MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Żółto-Niebiesko-Biało-Zieloni

Waldemar Gabis
Janusz Kupcewicz: kariera w Arce, emerytura w Lechii
Janusz Kupcewicz: kariera w Arce, emerytura w Lechii Robert Kwiatek
Co, poza futbolem, łączy Janusza Kupcewicza, Tomasza Korynta i Karola Piątka?

Wszyscy oni na różnych etapach swojej kariery występowali zarówno w gdyńskiej Arce, jak i w Lechii Gdańsk. Jak to jest być po dwóch stronach barykady? - w dniu trójmiejskich derbów pyta ich Waldemar Gabis.

Derby się rządzą swoimi prawami - ten slogan jest najczęściej przytaczany przy okazji meczów dwóch drużyn z tego samego miasta (czasem regionu). Tak samo się dzieje w Krakowie, gdy gra Wisła z Cracovią, w Warszawie, gdy Legia się mierzy z Polonią, czy w Łodzi, gdzie Widzew rywalizuje z ŁKS. Nie inaczej jest w Trójmieście, w którym od wielu lat kibiców ekscytują spotkania pomiędzy Lechią Gdańsk a Arką Gdynia.

Tych meczów derbowych między obu zespołami w historii było kilkadziesiąt, najczęściej w trzeciej i drugiej lidze. Rok temu po raz pierwszy Lechia i Arka zagrały przeciwko sobie w ekstraklasie, dziś dojdzie do takiego spotkania po raz kolejny.

Piłkarze już zapowiedzieli walkę do utraty tchu. Pewni zwycięstwa są jedni i drudzy.
Wiadomo, że - bardzo delikatnie mówiąc - kibice obu drużyn nie przepadają za sobą. A jak to jest z zawodnikami? Odnaleźliśmy takich, którzy występowali w obu tych drużynach i poprosiliśmy, by się podzielili wspomnieniami.

Dziadziuś i Tata

Janusz Kupcewicz to jedna z legend pomorskiego futbolu. Dwukrotnie uczestniczył w mistrzostwach świata: w Argentynie (1978) i Hiszpanii (1982). Podczas tej drugiej imprezy był jednym z najlepszych polskich piłkarzy, no i przywiózł brązowy medal.

W Arce grał przez osiem lat, w Lechii rok, ale to już była taka piłkarska emerytura. - Najmilej wspominam oczywiście pobyt w Arce, gdzie przez siedem sezonów byliśmy w ekstraklasie, zdobyliśmy Puchar Polski, grałem w mistrzostwach świata. Większość moich sukcesów odnosiłem, grając właśnie w tym klubie - zaznacza Kupcewicz, który potem, w 1983 roku z Lechem Poznań zdobył tytuł mistrza Polski.
19-krotny reprezentant kraju grał w derbach Arki z Lechią w sezonie 1975/76. Zespół z Gdyni awansował wtedy po raz drugi do pierwszej ligi (ówczesna ekstraklasa), wyprzedzając biało-zielonych o trzy punkty w tabeli. 21-letni Kupcewicz z 14 golami został wtedy królem strzelców drugiej ligi.
- Na meczach była niesamowita walka, choć ich poziom bywał różny. Ale nikt nie odpuszczał, wszyscy grali tak, że daj panie Boże zdrowie. Na trybunach po 20 tysięcy ludzi, wrzask, tumult, po prostu niesamowita atmosfera - przypomina Kupcewicz.

Wtedy na boisku grał przeciwko legendzie Lechii Zdzisławowi Puszkarzowi. Całą dekadę później obaj piłkarze spotkali się w klubie przy Traugutta. Grali w jednej drużynie. Kupcewicz miał wtedy 33 lata, Puszkarz o pięć więcej.

- Na Zdzicha mówiliśmy "Dziadziuś", na mnie mówili "Tata". Nie ma się co dziwić, bo to była już nasza piłkarska emerytura, choć jeszcze niejednego młodego potrafiliśmy wkręcić w boisko - śmieje się dwukrotny uczestnik mistrzostw świata. - Zresztą ze Zdzisiem przyjaźnimy się do dziś. On mieszka w Gdańsku, ja w Gdyni, spotykamy się, rozmawiamy. To chyba coś wspaniałego, że dwóch takich zawodników jak my ciągle się przyjaźni.

Ojciec się nie pogniewał

Tomasz Korynt zasłynął z piłkarskiej długowieczności. Czynnym zawodnikiem był jeszcze w 2004 roku, gdy w wieku 50 lat zdobywał bramki dla Orła Choczewo. Urodził się w Gdyni, ale karierę piłkarską rozpoczął w Lechii. Tam przecież przez lata brylował jego ojciec, Roman, jeden z najwybitniejszych obrońców w historii polskiego futbolu.

- Grałem w meczach derbowych w barwach Lechii w drugiej lidze. Wówczas częściej górą była Arka. Spotkania były zacięte, nigdy się nie kończyły różnicą większą niż jednej bramki. Często były to mecze decydujące o awansie do pierwszej ligi. Później grałem jeszcze w barwach Arki przeciwko Bałtykowi Gdynia, ale to był już trochę inny gatunek spotkań - mówi Tomasz Korynt.
Czy przed meczami piłkarze się prowokowali w jakikolwiek sposób, podsycali derbową atmosferę?
- Przed meczem prowokacji nie było, bo wyjeżdżaliśmy zazwyczaj na dwudniowe zgrupowania, by się wyciszyć, wyluzować. Natomiast na boisku, mimo że nie byliśmy tak niechętnie do siebie nastawieni jak kibice, to złośliwości się zdarzały. Szczypanie, łapanie za koszulkę, oczywiście gdy sędzia nie widział, były na porządku dziennym. Graliśmy ostro, ale w ramach przepisów. Nie pamiętam, żeby ktoś odniósł jakąś kontuzję w wyniku brutalnej gry.

Tomasz Korynt grał w Lechii przez pięć sezonów. W 1977 roku przeszedł do Arki, gdzie został na kolejne pięć lat. Czy Roman Korynt, przez całe niemal życie związany z Lechią, nie miał pretensji do syna, że wybrał klub z Gdyni?

- Ojciec na pewno nie był niezadowolony. Miałem wówczas kilka propozycji z klubów pierwszoligowych. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że nie będę grał już w drugiej lidze, ale zdecydowałem się samodzielnie na Arkę. Ja już wtedy mieszkałem w Gdyni, tam mieszkała też moja dziewczyna. Doszedłem więc do wniosku, że będzie korzystniej, jak pozostanę na miejscu - tłumaczy Korynt junior.

Pobyt w Arce Tomasz Korynt wspomina milej niż ten w Lechii.
- To chyba naturalne. Przecież poważniejszą część kariery spędziłem w Arce. To w tej drużynie występowałem w ekstraklasie, zdobyłem Puchar Polski, trafiłem nawet do reprezentacji kraju [jeden mecz w 1979 roku - przyp. red.] - wylicza.

Przyjaciele poza boiskiem

Karol Piątek jest wychowankiem Błyskawicy Luzino. W 2001 roku, już jako zawodnik Lechii, zagrał w mistrzostwach Europy juniorów, skąd razem z kolegami z reprezentacyjnej drużyny (m.in. Paweł Kapsa, Tomasz Kuszczak, Paweł Brożek i Sebastian Mila) przywiózł złoty medal. Po tym sukcesie na chwilę trafił do Arki.
- Arka była wtedy w drugiej lidze, rozegrałem kilka spotkań, ale były one raczej średnio udane - mówi Piątek. Niezbyt miło wspomina też rozstanie z gdyńskim klubem. - Działacze nie zachowali się wobec mnie tak, jak powinni. O co chodzi? Zostawmy to. Wystarczy, że ja o tym pamiętam.
Piątek był potem zawodnikiem ŁKS, Cracovii i w końcu - w 2006 roku - ponownie trafił na Traugutta. W poprzednich rozgrywkach ekstraklasy wyróżniał się na tyle, że w plebiscycie "Polski Dziennika Bałtyckiego" kibice wybrali go Piłkarzem Sezonu 2008/2009 na Pomorzu.

Doskonale pamięta ubiegłoroczne derby. - Piłka nożna to nasz zawód, dlatego na boisko wychodzimy, by rywalizować ze sobą, by walczyć, by wygrać. Ale nie ma w tym złośliwości, są czysto piłkarskie emocje. Graliśmy o punkty, każdy chciał wygrać. Nam dopisało trochę więcej szczęścia i dwa razy wygraliśmy - mówi Piątek. - Poza boiskiem z chłopakami z Arki jesteśmy kolegami, a czasem nawet przyjaciółmi. Ja dobrze się dogaduję z Bartkiem Ławą, Krzyśkiem Przytułą, którego niestety, w Arce już nie ma. Rozmawiamy, szanujemy się za to, co zrobiliśmy dla polskiej piłki. Są przypadki, że spotykamy się na obiedzie, by pogadać, pośmiać się.

Kto wygra mecz?

Dzisiejsze derby rozpoczną się na stadionie przy ul. Traugutta o godz. 20. Zasiądzie na nim komplet widzów, czyli około 12 tysięcy. Kto wygra? - Jestem przekonany, że my. Nie dlatego że nie doceniamy klasy rywala. Wierzymy w siebie i w nasze umiejętności - argumentuje Piątek, który wybiegnie dziś na boisko.

- Będę kibicował Arce, bo to mój klub. Lechii też życzę wiele dobrego, bo chodzi o to, by ekstraklasa była tam, gdzie kibice przychodzą na mecze, a w Gdańsku tak właśnie jest - mówi Kupcewicz.
- Jestem za Arką, ale mam wątpliwości, czy wygra. Gdynianie nie grali sprawdzianów, dość długo kompletowali skład. Lechia miała więcej spokoju, przygotowania przebiegały bardziej planowo - analizuje Tomasz Korynt. - W derbach faworyta nie ma, ale Lechia jest chyba w lepszej sytuacji. Wygra być może ten, komu dopisze więcej szczęścia, lub ten, kto szybciej zapanuje nad nerwami, emocjami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki