Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burzliwie, miłośnie, nieco skandalicznie - festiwal jeszcze trwa

Grażyna Antoniewicz
Grażyna Antoniewicz
fot. Dawid Linkowski
Do Gdańska na 27. międzynarodowy Festiwal Szekspirowski zjechali z Polski miłośnicy mistrza ze Stratfordu, aby zobaczyć 25 przedstawień, w tym aż 10 premier.

Jak co roku, twórcy bezceremonialnie poczynają sobie z wiekowym autorem. Dopisują mu tekst lub wyrzucają, zostawiając jedynie tytuł sztuki. Grają go w oparach dymów, na rusztowaniach, w rytmach flamenco lub disco-polo. Są olśnienia i rozczarowania. Ze zdziwieniem dowiedzieliśmy się na przykład, że 14-letnia Julia nie była dziewicą i co gorsza, wciągała „kreskę”.

Seks i dragi

Teatr Wybrzeże pokazał spektakl inspirowany historią najsłynniejszych kochanków z Werony, zastanawiając się, co by było, gdyby Julia nie umarła, jak potoczyłyby się jej losy. Reżyser umieścił sztukę w czasach nam współczesnych. Choć akcja dzieje się w Weronie - jest nawet słynny balkon i bal, na którym spotykają się 14-letnia Julcia z 35-letnim Romeo - Szekspir patrząc na przedstawienie, byłby zasmucony. Nie tylko dlatego, że Julia uprawia seks i wciąga „kreskę”. Są momenty zabawne, ale też żenujące, a granice dobrego smaku, niestety, zostają przekroczone. Nie wiadomo, o czym jest ten spektakl, pojawiają się jakieś postacie, ale za chwilę znikają. Benvolio, przyjaciel Romea, nagle wkracza na scenę jako faszysta, bowiem akcja toczy się w Weronie, więc autor spektaklu nawiązuje do Mussoliniego. Po scenie spaceruje Chrystus z krzyżem, pojawia się Matka Boska, która wygłosi monolog o miłosierdziu, a Ojciec Laurenty okazuje się sekciarzem w różowym garniturku z gronem fanek. Matka Julii jest seksoholiczką, a ojciec gangsterem. Ten bardzo niedobry spektakl wyreżyserował Michał Siegoczyński, który też napisał scenariusz. Ciekawa jest scenografia Justyny Elminowskiej i kostiumy Sylwestra Krupińskiego. Choreografia Maćka Prusaka ratuje niektóre sceny.

Ach, ten niesforny Puk

Na festiwalu królują miłosne historie, ale kochają nie tylko Romeo i Julia. Zobaczyliśmy też zakochanych w „Śnie nocy letniej” wrocławskiego Teatru Lalek. Po spektaklu widzowie sprzeczali się gorąco. Krytykowali, że przedstawienie jest zbyt proste, jak dla dzieci. Inni docenili jasną, logiczną konstrukcję, wydobycie szekspirowskiej ironii, styl oparty na zabawie konwencjami, wysmakowaną formę plastyczną. „Sen nocy letniej”, jedna z najbardziej znanych i najczęściej wystawianych sztuk Williama Szekspira, jest także jedną z zabawniejszych. Twórcy, duet Kroft-Wojtyszko, postanowili pokazać, że teatr to nie tylko mądrości płynące ze sceny i narzędzie do zmieniania świata, ale też wspólna zabawa i... dotrzymali obietnicy.

Pełen radosnej lekkości, interesujący okazał się też taneczny i rozśpiewany „Sen nocy letniej” (w reżyserii Andrija Bilousa) z Kijowskiego Narodowego Teatru Akademickiego Mołodyj z Ukrainy.

Ariel czy Kaliban?

Szekspirowska „Burza” dosyć często pokazywana jest na festiwalu. Przez lata oglądaliśmy różnorodne realizacje. Była już „Burza” rumuńska z fortepianem i litewska, której akcja działa się w pizzerii. Teatr z Petersburga nawiązywał do komedii dell’arte, kubańska pełna była karaibskich mitów i urzekała urodą plastycznych scen. Szekspir napisał „Burzę” u kresu życia. Niektórzy traktują ją jako pożegnanie mistrza ze Stratfordu ze sceną i rozrachunek z życiem. Inni w tej pięknej historii o księciu Mediolanu Prospero (wielkim magu) i jego pięknej córce Mirandzie widzą opowieść o marzeniach, iluzji, porządku świata, wolności. „Burza” to zarówno metafora, jak i baśń. Jest sztuką niezwykłą, bo jak Szekspir mówił, utkaną ze snu i trzeba wielkiej odwagi, żeby ją przenieść na scenę.

Tej odwagi nie zabrakło twórcom przedstawienia „How Beauteous Mankind is”. W zeszłym roku spektakl ten zdobył główną nagrodę w konkursie SzekspirOFF. Teraz startuje w konkursie głównym. Na scenie zobaczyliśmy dwóch aktorów-performerów w szalonym, scenicznym pojedynku, walczyli ze sobą Ariel z Kalibanem - i była to najprawdziwsza, mądra szekspirowska „Burza”. Bez niepotrzebnych pomysłów i efekciarskich trików. To urokliwe przedstawienie stworzył duet Sławek Krawczyński (choreografia) i Anna Godowska (reżyseria).

Odmienna była produkcja legendarnego Petera Brooka - która także podobała się widzom, a na zakończenie tego pełnego magii spotkania z Prospero otworzył się dach teatru. Jednak z całym szacunkiem wobec tradycji, wobec jakości wybitnej, z całym szacunkiem dla tekstu, to nie jest mój teatr. Chociaż piękne, to przedstawienie nie wzbudziło we mnie większych emocji.

Pokochać Gertrudę

Zachwycił „Hamlet” w wersji flamenco w adaptacji choreografa Jesúsa Herrery. Zobaczyliśmy porywający spektakl, różne style tego tańca w interpretacji wybitnych tancerzy. Wyrazista i zdecydowana matka Hamleta, królowa Gertruda (Lola Jaramillo) nie była potulną, zakochaną kobietą, tylko pełną mocy władczynią. Hamletem był Jesús Herrera, Śmiercią Hugo Sánchez, a Ofelią Begona Arce. Flamenco w niezwykły sposób potrafi opowiadać o emocjach, w dodatku ognistemu tańcowi towarzyszyły przejmujące partie wokalne, całość zaś dopełniała muzyka na żywo. Hiszpanom towarzyszył Akademicki Chór Uniwersytetu Gdańskiego. Może uda się zaprosić ten wspaniały spektakl na najbliższe Urodziny Szekspira?

Dzieła nie tylko wybitne...

Interesujący był pojedynek monodramów. „Lear. Esej aktorski Andrzeja Seweryna”, który przywiózł Teatr Stary z Lublina.
Znakomity okazał się monodram inspirowany „Królem Learem”. Był to popis kunsztu aktorskiego Tima Croucha z Royal Lyceum Theatre in Edinburgh.

Wśród zaproszonych na festiwal spektakli znalazły się przedstawienia wybitne, interesujące, ale też takie, których obecność smuci, bo, mimo starań twórców, rozczarowały albo znużyły, na przykład „Błazen” nie rozbawił ani nie wzbudził większych emocji. Jeżeli Szekspir na scenie ma być lustrem, w którym odbija się nasza rzeczywistość, nasz styl myślenia o sobie i o świecie, może warto zastanowić się nad wyborem i nie ryzykować, zapraszając aż tyle premier.

Co jeszcze się zdarzy?

Jeszcze dzisiaj i jutro zobaczymy oczekiwaną z dużym zainteresowaniem koprodukcję Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego z Needcompany. Na zakończenie festiwalu, 6 sierpnia, organizatorzy zabiorą widzów w medytacyjną ucztę literacką z wielką gwiazdą w roli głównej. Aktorka Charlotte Rampling i wiolonczelistka Sonia Wieder-Atherton w spektaklu „Shakespeare-Bach” nawiązują poetycki dialog między sonetami Szekspira a suitami Bacha.

Nie zawiodła publiczność, tłumnie przybywając, także na spotkania po spektaklach. Są warsztaty i gorące dyskusje o teatrze oraz Szekspirze, który jakoby nie istniał. Werdykt jury, czyli kto i za co dostał Złotego Yoricka i Nowego Yoricka dla młodych twórców, poznamy w sobotę wieczorem.

Organizatorami Festiwalu Szekspirowskiego są Gdański Teatr Szekspirowski i Fundacja Theatrum Gedanense.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki