Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarobki w samorządach. Z pracy w radach można się utrzymywać [KOMENTARZ]

Jarosław Zalesiński
Jarosław Zalesiński
Jarosław Zalesiński
Sporo już dzisiaj wiemy o wynikach wyborów samorządowych, o reszcie będziemy się dowiadywać w czasie najbliższych dni. Jedna informacja jest już pewna i niezmienialna, przynajmniej do końca 2014 roku: kwota 2649 złotych i 69 groszy, bez konieczności odprowadzenia składek. Dokładnie tyle wynosić może maksymalna dieta radnego w gminach zamieszkanych przez więcej niż 100 tysięcy obywateli.

Tyle też można dostać za zajęcie fotela radnego w sejmikach. W mniejszych jednostkach samorządu dostaje się trochę mniej, np. w tych do 15 tysięcy mieszkańców - maksymalnie 1324 złote i 85 groszy.
Dużo to czy mało? Ja bym raczej zapytał: dobrze czy źle, że w ogóle diety są przyznawane? Nie chodzi mi nawet o to, że w skali kraju niemało to kosztuje: na początku kadencji 2010-2014 wyliczono, że ponad miliard złotych rocznie. Ważniejsze jest dla mnie to, jak diety wpływają na dobór samorządowych kadr.

Jednym z kadrowych problemów samorządu - nie tylko zresztą w Polsce - są kompetencje radnych. Zarządzanie gminą czy miastem to coraz bardziej skomplikowana zabawa, aby się w tym gąszczu problemów poruszać, trzeba się na wielu sprawach poznać, a to wymaga czasu i pracy, za którą należy zapłacić. Teoretycznie zatem - dieta to dobra rzecz, nie tylko dla radnego, ale i dla nas. Ale czy aby na pewno?
Te niecałe trzy tysiące na rękę, jeśli popatrzeć na to np. z perspektywy studenta politologii i członka partyjnej młodzieżówki, to suma całkiem przyzwoita. Zaś w małych gminach niecałe 1,5 tysiąca złotych to spory grosz. Dieta może więc działać jak magnes, przyciągający do pracy w radzie kogoś ożywionego nie tyle społecznikowską pasją, ile pragnieniem znalezienia sobie bezpiecznego dochodu na najbliższe cztery lata. Teoretycznie ludzie tacy powinni zostać odsiani przez komitety wyborcze i partie, które tworzą listy kandydatów. Ale to znów jedynie teoria. W praktyce wiemy, jak jest: miejsce na liście to wynik wewnątrzpartyjnych gier, w których kompetencje danej osoby są tylko jednym z elementów, nie dałbym się zabić za tezę, że najistotniejszym. Co najmniej równie ważna jest bliskość do lidera danej partii. Czym bliżej, tym wyżej jest się na liście, wiadomo. Teoretycznie - znów tylko teoretycznie - odsiać takich ludzi mogliby sami wyborcy. Ale gdzieżby oni mieli głowę sprawdzać życiorysy kandydatów, by ustalić, czy aby jedyną ich kompetencją nie jest jedynie aktywność w partyjnej młodzieżówce.

Skutek tego wszystkiego jest taki, że partie (komitety lokalne pewnie w mniejszym stopniu) traktują rady jako miejsce, gdzie można umieszczać swoją partyjną gówniarzerię. Jeśli ktoś z tej sfery potrafi się potem dobrze ustawić, do skromnej diety dojdą mu jeszcze jakieś apanaże w gminnych spółkach czy instytucjach. I apanaże z pracy w strukturach partyjnych, np. biurach posłów. I z tego naprawdę da się już wyżyć.
By zostać zawodowym politykiem, trzeba długo nabywać kompetencji. Teoretycznie (znów to teoretycznie...) nic zatem nie ma złego w tym, by przyszłe partyjne kadry zaczynały uczyć się politycznego rzemiosła w samorządach. Obawiam się jednak, że zbyt często jest z tym tak, jak w zasłyszanej przeze mnie anegdocie o pewnej byłej młodej radnej, a dziś ważnej rozgrywającej najważniejszej na Pomorzu struktury partyjnej. Gdy trafiła do miejskiej rady, ciekawiło ją głównie to, w której z komisji zaczepić się, by móc potem często służbowo wyjeżdżać za granicę...Nie do razu lata się i/lub jeździ do Madrytu, ale gdzieś ten czysto interesowny czy wręcz cyniczny stosunek do polityki zaczyna się kształtować. Czy czasem nie w radach? Czy to moralne, że już na tym szczeblu kariery da się z polityki wyżyć? Reformę samorządową uważa się za najbardziej udaną polską reformę. Ale po 25 latach dojrzewamy do przekonania, że wymaga ona zasadniczego namysłu. Uposażenia radnych to tylko jeden z tych problemów.

ZOBACZ NASZ SERWIS SPECJALNY

WYBORY SAMORZĄDOWE 2014 NA POMORZU

WYNIKI GŁOSOWANIA W WOJ. POMORSKIM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki