Jacek Rostowski, którego portrety palone są teraz na ulicach Warszawy nie jest jakimś wyjątkiem. Pamiętamy przecież hasło "Balcerowicz musi odejść". A jakoś nie przypominam sobie przypadku, by któryś z innych ministrów finansów cieszył się powszechnym uznaniem i estymą. Taką mają robotę.
Ciekawym przypadkiem jest minister finansów Chorwacji Slavko Linic. Starszy pan, były burmistrz Rijeki, znany jest z niekonwencjonalnych odzywek i kontrowersyjnych posunięć. Za idiotę uznali go powszechnie fachowcy od gospodarki i finansów. Chorwacja przeżywa od kilku lat recesję, PKB spada, choć wg prognoz 2013 rok będzie ostatnim tak marnym. Dług publiczny sięga 60 proc., stopa bezrobocia wynosi 20 proc. Polityka fiskalna jest w kleszczach. Trzeba zwiększać dochody budżetu, a jednocześnie pobudzać wzrost gospodarczy. Łamigłówka typowa w takich sytuacjach. Linic w pierwszej kwestii (dochody), wprowadził kasy fiskalne do wszystkich małych sklepików i restauracyjek, których w tym kraju nie brakuje. I bezwzględnie zamykał je w każdym przypadku, gdy kontrola wykazywała choćby najmniejsze nieprawidłowości, czytaj - nierejestrowaną sprzedaż.
Sam widziałem niedawno kilka takich sklepików w maleńkich miejscowościach oklejonych papierowymi taśmami z pieczątką kontroli skarbowej. W tym przypadku nie tylko eksperci, ale także drobni przedsiębiorcy oskarżali Linica o niszczenie sektora małych i średnich firm. Jednocześnie jednak Linic doprowadził do obniżenia stawki VAT od usług turystycznych z 25 proc. do 10 proc. W tej sprawie wszyscy specjaliści byli zadziwiająco zgodni: to kompletna głupota. Szacowano, że budżet straci 3 mld kun (około 1,9 mld złotych). Domagano się natychmiastowego powrotu do starej stawki. Linic awansował w rankingu idiotów na pierwsze miejsce. No i co się okazało po 7 miesiącach tego roku? W turystyce stworzono ponad 30 tysięcy nowych miejsc pracy (wzrost o 17,4 proc.), przychody sektora wzrosły o 7 proc., a inwestycje niemal o jedną czwartą. Szeroko rozumiana turystyka tworzy w Chorwacji ponad 20 proc. PKB. Rocznie przyjeżdża tam ponad 10 mln turystów. W tym roku, mimo że sytuacja nieco się komplikuje, ma być ich jeszcze więcej. Przystąpienie do UE sprawiło, że przybysze z Rosji i Turcji muszą starać się od 1 lipca o wizy. A turyści z tych krajów zostawiali w Chorwacji sporo pieniędzy. Na razie ich ubytku nie widać. W jedną z sierpniowych niedziel do Dubrownika przypłynęło statkami 16 tysięcy osób, a w całym miesiącu było ich prawie 170 tysięcy.
Długofalowe skutki obniżenia VAT będzie można ocenić dopiero po roku, dwóch. Ale niewątpliwie wzrosła konkurencyjność Chorwacji w stosunku do innych "turystycznych" krajów. Greccy hotelarze i restauratorzy naciskają na rząd, by też obniżył podatki dla nich. Walka o przyjeżdżających obcokrajowców jest coraz ostrzejsza. Tym bardziej, że w okresie kryzysu turystyka prawie na całym świecie siadła. Dotychczasowe wyniki tej branży w Chorwacji zamknęły usta krytykom Linica. Czy na długo? Efekt Laffera (wzrost wpływów do budżetu w wyniku obniżki wysokich stawek podatkowych) nie musi być długofalowy. Czas pokaże, czy ryzykowne posunięcia chorwackiego ministra poprawią sytuację budżetu i rozkręcą gospodarkę. Może wrócić na listę czołowych idiotów, ale jest też prawdopodobne, że eksperci będą musieli odszczekiwać rzucane na niego obelgi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?