Panie Krzysztofie, nie był Pan chyba zaskoczony faktem zmiany na stanowisku premiera w naszym kraju…
Bynajmniej, przecież ja to zdarzenie przewidziałem, co ważne bardzo dawno temu. Pierwszy raz powiedziałem o tym publicznie w wywiadzie dla „Faktu” w ostatnich dniach maja 2016 r. . Było to w Gdańsku, po jednym z moich wykładów na Uniwersytecie Gdańskim. Tak dokładnie pamiętam, bo było to tuż przed moją operacją wszczepienia zastawki serca, która miała miejsce 1 czerwca 2016 r. W tym wywiadzie powiedziałem wówczas, że pani Beata Szydło nie dotrwa na swoim stanowisku do końca kadencji. Wówczas wydawało się to dziwne i nieprawdopodobne, bo popularność pani Premier i jej rządu rosła. Uzasadniając zmianę mówiłem, że nie będzie to wymuszone załamaniem dobrej koniunktury czy chociażby perspektywą takiego załamania. Mówiłem też, że nie spowoduje tego opozycja, bo ona będzie coraz słabsza, a pozycja PiS na scenie politycznej będzie systematycznie rosła. Mówiłem, że ta zmiana będzie wewnętrzną sprawą PiS, niemalże kosmetycznym zabiegiem…
ZOBACZ, ILE ZOSTAŁO DNI DO KOŃCA ŚWIATA [ZEGAR]:Koniec świata w czerwcu 2018. Badacz teorii spiskowych rozszyfrował nową datę końca świata.
No niezupełnie, teraz kiedy zmiana następowała usłyszeliśmy, że pani Szydło co prawda świetnie spisała się w realizacji pakietu zmian społecznych, ale teraz rząd czeka zwiększony nacisk na kwestie ekonomiczne, a w tych zagadnieniach Mateusz Morawiecki jako premier będzie lepszy. Mówiono też, że pan Morawiecki „ociepli” wizerunek Polski na europejskich salonach…
Owszem teraz tak się mówi i brzmi to w miarę przekonująco, ale półtora roku temu było to mało prawdopodobne. Proszę pamiętać, że był to czas sukcesów rządu premier Szydło, powodzenia reform 500+ oraz Mieszkanie plus, zahamowania wzrostu bezrobocia oraz przywrócenia dawnego czasu przechodzenia na emeryturę. Mimo histerycznych ataków i złowieszczych wróżb opozycji PiS konsekwentnie realizował swój program wyborczy. I to się ludziom podobało, zyskiwało coraz większą aprobatę społeczną. Normalna w tej sytuacji wydawała się być kontynuacja, powierzenie Beacie Szydło kolejnych zadań.