Piję cappucino przy Monciaku w Sopocie vis-á-vis "domu towarowego", jak mawiano w PRL. Budynek kupił niedawno Sławomir Julke, 32-letni biznesmen. Za cztery i pół miliona euro. A kilka lat temu zaczynał od budki z lodami. I niech ktoś mi powie, że w naszym kraju nie jest możliwa kariera od pucybuta do milionera!
Dla PiS-u Julke - mimo że ohydnie bogaty - jest bohaterem pozytywnym. Dlaczego? Bo lubi nagrywać. Skoro prezydent RP może nagrywać ministra spraw zagranicznych, by go ewentualnie postawić kiedyś przed Trybunałem Stanu, skoro Michnik nagrał Rywina i wstrząsnął III RP, to dlaczego Julke nie może nagrać swojego przyjaciela, prezydenta Sopotu? Podobno po towarzyskim meczu nagrał też premiera (dyktafon ukrył zapewne w piłce), podobno nagrań ma więcej.
Jak ktoś już zacznie nagrywać, to przestać nie może, nagrywa wszystkich, do których się zbliży. Nagrywa na zaś, bo wie, że kiedyś może mu się to przydać. Nagra w marcu, a wyciągnie nagranie w lipcu. Gdyby ujawnił je wcześniej, mógłby popsuć sobie interesy. To zrozumiałe: business is business.
- Julke na prezydenta - piszą internauci. Pewnie - kasę już ma, czas pomyśleć o stanowisku. Tylko kto (oprócz prokuratora) będzie chciał teraz z nim rozmawiać? Ja nie mam czasu, bo zamierzam kupić budkę z lodami. Też chcę się odkuć. A dyktafon już posiadam i umiem nagrywać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?