MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chwina wiek chrystusowy

Tadeusz Skutnik
Wolnością jest także możliwość posiadania odrębnego zdania
Wolnością jest także możliwość posiadania odrębnego zdania Grzegorz Pachla
Dwudniowy (miniony czwartek i piątek) jubileusz trzydziestu trzech lat od debiutu gdańskiego pisarza Stefana Chwina w wersji radykalnej można byłoby podsumować stwierdzeniem, że nie przyniósł niczego, o czym byśmy wcześniej nie wiedzieli.

Nie byłoby to jednak stwierdzenie całkowicie prawdziwe, nie mówiąc już o tym, że jubileuszy nie urządza się po to, żeby drążyć, czyli też i dręczyć jubilatów.

Rozpoczęło się wszystko jak najbardziej jubileuszowo, czyli od obdarowywania. Paweł Adamowicz, prezydent Gdańska, w imieniu ministra kultury udekorował Stefana Chwina srebrnym medalem Gloria Artis, przyznawanym zasłużonym kulturze. W imieniu zaś marszałka pomorskiego wręczył mu też złote pióro, a w swoim - nagrodę finansową. Jubilat zrewanżował się własnoręcznie wykonanym rysunkiem - panoramą Gdańska.

Na tym w zasadzie skończyły się uprzejmości, a zaczęło maglowanie. Do maglowania, wprawdzie jubileuszowo złagodzonego, przystąpili krakowianie: Katarzyna Janowska i Piotr Mucharski. Tematem była wolność. Usłyszeliśmy m.in., że tę Chwin definiuje przez negację: jeśli nic nie boli, nie uwiera, to możemy nazwać to wolnością. "Prawdziwą wolność posiada tylko Bóg", a nie my, zjadacze chleba. Potem dorzucił jeszcze, że wolnością jest również możliwość posiadania odrębnego zdania, jeśli nie zakuwa się za to w dyby, nie deportuje, nie zabija w ciemnym zaułku.

Nad całą tą wymianą zdań zawisł "czarny księżyc" - jak to określono - "eseju" Stefana Chwina sprzed kilkunastu dni, z "Gazety Wyborczej", zatytułowanego "My, Ablowie, czyści jak łza". Tekst krążył wokół myśli, że "to nie generał Jaruzelski wprowadził stan wojenny. On tylko puścił w ruch maszynerię", a wprowadzały dziesiątki tysięcy "polskich chłopców", bez których Jaruzelski byłby niczym.

Chwin oczywiście bronił swego tekstu, choć ani słowem się nie zająknął, że to fragment żywcem wyjęty z najnowszego dzieła, mianowicie "Dziennika dla dorosłych", które udostępnione zostało PT Publiczności dopiero następnego dnia. Nie jest więc to doraźny "esej" napisany ku wybieleniu osoby czerwonego generała, lecz wyjęty z większej całości. Ta całość - w jednym ze swoich wątków - mówi nie o tym, że w komunie "wszyscy byli umoczeni", a zatem nikogo dziś skazać nie można, tylko że naród w każdej sytuacji granicznej przyjmuje postawę i barwy ochronne, pozwalające mu przetrwać.
Promocja trzeciego tomiku z serii przewodników literackich "Gdańsk według…", tym razem wg Stefana Chwina (poprzednio dostąpili tego zaszczytu Paweł Huelle i Günter Grass), zakończyła jubileuszu dzień pierwszy. Wydawca ujawnił przy tej okazji, że następny będzie "Gdańsk według Lecha Wałęsy"!

Dzień drugi jubilowania miał być w założeniu dyskusją czwórki panelistów o twórczości autora "Hanemanna" i na rozbiegu nawet był. Andrzej Franaszek i Jerzy Jarzębski z Krakowa, Dariusz Nowacki ze Śląska i Jarosław Zalesiński z Gdańska (i z "Polski Dziennika Bałtyckiego") gładko łyknęli dwa wstępne problemy: o co bylibyśmy ubożsi, gdyby nie było Stefana Chwina, i jakie tematy uważają za najważniejsze dla niego. Przy trzecim - w czym się z nim nie zgadzają - jednak już się przydławili. Autorem przydławki okazał się prof. Jarzębski, który przypomniał sugestię pana Stefana z poprzedniego dziennika, jakoby Czesław Miłosz nie kochał swej żony Carol. I tu się zaczęło!

Chwin - nie wstając z miejsca - zaprotestował. W ten sposób objawił się jeszcze jeden przymiot charakteru człowieka i pisarza Chwina: panowanie nad owczarnią swej twórczości. Gdy podchodzą wilcy, autor jak Dobry Pasterz staje w obronie swej trzody przed atakami, samemu nie szczędząc razów. Tak też i cała reszta panelu przerodziła się w dyskusję panelistów z nim samym. Czyli też w rodzaj magla. A nad nim niejeden raz jeszcze ponuro zaświecił "czarny księżyc" owego "eseju" wałkowanego poprzedniego dnia, w którym jakoby Stefan Chwin na ochotnika zgłosił się do obrony Jaruzelskiego…

Jak było naprawdę - można dowiedzieć się z kart "Dziennika dla dorosłych", który tego dnia oficjalnie zadebiutował na rynku wydawniczym. Znaleźć w nim można dużo ostrzejsze rzeczy niż sugestię, żeśmy wszyscy byli umoczeni w komunę, żyjąc z nią nawet w sprzecznej symbiozie. Ale to temat na inną okazję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki