Przypomnijmy, że wcześniej już składowisko zapłaciło 10 tys. zł kary za składowanie odpadów poza terenem zakładu. Dyrektor Zakładu Zagospodarowania Odpadów w Czarnówku broni się, że działka, na którą wylewano odpady, została już oczyszczona.
- RDOŚ wszczęła postępowanie w sprawie naprawienia szkody w środowisku gruntowym - informuje Joanna Jarosik, zastępca regionalnego dyrektora ochrony środowiska w Gdańsku. Wyjaśnia, że kwestia ewentualnego usunięcia osadów ściekowych i kar za ich nieprawidłowe składowanie leży w gestii inspektoratu wojewódzkiego.
Czytaj także: Czarnówko: Inspektorzy WIOŚ sprawdzają, gdzie trafiały osady ściekowe
- Zalecenia WIOŚ po ich kontroli już wykonaliśmy. Rekontrola, która była w styczniu, wykazała, że wszystko jest w porządku - broni się dyrektor zakładu Anna Andrzejczak.
Problem w tym, że badanie, jakie w Czarnówku wykonano, wykazało, że w glebie na terenie gminnej działki leżącej obok składowiska jest... rtęć. - Badania gleby wykazały w jednej próbce dwukrotne przekroczenie wartości stężenia rtęci w stosunku do dopuszczalnych wartości - mówi Joanna Jarosik.
- To była tylko jedna próbka, a stan rtęci był przekroczony nieznacznie - tłumaczy dyrektor Anna Andrzejczak i wyjaśnia. - Ta sprawa z wożeniem osadów poza składowisko jest jeszcze z kadencji poprzedniego zarządu. Teraz my tu będziemy musieli posprzątać. 10 tys. zł kary za składowanie odpadów w miejscu nieprzeznaczonym już zapłaciliśmy. Osady poddano utylizacji zgodnie z przepisami - dodaje Andrzejczak. Dyrektor wyjaśnia, że na własny koszt spółka będzie przeprowadzała badania gruntu na działce gminnej.
RDOŚ wymagała od zakładu wniosku o uzgodnienie warunków przywrócenia jakości gleby, urząd twierdzi, że Czarnówko go nie dostarczyło. Dlaczego?
- Bo mamy czas. Będziemy występować do RDOŚ w tej sprawie. Złożymy wniosek, w którym zaproponujemy, w jaki sposób naprawimy szkody w środowisku - deklaruje dyrektor. - Wcześniej jednak na pewno zlecimy dodatkowe badania, żeby ustalić, na jakim obszarze i głębokości gleba jest zanieczyszczona - dodaje.
Sołtys pobliskiego Czarnówka, który zaalarmował służby wojewódzkie o znajdującym się przy składowisku polu, na które wylewano osady i braku ogrodzenia terenu zakładu, nie kryje frustracji.
- Od początku z Czarnówkiem były problemy. Nietrafiona jest już sama jego lokalizacja na wzgórzu - twierdzi sołtys Andrzej Fierka. - Dlatego, kiedy w wakacje zaalarmowali mnie grzybiarze, że teren wokół składowiska jest pokryty jakimś szlamem, od razu to zgłosiłem do WIOŚ - mówi sołtys i na dowód tego pokazuje zdjęcia i nagrania z wakacji. - To pole pełne było szlamu. To cały czas buzowało, pracowało. Nie wierzę, że wszystko udało się wywieźć, że tam już nic nie ma. A co jeśli przedostało się do wód gruntowych? Przecież tam niedaleko jest ujęcie wody, które zaopatruje kilka miejscowości - mówi Fierka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?