Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zero współczucia

Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Czasem mam wrażenie, że wiedza ekonomiczna Polaków nie odbiega znacznie od wiedzy Albańczyków, którzy przed niewielu laty wpadli gremialnie w pułapkę tak zwanych piramid finansowych. Może przesadzam, ale chyba nie bardzo.

Media i politycy nakręcają spiralę paniki w związku ze wzrostem kursu franka szwajcarskiego. Wrzeszczą, że setki tysięcy ludzi stanęło na krawędzi finansowej zapaści. Bo raty ich kredytów mieszkaniowych gwałtownie wzrosły. Cholera mnie bierze, kiedy tego słucham. Przecież ci ludzie przez długie lata korzystali z faktu, że kurs franka był niski i niskie było oprocentowanie kredytów branych w tej walucie. I co, wtedy wszyscy oni uważali, że to normalne? Że zawsze tak będzie?

Jak się bierze kredyt na 20-30 lat, to trzeba mieć nieco wyobraźni. Najlepiej też trochę wiedzy, ale o to już trudniej. Trudno przewidzieć, co w tak długiej perspektywie będzie się działo w gospodarce. Nawet w gospodarce jednego kraju, a cóż dopiero w innych krajach. Każdy długoterminowy kredyt wiąże się ze sporym ryzykiem - dla kredytobiorcy i dla banku. Jeśli na dodatek kredyt jest denominowany w obcej walucie, ryzyko rośnie, bo dochodzi tzw. ryzyko kursowe. W gospodarce rynkowej, szczególnie w niespokojnych czasach, kursy zmieniają się szybko i są trudne do przewidzenia. Nie ma mądrych. Jak się przez pewien okres zyskuje, to potem przychodzą gorsze czasy i koszty rosną. Ale żeby z tego powodu domagać się pomocy ze strony państwa? To już gruba przesada.

A co na to ci, którzy mają kredyty złotówkowe? Wtedy, gdy osoby z kredytami we frankach płaciły mniej, to ci pierwsi płacili więcej. I co, czy ktoś wówczas krzyczał, że to dziejowa niesprawiedliwość i że rząd musi coś z tym zrobić?

Gdybym chciał być złośliwy, to powiedziałbym, że na biednych nie trafiło (bo kredyt frankowy jest dostać trudniej niż złotówkowy - wymagania banków są wyższe). Trafiło na bardziej pazernych (chcieli płacić mniej) i na naiwnych (bo sądzili, że tak będzie zawsze). Ale wiem, że to nie jest sprawiedliwy osąd. Rynek w ogóle nie jest sprawiedliwy. To trzeba zrozumieć. Nie wszyscy wygrywają. I na szczęście nie zawsze wygrywają ci sami - choć to zdanie jest już nieco mniej prawdziwe niż poprzednie.

W każdym razie, żyjąc w gospodarce rynkowej, musimy zaakceptować ryzyko i możliwość strat, a nie tylko możliwość zysków. I nie wolno w razie przegranej, czasem tylko chwilowej, podnosić alarmu i wyciągać rąk po pomoc państwa. Byłoby rażącą niesprawiedliwością gdyby teraz rząd podjął jakieś kroki wymagające wydawania publicznych pieniędzy na pomoc dla "biednych" frankobiorców.

Rada - mój przyjaciel prof. Jerzy C. Ossowski mawia zawsze: jeśli chcesz mieć spokój, pożyczaj zawsze w tej walucie, w jakiej zarabiasz. Ja bym dodał: pożyczaj w innych walutach, jeśli masz silne nerwy albo wiedzę i umiejętność gry na rynkach finansowych, a także czas, żeby się tym zajmować. Ja nie mam, więc wszystkie moje kredyty były w naszej walucie. Wielu się ze mnie śmiało, dziś ja się z nich nie śmieję, ale nie współczuję im ani trochę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki