Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ciemności wciąż kryją Ziemię... Nowy spektakl w Teatrze Wybrzeże. Rozmowa z Tomaszem Fryzłem reżyserem spektaklu

Grażyna Antoniewicz
Grażyna Antoniewicz
Jedna z najsłynniejszych powieści Jerzego Andrzejewskiego opowiada o monokulturowym świecie, w którym możliwa jest tylko jedna narracja i właśnie ta narracja zaczyna pożerać własny ogon
Jedna z najsłynniejszych powieści Jerzego Andrzejewskiego opowiada o monokulturowym świecie, w którym możliwa jest tylko jedna narracja i właśnie ta narracja zaczyna pożerać własny ogon fot.Mateusz Dąbrowski
Rozmowa z Tomaszem Fryzłem reżyserem spektaklu, którego premiera w Teatrze Wybrzeże już 14 kwietnia. W Gdańsku sięgnęli po powieść Jerzego Andrzejewskiego „Ciemności kryją ziemię”.

W 1957 roku ukazuje się powieść Jerzego Andrzejewskiego „Ciemności kryją ziemię” i natychmiast sięga po nią teatr. Pierwszy jest Kazimierz Dejmek, następnie - w 1986 roku - Izabela Cywińska robi spektakl telewizyjny. Co ich urzekło, co skłoniło do tego, że sięgnęli po ten nie najłatwiejszy tekst. I co pan w nim zobaczył?

Chociaż nie widziałem ich realizacji, to mogę przypuszczać, że zafascynowało ich to samo co mnie: fakt, że powieść ta pozwala w nieoczywisty i konkretny sposób opowiadać o relacjach międzyludzkich w sytuacji władzy, hierarchii i manipulacji. Andrzejewski opowiada o konkretnych ludzkich decyzjach i ich konkretnych konsekwencjach. Ważne jest też to, że ów tekst nieustannie się aktualizuje, pozwalając opowiadać o czasach współczesnych czytelnikowi lub widzowi. Czas, w którym reżyserował go Dejmek, był inny niż czas, gdy nad tym tekstem pracowała Cywińska. Nasze czasy są jeszcze inne. Andrzejewski, nadając tej opowieści kostium piętnastowiecznej hiszpańskiej inkwizycji, a tym samym wprowadzając dystans, tworzy taką strukturę, która pozwala opowiadać o mechanizmach działania lęku, hierarchii i władzy, funkcjonujących w różnych kontekstach społecznych. W różnych czasach te mechanizmy przyjmują rozmaite formy.

To tekst, który przyjmuje czas, w którym jest wystawiany i czytany. Przyjmuje też doświadczenie odbiorcy i zaczyna opowiadać o jego rzeczywistości. Równocześnie, kluczowy pozostaje wpisany w tę opowieść przekaz, że zło jest zawsze konkretne i związane z decyzjami ludzi.

Ważna jest adaptacja, na pewno było to niełatwe zadanie. Jak wyglądała praca nad przysposobieniem powieści na potrzeby sceny.

Autorem adaptacji i dramaturgiem spektaklu jest Piotr Froń. Piotr, nie tyle ingerował w fabułę utworu - w kolejność i charakter zdarzeń, ile raczej nadał zdarzeniom zapisanym tekście Andrzejewskiego różnego rodzaju gesty literackie i dramaturgiczne pozwalające tej opowieści wydarzyć się w teatrze. Skonstruował scenariusz, w którym sytuacje z powieści obserwowane i opowiadane są różnych perspektyw i w koncentracji na detalu.

Powiedzmy trochę w bohaterach...
Centralną postacią jest Wielki Inkwizytor Królestw Kastylii i Aragonii Tomas Torquemada (gra go Mirosław Baka), który na początku opowieści przybywa do miasta Villa-Réal.

I cały klasztor jest w strachu...
Tak, cała ta zbiorowość, w którą wkracza, jest w strachu, ale też w stanie dziwnego podniecenia i ekscytacji. Andrzejewski tworzy taką postać, by pokazać, co dzieje się ze społecznością, w której pojawia się zło. W którą wkracza ktoś, kto poprzez manipulację próbuje podporządkować sobie innych ludzi, ich sposób myślenia, wiarę, duchowość, sumienie. Ważny dla tej opowieści jest też brat Diego (w tej roli - Piotr Biedroń), młody żarliwy dominikanin, który nienawidzi Wielkiego Inkwizytora. Oskarża go o bycie sprawcą strasznych zbrodni, widzi w nim przyczynę ludzkich cierpień. Modli się o jego śmierć. Potem zostanie jego sekretarzem i prawą ręką. A w finale - nowym Wielkim Inkwizytorem. Fascynująca jest relacja między Torquemadą a bratem Diego. Diego zgadza się na coś, co wcześniej jawiło mu się jako niemożliwe do zaakceptowania. Staje się tym, kogo nienawidził i wierzy, że to, co czyni, czyni w imię dobra. „Ciemności…” to przecież także opowieść o narracjach, które tworzą ludzie, by usprawiedliwiać siebie i swoje wybory. Jest w tej opowieści także brat Mateo (Maciej Konopiński), najbliższy przyjaciel Diega z klasztoru - jego sumienie. Mateo zostanie w Villa-Réal, Diego wyruszy dalej, u boku Wielkiego Inkwizytora.

Ciekawa postać to przeor klasztor ojciec Blasco de la Cuesta.
Człowiek sympatyczny i ambitny, który marzy o awansie i chce zostać arcybiskupem. W tej roli Jarosław Tyrański. Jest też don Carlos de Sigura (Cezary Rybiński), przyjaciel Torquemady. Zostanie otruty przez Wielkiego Inkwizytora. Jest dwójka młodych żołnierzy Rodrigo (Grzegorz Otrębski) i Lorenzo (Jakub Nosiade) Łączy ich relacja romantyczna. Gdy jeden z nich zostaje mianowany nowym kapitanem wojsk inkwizycyjnych, mówi do tego drugiego: „Jeżeli dostrzegę w tobie choć cień występnej myśli, jedną bodaj plamę na twojej wierze i wierności, ja pierwszy uczynię wszystko, żeby cię zniszczyć, jak się niszczy wroga.”

Ważne w tej opowieści jest to, że w życie każdego z tych ludzi wkracza Torquemada.
Wkracza w ich intymność, prywatność, sumienie i od razu próbuje przejąć kontrolę nad tym, co jest w nich najdelikatniejsze, najbardziej osobiste. U przeora - marzenie, u Rodriga - miłość, u Diega - żarliwość. Torquemada dotyka tego, co w człowieku dobre, wrażliwe, ludzkie i zamienia w coś, co jest spotworniałym przeciwieństwem. Marzenie staje się pychą i ambicją. Miłość staje się grzechem. Żarliwość staje się nienawiścią. Człowiek zaczyna postrzegać to, co go motywowało do działania, dawało mu sens, jako grzech. I od tego momentu znajduje się pod władzą Inkwizytora. Przeor osiągnie to, o czym marzył. Stanie się arcybiskupem. Będzie jednak człowiekiem nieszczęśliwym. Spełni się jego marzenie, ale marzenie spotworniałe, skażone.

Spektakl zobaczymy na Scenie Stara Apteka, scenografię i kostiumy zaprojektowała Anna Oramus, a za reżyserię światła odpowiada Klaudyna Schubert.

Chociaż fabularnie ta opowieść dzieje się w piętnastym wieku, a narzucony przez Andrzejewskiego kostium historyczny jest bardzo ważny, to u nas nie będzie dekoracji nawiązującej do tamtych czasów. Nie będzie habitów, nie będzie hiszpańskich miast. Zaaranżowana przez Annę i Klaudynę przestrzeń będzie ascetyczna i umowna. Zawieszony nad ziemią podest, na nim ludzie. Atmosfera i wizualność tamtego świata mocno jednak funkcjonują w tekście i w muzyce. Pejzaże tamtego świata stanowią ważny element scenariusza Piotra - stają się pejzażem wewnętrznym postaci. Kostium historyczny jest tutaj - podobnie jak u Andrzejewskiego - gestem literackim.

Słyszałam, że bardzo interesująca jest muzyka skomponowana przez Nikodema Dybińskiego. Potwierdza pan?

Tak! Muzyka i przestrzenie dźwiękowe skomponowane przez Nikodema, także tworzą pejzaż świata. Na scenie nie ma klasztoru, ale będzie słychać kroki wędrujących nocą po klasztorze mnichów. Będzie słychać dźwięk zbliżającego się do klasztoru orszaku Wielkiego Inkwizytora: 200 butów uderzających o bruk i ludzie śpiewający pieśni.

Jak budowaliście postać inkwizytora z Mirosławem Baką?
W jednej ze scen Inkwizytor mówi, że ważne są te słowa, które są działaniem. Konstruując postać Torquemady, koncentrujemy się na tym, w jaki sposób on działa słowami. Co chce tymi słowami osiągnąć? Co chce nimi zrobić? Jaką myśl i jakie treści chce w tym świecie zainstalować? Myślimy o słowach jak o działaniu. W powieści Andrzejewskiego fascynujące jest to, że postaci działają słowami. Ich słowa są decyzjami. Słowa czynią zło i zawsze mają konsekwencje. Słowa mogą być też narzędziem oporu. Słowa u Andrzejewskiego pozostają także w relacji z większą narracją - religijną, światopoglądową, inkwizycyjną. Postaci chcą w nią wierzyć, a równocześnie nieustannie ją kształtują wobec swoich doraźnych potrzeb i interesów. To będzie także spektakl o tych narracjach, które tłumaczą świat, a równocześnie wykorzystywane są do posiadania władzy nad rzeczywistością, kontrolowania innych i usprawiedliwiania czynów.

Czy dla publiczności to nie będzie zbyt trudne? Na scenie wszystko dzieje się i słowach… Czy sądzi pan, że uda wam się?

Mam taką, nadzieję. Jest to piękne wyzwanie. Myślę, że to, co jest ważne, to położenie nacisku na skuteczność wypowiadanych słów, na skuteczność racji. To wszystko, trochę jak w sądzie, odbywa się wobec widzów, którzy obserwują postaci oraz analizują ich decyzję i motywację.

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki