- Przypuszczalnie osady były wywożone poza teren składowiska, a powinny być składowane na terenie przedsiębiorstwa - mówi Dorota Dowgiałło ze słupskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.- Nie jesteśmy jednak organem śledczym i trudno ustalić, kiedy osady mogły być wywożone. Poza tym trwa kontrola i dopiero po jej zakończeniu będziemy wiedzieli, czy osady rzeczywiście trafiały poza teren zakładu - zastrzega.
Jeśli przypuszczenia inspektorów WIOŚ się potwierdzą, zakładowi grożą kary.
Anna Andrzejczak, która od kwietnia pełni funkcję dyrektora przedsiębiorstwa, uważa, że do nieprawidłowości doszło za kadencji poprzedniego dyrektora.
- Mogę tylko zapewnić, że obecnie przedsiębiorstwo prowadzone jest prawidłowo, a zaistniałe sytuacje miały miejsce, kiedy zakładem kierował poprzedni dyrektor - twierdzi Anna Andrzejczak. - Prawdopodobnie odpady były składowane na polu. Te nieprawidłowości usuwane są powoli i systematycznie.
Poprzedni dyrektor przedsiębiorstwa, z którym firma rozstała się w kwietniu, uważa, że to typowe przerzucanie na niego winy. - Podczas mojej kadencji kilkakrotnie zakład był kontrolowany przez WIOŚ i nigdy kontrole nie wykazały nieprawidłowości - mówi Zbigniew Rożnowski, były dyrektor Przedsiębiorstwa Składowania i Przerobu Odpadów w Czarnówku.
Wizyta inspektorów WIOŚ to kolejna kontrola w zakładzie w Czarnówku. Wcześniej przedsiębiorstwo odwiedzili pracownicy sanepidu.
- Sanepid nie stwierdził żadnych nieprawidłowości - mówi Andrzejczak.- Kontrola WIOŚ była planowana, ale jednocześnie pojawił się donos. Nie wiem jednak, kto był jego autorem i nie chcę na ten temat spekulować - twierdzi Andrzejczak.
Sytuacja w zakładzie w Czarnówku to pokłosie zwolnienia dyrektora Zbigniewa Rożnowskiego. Jak twierdzi Andrzejczak, żeby ją wyjaśnić, spotkała się z załogą. Nagranie z zebrania wyciekło do lokalnych mediów. Dyrektorka mówi na nim m.in., że "nie życzy sobie nielojalnych pracowników" i "ma podstawy do zwolnienia czternastu osób", a zwolennikom dyrektora Rożnowskiego dała czas na wyjaśnienie sytuacji. W mediach pojawiły się sugestie, że Andrzejczak stosuje mobbing. Tymczasem 36 pracowników podpisało się pod pismem w jej obronie. - Nie ma żadnego mobbingu, a pani dyrektor chciała tylko uzdrowić sytuację w zakładzie - mówi Marian Kowalczyk, przedstawiciel załogi.
Swoich praw dochodzi też zwolniony w kwietniu dyrektor Rożnowski. Sprawę skierował do Sądu Pracy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?