Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

A gdyby tak papież był wybierany w internecie?

Barbara Madajczyk-Krasowska
Gdyby wybór papieża zależał od wiernych, to zostałby nim Włoch kardynał Ravasi albo kardynałowie: Turkson z Ghany czy Tagle z Filipin - zdaje się sugerować międzynarodowa agencja doradztwa biznesowego z siedzibą w Moskwie, wespół z włoską agencją piarowską. W internetowym sondażu agencji prowadzą bowiem ci trzej hierarchowie.

Pomysłodawca papieskiego sondażu sugeruje, że to precedens, który może być sygnałem innowacji w Kościele. Ubolewa tylko, że w sondażu uczestniczyło 10 tysięcy osób (na ponad miliard katolików to nikły procent), podczas gdy w głosowanie nad patriarchą Moskwy w 2009 zaangażowało się aż 700 tys. wiernych.

Jak skomentować pomysł internetowego plebiscytu? To żaden przełom, jedynie rodzaj zabawy, podobny do uruchomionych w Wielkiej Brytanii zakładów bukmacherskich, w których obstawia się kandydatów na papieża.

Nawet gdyby - wyobraźmy sobie - hipotetycznie przyjąć taką formę wyboru głowy Kościoła katolickiego, to pewne rejony świata byłyby przecież z niego wykluczone, bo nie ma tam jeszcze internetowej infrastruktury. A co z krajami, gdzie nie ma wolności religijnej? Jak mieliby wybierać chińscy czy wietnamscy katolicy?

Sondażowa inicjatywa nie jest też, wbrew pozorom, przejawem demokratyzacji, podobnej do tej obowiązującej w pierwszych wiekach chrześcijaństwa, kiedy to papieża wybierali spośród kapłanów wszyscy wierni rzymianie. Papiestwo ograniczało się wówczas do Ziemi Świętej, Rzymu i Grecji. Teraz lud każdego kraju reprezentują kardynałowie. A także symbolicznie lud Rzymu, bo kardynałowie mają swoje tytularne kościoły w Rzymie.

Kardynałowie, chociaż niewolni od ludzkich słabości, kierują się dobrem wiary i Kościoła. A w obecnych czasach pewnego analfabetyzmu religijnego ludzie zwykle powtarzają opinie dziennikarzy, nie konfrontując tych opinii z nauką Kościoła.
Z historii Kościoła warto przypomnieć jeszcze jeden szczegół. Do 1903 roku obowiązywała zasada ekskluzywy, polegająca na tym, że król czy cesarz poprzez kardynałów mógł zgłaszać weto w stosunku do któregoś z kandydatów. Ostatnim, który zgłosił weto w 1903 r. w imieniu cesarza Austrii, był kardynał z Krakowa Jan Puzyna.

Dlatego tak cenny jest wybór wolny i nieskrępowany, w którym na świadka przywoływany jest Bóg.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki