Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agencje rządzą światem

Piotr Dominiak, ekonomista
Grzegorz Mehring
Agencje ratingowe są traktowane jako wyrocznie dla tych, którzy działają na rynkach finansowych. Ich oceny stanowią podstawę do podejmowania decyzji przez rządy państw i zarządy korporacji. Niemal wszyscy boją się ich jak ognia. Ogłaszany rating jest jak wyrocznia. Skąd to się wzięło?

Długi proces doprowadził do obecnego stanu rzeczy. Zaczęło się od poszukiwania instytucji, które by w sposób obiektywny pomagały uczestnikom rynków finansowych i politykom oceniać wiarygodność kredyto- i pożyczkobiorców. Instytucji, które podpowiadałyby, jakie ryzyko wiąże się z pożyczeniem komuś pieniędzy lub jakie jest prawdopodobieństwo, że obecny dłużnik nie spłaci tego, co kiedyś mu pożyczono. Obiektywizm ocen miał wynikać stąd, że agencje nie są powiązane z nikim politycznie ani biznesowo i że zatrudniają najlepszych fachowców.

Opary absurdu w gospodarce

Agencji ratingowych jest na świecie sporo, ale tak naprawdę liczą się trzy: Fitch, Standard&Poor's i Moddy's. To ich zdanie potrafi wstrząsać rynkami w różnych miejscach kuli ziemskiej. Czy są to instytucje wiarygodne? Przez lata wyrobiły sobie dobre opinie, opracowały własne standardy ocen. Zrobiły wiele, by zapracować na pozytywny wizerunek. Jednak ich obiektywizm coraz częściej jest kwestionowany. W ostatnich latach zanotowały one kilka spektakularnych wpadek. W drugiej połowie lat 90. poprzedniego wieku "nie zauważyły" nadciągającego kryzysu azjatyckiego. Pozytywnie oceniały instrumenty finansowe związane z tamtejszymi "tygrysami". I dopiero gdy wybuchł krach, obniżyły rating państw i firm z tego obszaru. Jeszcze bardziej skompromitowały się przy okazji obecnego kryzysu. Wysoko oceniały instrumenty finansowe oparte na kredytach dawanych bardzo mało wiarygodnym klientom. To pompowało spekulacyjną bańkę. Kiedy ta pękła, agencje "przejrzały" na oczy.

Chińskie ostrzeżenie

Wszystkie trzy wymienione agencje są prywatne i amerykańskie. Prywatna własność chroni w pewnym stopniu polityczną niezależność, ale czy chroni niezależność ekonomiczną? Agencje, choć nie są bezpośrednio powiązane z instytucjami finansowymi, które oceniają, to jednak są istotną częścią tego świata. Czy nie mają własnych interesów? Warto też pamiętać, że wszystkie trzy są agencjami amerykańskimi. Trudno przypuszczać, by nie miało to znaczenia. W ocenie sytuacji bliższa jest im zapewne perspektywa amerykańska niż jakakolwiek inna. Nie doszukuję się tu jakiegoś globalnego spisku. Zwracam jedynie uwagę na uwikłanie agencji w skomplikowane procesy współczesnej gospodarki i polityki.

Sprawa stała się ponownie tematem debaty publicznej, gdy kilka dni temu Standard&Poor's poddała w wątpliwość skuteczność zamiany obligacji greckich z krótszego na dłuższy termin (tzw. rolowanie), a w chwilę potem Moody's gwałtownie obniżył rating dla Portugalii. W tym ostatnim przypadku obligacje rządu portugalskiego, z dnia na dzień, oceniono jako "śmieciowe". Wywołało to mocne reakcje na rynkach. Spadł kurs euro, o papierach greckich i portugalskich nie wspominając. Stało się to w momencie, gdy UE podejmuje kroki mające na celu zażegnanie pogłębiania się kryzysu w państwach członkowskich. Każde mocniejsze wahnięcie na rynkach jest w tej sytuacji bardzo niesprzyjające.

Pojawiły się głosy polityków europejskich, że trzeba zerwać z monopolizacją ocen przez amerykańskie instytucje. Wraca postulat utworzenia agencji europejskiej. Ale jakiej? Unijnej? "Federalnej"? Prywatnej? I czy, jak ją stworzymy, to będzie bardziej obiektywna? Czy tylko bardziej przyjaźnie patrząca na problemy naszego kontynentu? Wokół tych pytań będą się zapewne toczyły długie debaty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki