Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dawniej nie było lepiej, ale było poważniej. Felieton Wojciecha Wężyka

Wojciech Wężyk
Takie dni jak Święto Niepodległości zawsze skłaniają do refleksji. Zwłaszcza w obecnych, trudnych czasach. Dziś chyba większość z nas ma wrażenie, że „fajnie to już było”. Wystarczy otworzyć jakiekolwiek źródło informacji, żeby zetknąć się z gęstniejącym mrokiem. Coraz bardziej skomplikowaną sytuacją międzynarodową. Ogólnym zamętem.

Oczywiście możemy się pocieszać, że wojny, o których wciąż słyszymy, nie dotyczą nas osobiście – chociaż nawet to naiwne stwierdzenie nie jest prawdą, o czym przekonaliśmy się, zmagając się przez ostatnie kilkanaście miesięcy z inflacją czy na różne sposoby wspierając uchodźców z Ukrainy.

Gdy czekam na uroczystości 11 Listopada, przeglądam zdjęcia polityków sprzed 105 lat. Co mnie w nich uderza? Powaga twarzy, na których wymalowane jest poczucie odpowiedzialności za to, co się dzieje i to, co się ma wydarzyć. I chociaż z perspektywy czasu wiem, że część tych eleganckich, wąsatych, skoncentrowanych i przejętych panów zwyczajnie zawiodła, to jednak nie mogę nie czuć do nich sympatii. Nie tyle dla fraków, kapeluszy czy eleganckich wełnianych płaszczy, lecz pewnej postawy. Nazwałbym ją dojrzałością.

Piszę o tym w kontekście dwóch wydarzeń, których ostatnio byliśmy świadkami. Jedno z nich, wizyta fryzjera u Jacka Karnowskiego (to nie pomyłka, to fryzjer odwiedził eksprezydenta, a nie na odwrót), odbiło się szerokim echem w mediach ogólnopolskich. Drugie jest raczej błahostką – pani prezydent Aleksandra Dulkiewicz zainaugurowała otwarcie jakiejś osiedlowej zjeżdżalni, sunąc po niej z radosnym uśmiechem niczym 6-letnie dziewczę. Cóż, bycie „fajnym” przynosi w sferze publicznej znacznie więcej niż bycie dojrzałym. Pewnie dlatego trudno byłoby nam wymienić chociaż kilka nazwisk spośród współczesnych polityków, którym można przypisać definicję: mąż stanu. W przypadku samorządowców, nie ma nawet sensu podejmować takiej próby.

Być może powiesz Czytelniku, żem frustrat. Że dopadła mnie jakaś jesienna chandra i szukam dziury w całym. I zamiast cieszyć się luzem u polityków, uprawiam malkontenctwo. I może miałbyś rację, gdyby nie to, że dziecinnieje wszystko, co dotyczy spraw publicznych. Infantylizm polityków jest niemal całkowity. Pewne ich zagrania, wytłumaczalne w czasie kampanii wyborczej, która wymaga umiejętności przyciągania uwagi, kilka chwil później uderzają swoją pustką. I nie, moje marudzenie nie jest wcale apelem o smutne miny i przygarbione ciężarem losu barki. Chciałbym mieć po prostu wrażenie, że w trudnych chwilach, rządzą nami poważni ludzie. I nie jest też mój felietonik apologią minionych czasów. Tęsknotą tak często pojawiającą się na pewnym etapie życia, a wyrażaną słowami „o tempora, o mores!”. Nie. Dawniej wcale nie było lepiej. Ale na pewno było poważniej.

Z czego bierze się ten powszechny infantylizm? Ta potrzeba bycia wiecznie wesołym i młodym, jakby powaga wieku czy piastowanego urzędu była czymś złym. Część winy ponoszą za to media, a ściślej mówiąc media społecznościowe. To nienasycony potwór, który wymaga od wszystkich korzystających z jego usług jednej opłaty – uwagi. Tę można przyciągnąć na wiele sposobów – w zależności od charakteru i zasobów intelektualnych. Można więc pisać mądre eseje, skazując się na niszowość lub ścinać publicznie włosy, zdobywając uznanie tłumu. Bo ten chce od zawsze dwóch rzeczy: chleba i igrzysk. Wzrost gospodarczy zapewnia to pierwsze, więc politycy koncentrują się na swoistym teatrze. Stąd sukcesy tych, którzy wybierają zjeżdżalnie, zamiast poważnych debat czy nudnej, mozolnej pracy na rzecz swojej społeczności.

Przyczyn tego stanu rzeczy można się doszukiwać również w dobrobycie. Jest taka sentencja: „Trudne czasy tworzą silnych ludzi, silni ludzie tworzą dobre czasy, dobre czasy tworzą słabych ludzi, a słabi ludzie tworzą trudne czasy”. W którym momencie tej wyliczanki się właśnie znajdujemy? Zostawiam do namysłu…

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki