Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chavez, ropa... i co dalej

Piotr Dominiak, ekonomista
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
W polskich mediach Chavez przedstawiany był albo jako lewacki rewolucjonista dyktator, albo jako klaun. Patrząc z boku, można powiedzieć, że był po trosze jednym i drugim. Trudno byłoby wyobrazić sobie kogoś takiego we współczesnej Europie, ale na naszym kontynencie trudno też znaleźć kraj o podobnych społecznych, politycznych i gospodarczych problemach. Szczególnie o tych ostatnich wiemy w Polsce bardzo mało.

A w końcu jest to kraj niemal trzy razy większy od Polski, choć zamieszkuje go o 10 mln ludzi mniej niż u nas. PKB Wenezueli jest dwukrotnie niższy od polskiego, a PKB per capita - niższy o 60 proc. Wg wskaźnika HDI (Human Development Index) Wenezuela jest na 73 miejscu (Polska na 39), ale np. średnia oczekiwana długość życia nie różni się w obu krajach znacznie.
Interesujący się bliżej sprawami ekonomicznymi świata wiedzą dobrze, że Wenezuela żyje z ropy naftowej. Jest na 13 miejscu wśród światowych producentów i na takim samym wśród eksporterów. Ropa stanowi ponad 90 proc. eksportu. Natomiast ponad 45 proc. importu stanowią surowce i półfabrykaty, a prawie jedna czwarta - dobra konsumpcyjne. Co ciekawe, mimo bardzo złych stosunków politycznych z USA, to właśnie ten kraj jest największym odbiorcą i dostawcą Wenezueli.

Chavez wykorzystał okres znacznego wzrostu cen ropy, by rozbudować sektor publiczny w swoim kraju, podniósł także średni poziom życia mieszkańców. Udało mu się, choć tylko częściowo, wbrew rewolucyjnym deklaracjom, zmniejszyć zróżnicowanie dochodowe Wenezuelczyków. Współczynnik Giniego, mierzący to rozwarstwienie, spadł za jego rządów o około 10 punktów (z prawie 50 do nieco poniżej 40). To nadal więcej niż w Polsce. Chavez wspomagał także wiele innych krajów Ameryki Południowej, które były mu politycznie bliskie. Dolarami z ropy (albo samą ropą) wspierał między innymi takie kraje, jak Kuba, Nikaragua czy Ekwador. Wielu ludziom na swoim kontynencie jawił się, jeśli nie jako zbawca, to na pewno jako dobroczyńca. Teraz pojawia się pytanie: co dalej?

Zasoby ropy starczą jeszcze na jakiś czas. Co do ich cen to trudno po doświadczeniach ostatniej dekady cokolwiek prorokować. Z pewnością jednak nie da się na jednym surowcu zbudować dobrobytu tak dużego kraju. Bo Chavezowi nie udało się stworzyć fundamentów solidnej gospodarki wewnętrznej. Zależność od importu jest ogromna. Prawdopodobnie on, lub jego doradcy, zdawali sobie sprawę z konsekwencji takiego stanu rzeczy. Dlatego też w ostatnich trzech latach dokonali dwukrotnej dewaluacji bolivara. Najpierw kurs obniżono z 2,1 bolivara za 1 USD do 4,3, a w styczniu tego roku z 4,3 do 6,3. Na czarnym rynku dolar kosztował niedawno prawie 19 bolivarów.

Decyzje o dewaluacji, choć wielu ekspertów dziwiły, nie były takie bezsensowne. Oczywiście, Chavez mógł bez trudu po prostu dodrukować krajowe pieniądze. Zapewne efekt inflacyjny byłby wtedy słabszy (inflacja w Wenezueli w ostatnich latach przekracza 20 proc.). Dewaluacja sprawi, że bezpośrednio i to mocno staną się droższe importowane towary. Ale, na co wskazują niektórzy ekonomiści, być może będzie to zachęta do rozwoju własnej produkcji. Być może. Chociaż trzeba pamiętać, że Chavez szczuł społeczeństwo na pazernych kapitalistów, stąd szansa, że pojawią się nowi przedsiębiorcy, nie bojący się bogacenia, nie wydaje się wielka.

Polityczna pustka po Chavezie będzie ogromna. Kto ją zapełni? Prawdopodobny jest chaos. A ten gospodarce nigdzie nie służy. Dochody z ropy będą z pewnością środkiem łagodzącym problemy, ale jak długo ta terapia będzie skuteczna?

Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki