pieśni. Tym razem wystąpiła Fabia Rebordao należąca do młodej, i oczywiście niepokornej, fali wykonawców fado. Jej fado jest nowoczesne, energetyczne i drapieżne, charakterystyczna dla tej muzyki tęsknica ma nieco inny niż u starszych generacji wydźwięk. Miło nie tylko dowiedzieć się, że fado się rozwija, ale i przekonać się na własne uszy i oczy.

W piątek w sali koncertowej PFB odbyły się dwa koncerty. O godz. 17 zagrał Raul Midon i nie dość, że jego koncert był chyba pierwszym w historii Siesty zwrotem w kierunku USA, to jeszcze stanowił wyraźną wycieczkę na tereny jazzowe. Niewidomy od urodzenia Raul jest wokalistą i gitarzystą o ustalonej pozycji w amerykańskim jazzie i rozrywanym muzykiem sesyjnym, przez lata związanym z koncertowym bandem słynnej Shakiry. W Gdańsku pokazał się z własną muzyką z pogranicza bluesa, R&B, soulu i jazzu i trzeba przyznać, że było to czyste złoto. Oryginalna, własna droga artystyczna, świetny poziom wykonania i autorki charakter wypowiedzi - to wszystko najwyżej próby. Wielkie brawa za sprowadzenie tego artysty. Drugi koncerttego dnia nie był już tak porywający. O godz. 20 na estradę PFB weszła Marta Gomez z Kolumbii i przedstawiła próbkę muzykę latino dla początkujących. Nie było to dalekie od produkcji Tercetu Egzotycznego, choć oczywiście o niebo bardziej autentyczne.

W sobotę dwukrotnie na deskach PFB wystąpił Tito Paris i dwa koncerty jednego artysty tego samego dnia nie były bynajmniej przypadkiem: Tito jest artystą wybitnym, a w dodatku z samego serca klasycznej Siesty. Od lat mieszka w Lizbonie, ale karierę zrobił już na rodzinnych Wyspach Zielonego Przylądka. Był współautorem światowych sukcesów Cesarii Evory, współpracował z legendarnym Baną, ale największe uznanie zdobył jako interpretator własnych piosenek. Stylistycznie przynależy do morny, czyli najpopularniejszego gatunku muzyki popularnej z Cabo Verde, ale z artystycznego punktu widzenia reprezentuje klasę światową. Jak łączy spontaniczność z zabójczą wręcz jakością śpiewu i gry, jest jego prywatną tajemnicą. Zachwyt i bezbrzeżny szacunek pozostał we mnie na długie lata.

Ostatni koncert w gdańskiej filharmonii, o godz. 19 w niedzielę, należał do najsłynniejszego zespołu, jaki kiedykolwiek zagościł na Sieście. Amerykański kwartet wokalny Take 6 zdobył popularność równo 30 lat temu i światowej sławy nie oddał ani na chwilę, przy okazji stając się wzorcem kameralnego śpiewania zespołowego z gatunkowego pogranicza jazzu, gospel i soulu. W wykonaniu tych sześciu mistrzów najbardziej nawet oklepane melodie lśnią nowością i pulsują życiem. Take 6 śpiewali nieprawdopodobnie, a równocześnie ani na chwilę nie tracili dystansu do siebie samych i fantastycznej pogody ducha. Dzięki nim przez dwie godziny ten wycinek świata, który mieści się na gdańskiej Ołowiance, był miejscem szczęśliwym. I jak wspaniale przybijali piątki z publicznością!

Ósma Siesta była Siestą znakomitą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki