Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zgasł piękny umysł genialnego pasjonata, zakochanego w Gdyni

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Maciej Stanik
Niezwykły człowiek, wizjoner - mówią o Januszu Kaniewskim osoby, które miały przyjemność z nim współpracować. Światowej sławy projektant, związany z Trójmiastem, zmarł niespodziewanie w sobotę

Mimo młodego wieku, miał 41 lat, wspiął się na szczyty zawodowej kariery. Był członkiem legendarnego już, elitarnego biura projektowego Pininfarina we Włoszech, specjalizującego się w tworzeniu samochodów koncepcyjnych. Pracował dla światowej sławy marek, przede wszystkim dla Ferrari, współtworząc modele California i 458 Italia. Rysował wnętrze pokazanego niedawno w Genewie modelu 488 GTB. Ale związany był także z Alfą Romeo, Lancią, Citroenem czy też Fiatem, projektując logo ostatniego z tych koncernów. To on wymyślił wygląd butów narciarskich Rossignola, w których jeździł z powodzeniem Austriak Hermann Maier, jeden z najlepszych specjalistów zjazdowych w historii, multimedalista igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata. Zaprojektował kamper Adama Małysza. Można byłoby tak jeszcze długo wymieniać, jednak nie ma to większego sensu, bowiem osoby, mające okazję bliżej poznać Janusza Kaniewskiego, ceniły go w głównej mierze nie za dokonania zawodowe, lecz za to, jakim był człowiekiem.

- Niezwykła osobowość, doprawdy rzadko kogoś takiego się spotyka - mówi Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni, którego Janusz Kaniewski był doradcą ds. estetyki miasta. - Mimo takich dokonań i uzyskania światowej sławy pozostał skromnym, niepozornym człowiekiem. Nigdy się nie wywyższał. Wręcz przeciwnie, do swoich rozmówców podchodził z życzliwością i niesamowitą wręcz wrażliwością, której trudno byłoby się nawet wyuczyć. Z takimi cechami charakteru trzeba się chyba urodzić.

Znany był z zainteresowania nie tylko projektowaniem, w ostatnich latach coraz częściej snuł wizje, jak świat będzie wyglądał i funkcjonował w przyszłości. Wielogodzinnymi dyskusjami na ten temat zarażał innych.

- Projektował samochody, jednocześnie jednak obwieścił, iż za czterdzieści lat ten środek lokomocji zniknie z miast - mówi Ewa Janczukowicz-Cichosz, kierownik Centrum Designu Gdynia. - Co więcej, cieszył się z tego, mówił to z satysfakcją. Ależ to było przewrotne. Sytuacja ta pokazuje, jakim był człowiekiem. Zresztą opinie na temat rychłej "śmierci" samochodów nie były wyssane z palca, bowiem tezy, które wygłaszał, popierał dogłębną analizą.

Janusz Kaniewski w swoich wpisach w ostatnich latach z radością przyjmował fakt, że jego śmiałe wizje powoli zaczynają się spełniać. Jedną z takich publikacji był artykuł w magazynie "Design Alive", opublikowany w marcu tego roku.
"Nowoczesne miasta takie jak: Kopenhaga, Zurych, Berlin wypychają auta z centrum. I teraz strzelajcie do mnie ekolodzy, urbaniści, futuryści!" - napisał projektant.

"Na co dzień jeżdżę bodaj najładniejszym dziś samochodem - Mazdą 6. Ale ta historia się kończy" - dodał Janusz Kaniewski w tym samym artykule.

Sugerował jednocześnie, iż samochody to zabawki. Nie wyobrażał sobie, aby na tak "prymitywnym" środku lokomocji mogła być oparta komunikacja w przyszłości. Myślał o śmiałych rozwiązaniach jak ruchome chodniki. Był gorącym zwolennikiem rozwijania transportu publicznego. "Czym zastąpić dumę z posiadania lepszego wozu niż ma sąsiad w czasach, kiedy obaj musimy przesiąść się do autobusu?" - pytał retorycznie Janusz Kaniewski. - "Przyszłość transportu w mieście - a to mnie interesuje - to nie zabawki, tylko zintegrowane systemy komunikacji. Na styku wzornictwa przemysłowego, urbanistyki, zarządzania energią i - paradoksalnie - adrenaliny".

Światowej sławy projektant, choć mieszkał i pracował w Warszawie, nie ukrywał, że lubi odwiedzać Trójmiasto. Przede wszystkim kochał Gdynię. Ślub wziął na molo w Orłowie. Gdyni poświęcił ostatni wpis na profilu społecznościowym, zatytułowany "Memu miastu na do widzenia". Swoje piętno odcisnął jednak także na Gdańsku. Jest autorem projektu utrzymanego w stylu awangardy budynku Orlenu przy al. Grunwaldzkiej 258, który trzy lata temu otrzymał tytuł polskiej stacji benzynowej roku.

Doskonale pamiętany jest także z zaangażowania w ostatnich latach w festiwal Gdynia Design Days.
- W 2010 roku był kuratorem naszej wystawy w kontenerach - mówi Ewa Janczukowicz-Cichosz. - Dwa lata później został już kuratorem całego festiwalu. Prowadził wykłady, warsztaty, były one oblegane przez miłośników jego talentu. Miał charyzmę, którą słuchacze doceniali. Gdy ogłaszaliśmy, że zajęcia poprowadzi Janusz Kaniewski, limitowana liczba miejsc rozchodziła się w mgnieniu oka. Ustawiała się kolejka chętnych. Warsztaty i wykłady prowadził niesztampowo. Nie sposób było się podczas nich nudzić.

Ewa Janczukowicz-Cichosz dodaje, iż sama z wielkim zainteresowaniem słuchała wykładów Janusza Kaniewskiego.
- Zazwyczaj niezbyt wiele mówił o projektowaniu, wciągał za to rozmówców w dyskusję o tym, jak świat będzie wyglądał w przyszłości - mówi Ewa Janczukowicz-Cichosz. - Podczas warsztatów dla przykładu razem z uczestnikami modelował w glinie lusterka czy reflektory samochodów. Było przy tym mnóstwo zabawy. Potrafił w niezwykle przystępny sposób przekazać swoją wielką wiedzę. To jednak nic dziwnego, skoro był wykładowcą w Royal College of Art w Londynie oraz Istituto Europeo di Design w Turynie.

Gorące dyskusje toczył z mieszkańcami miasta podczas wystawy "Gdynia Fast Forward" w InfoBoksie.
- Nie wiemy, jak będzie wyglądała Gdynia w 2040 roku. Projektanci mogą sobie projektować przyszłość, ale to dzisiejsze dzieci, przyszli mieszkańcy, umeblują ją sobie po swojemu, kiedy my już nie będziemy mieć nic do gadania - mówił wtedy Janusz Kaniewski.

Wojciech Szczurek zapamięta słynnego projektanta jako człowieka, który spoglądał na rozwój miasta z niepowtarzalnej dla innych osób perspektywy.
- Marzenia o przyszłości łączył z niezwykłym poczuciem estetyki - mówi Wojciech Szczurek. - Zwracał uwagę na detale, o których inni nie mają w ogóle pojęcia. Twierdził jednak, iż z perspektywy rozwoju miasta i komfortu życia ludzi nawet takie szczegóły za kilkadziesiąt lat mogą mieć znaczenie.

Za niestandardowe myślenie jako pierwszy Polak w historii, nie będąc architektem, przyjęty został do Stowarzyszenia Architektów RP. Specyficzną dla siebie dbałością o detale wykazał się też w ostatnim wpisie, dotyczącym ulubionego miasta. Zdradził wtedy, iż zaniepokojony jest przebudową wnętrz hotelu Gdynia.
"To był legendarny hotel Festiwalu Filmowego, miał wystrój nie do podrobienia - lata siedemdziesiąte, ale na bogato. Niestety, ostatnio stał się sieciówką i jeden z najcenniejszych pomników designu tamtych lat w Polsce poszedł na śmietnik, zamieniony w plastikowe okna" - stwierdził projektant.

Zdradził też, że rozmawiał - niestety bez skutku - z dyrektor hotelu, aby ocalić choć jeden pokój albo choćby unikatowy żyrandol w lobby. Kochał sztukę i na Festiwalu Filmowym rzeczywiście bywał. Nie starał się jednak wyróżniać z grona tzw. vipów.

- Nie miałem nawet okazji go bliżej poznać - mówi Leszek Kopeć, dyrektor festiwalu i Gdyńskiej Szkoły Filmowej.
Po śmierci Janusza Kaniewskiego świat artystów i projektantów okrył się żałobą.
- Jestem bardzo zasmucony - mówi Jacek Piątek, plastyk miejski Gdyni. - Straciliśmy nietuzinkową postać, autora wielu spektakularnych realizacji designerskich i projektowych.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND
od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki