Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy za obecnym kryzysem imigracyjnym stoi nowa strategia Władimira Putina?

Tomasz Słomczyński
Fala uchodźców zalewa Europę. W Paryżu, Londynie i Berlinie trzeba wyprowadzać na ulicę siły policyjne - przeciwko uchodźcom, ale też przeciwko prawicowym bojówkom, które je atakują. W tej sytuacji nikt raczej nie spogląda na wschód Europy...

Tymczasem Władimir Putin, jako najważniejszy gracz w wojnie syryjskiej (mówi się, że walczy tam 1,5 tys. rosyjskich żołnierzy, nie wspominając o broni i zaopatrzeniu, które otrzymuje reżim Assada), składa propozycję Europie - przedstawia się jako ten, który może wynegocjować koniec tej wojny i tym samym rozwiązanie problemu uchodźców. Cena jakiej żąda za swoją "usługę" to właśnie Ukraina. Czy taki scenariusz jest realny?

Okazuje się, że tak. Politycy europejscy zbyt rzadko ostatnio spoglądają na poczynania Rosji. A - jak się wydaje - realizuje ona nową strategię. Zaczyna grać bliskowschodnimi kartami w grze o wschodnią Europę.

Putinowska układanka

Zacznijmy jednak od początku. W ciągu ostatnich czterech lat zaangażowanie Rosji w konflikt w Syrii - wsparcie udzielane reżimowi w Damaszku - systematycznie rosło.

"Ostatnie tygodnie rzeczywiście obfitują w doniesienia o niemal niczym nieskrępowanych (a często wręcz demonstracyjnie jawnych) działaniach Moskwy na rzecz militarnego i materiałowego wsparcia jej syryjskiego sojusznika" - pisze na łamach Wirtualnej Polski Tomasz Ołtowski, polski dyplomata, m.in. b. podsekretarz stanu w MSZ.

Przedłużający się konflikt powoduje falę uchodźców - to oczywiste. Podobnie jak to, że Europa pochłonięta "swoimi sprawami", nie będzie skłonna do zdecydowanych działań na arenie zewnętrznej, priorytetem zaś stanie się uspokojenie sytuacji na ulicach europejskich miast. Również oczywiste jest, że problem uchodźców będzie próbował zostać "rozegrany" przez Kreml.
Tak wyglądają poszczególne elementy geopolitycznej układanki.

Pytanie, które należałoby sobie w tej chwili zadać, brzmi: czy działania Kremla w Syrii mają na celu (tylko) budowanie mocarstwowej pozycji na Bliskim Wschodzie, czy (również) jest to przygotowywanie pola dla mniej lub bardziej oficjalnej ekspansji lub wręcz inwazji na Ukrainę?

Tylko Syria, czy też Ukraina?

Europoseł Paweł Kowal, były sekretarz stanu w MSZ, zgadza się z tak postawioną tezą jedynie w części: - Wydaje mi się, że klocki służące zbudowaniu takiego scenariusza są właściwe, ale ułożyłbym je inaczej. Rzeczywiście Putin chce Europie zaoferować wyciszenie problemu uchodźców i dalej zwiększać swoje zaangażowanie w Syrii. Ale jednocześnie w tym momencie chce zamrożenia konfliktu na Ukrainie, nie chce iść dalej. Nie jest jego celem ofensywa na Kijów. Przynajmniej teraz. Mocarstwowość Rosji Putin chce obecnie realizować w Syrii.

Innego zdania jest Bartosz Kramek, przewodniczący rady fundacji Otwarty Dialog. Twierdzi, że w centrum zainteresowania Putina niezmiennie pozostaje Ukraina.
- Ten kraj pozostaje miękkim podbrzuszem Rosji i na pewno kwestia ukraińska bierze na Kremlu górę nad polityką wobec Bliskiego Wschodu - twierdzi Kramek.

Zgadza się co do tego, że raczej otwartej inwazji nie będzie. Według tego eksperta, problem uchodźców zostanie "rozegrany" przez Putina inaczej: - Po tym, jak zaoferuje on swój udział w mediacjach mających na celu zakończenie wojny w Syrii, zażąda, by Unia Europejska wymogła na Ukrainie przestrzeganie porozumień mińskich. To będzie, rzecz jasna, jednostronne przestrzeganie tych porozumień. W efekcie - jeśli Ukraina to zrobi, w Donbasie powstanie quasi-państwo, formalnie należące do Ukrainy, w rzeczywistości kontrolowane przez Rosję, które jeszcze Ukraina będzie musiała finansować. A milicją w tym państwie będą siły rebeliantów, które sami Ukraińcy mają za terrorystyczne i bandyckie. Europa na to przystanie w nadziei, że Putin pomoże jej rozwiązać problem uchodźców wygaszając wojnę w Syrii. I tak "ukraiński" cel Kremla zostanie osiągnięty.
Hipoteza, według której Kreml będzie rozgrywał Syrią swoje ukraińskie interesy, znajduje potwierdzenie w przedwidywaniach ekspertów, jednak spodziewają się oni raczej działań dyplomatycznych niż militarnych.

Twierdzą, że raczej nie będzie militarnej inwazji na Mariupol, Odessę czy Kijów. Chociaż... - Cały czas wojska rosyjskie stoją pod granicą, cały czas przeprowadzane są manewry i ćwiczenia. Nieraz przekonywaliśmy się, że Putin jest nieobliczalny... Dlatego w tej kwestii żadnej pewności mieć nie możemy - stwierdza Bartosz Kramek, podkreślając, że wszystko się może wydarzyć, a powyższe scenariusze to tylko mniej lub bardziej prawdopodobne hipotezy.

Zbawca Europy i jego agenci

Jeśli więc Putin chce podawać "pomocną dłoń", to najlepiej będzie - z jego punktu widzenia - żeby podawał ją "tonącemu". Wówczas dłoń nie zostanie odrzucona, a "tonący" nie będzie skłonny negocjować warunków pomocy. Dlatego - im większe niepokoje w Europie, tym lepsza pozycja negocjacyjna dla Kremla.

Idąc dalej tym tropem: w Europie znajdą się setki tysięcy rozgoryczonych uchodźców. To woda na młyn dla ewentualnych prowokatorów. Po doświadczeniach "dziwnej wojny" na Krymie prowokacje nikogo nie powinny zaskoczyć.
Wszak zanim pojawiły się "zielone ludziki", w Doniecku znaleźli się wyszkoleni "podsycacze" nastrojów antyukraińskich. Czy taki scenariusz jest możliwy w Berlinie, Londynie, Warszawie?

- Oczywiście, że tak. To klasyczny element wojny asymetrycznej, stosowany już przez wiele państw - stwierdza Piotr Niemczyk, były zastępca dyrektora Zarządu Wywiadu UOP, obecnie ekspert współpracujący m.in. z ABW. - Tym bardziej że wystarczy iskra, żeby w takiej napiętej sytuacji doszło do przemocy, może nie z użyciem broni palnej czy bomb, ale na przykład koktajli Mołotowa. Jednak sądzę, że jak na razie takie zagrożenie jest niewielkie. Masowe migracje są bardzo spontaniczne, nawet służby chyba miały zbyt mało czasu, żeby takie akcje przygotować. Poza tym uchodźcy są przed przyjazdem przesłuchiwani, myślę, że gdyby jakaś zorganizowana, przeszkolona grupa chciała się dostać na przykład do Polski, to nasze służby by się o tym dowiedziały. Ale, oczywiście, wykluczyć takiego scenariusza nie można...

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki