Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamieszanie z sześciolatkami

Agata Cymanowska
Najpierw 6-latki miały mieć "obowiązek", potem "prawo", a teraz znowu "obowiązek", tyle że "na wniosek rodziców". Tak w skrócie można podsumować przygotowania do wprowadzenia reformy obniżenia wieku szkolnego.

Rodziców coraz bardziej niepokoją ciągłe zmiany w projekcie ustawy o reformie oświaty, które ich zdaniem, są dalej bardziej "usztywnieniem", a nie "odpuszczeniem". - Za dwa miesiące nabór do szkół, a my jesteśmy kompletnie zdezorientowani - przyznaje Maja Majewska-Kokoszka z Gdańska, mama 7-latki i 6-latka, współzałożycielka Forum Rodziców.

- Niepokoi nas wypowiedź pani minister Hall, że 30 procent 6-latków i tak trafi do szkół. Odmawia nam się prawa dostępu do zapisu ustawy i nikt nie jest w stanie udzielić nam konkretnych odpowiedzi. Co więcej, docierają do nas sprzeczne informacje, jeśli chodzi o plany władz Gdańska. Najlepiej byłoby, gdyby miasto zamieściło w internecie czytelny komunikat, czy zerówki w przedszkolach publicznych zostają, czy nie.

Do szkolnych zerówek uczęszcza dziś 2/3 gdańskich 6-latków. Te przedszkolne, jak dowiedzieliśmy się w magistracie, nie zostaną zlikwidowane. - Niezależnie od reformy oświaty, Gdańsk cały czas dąży do tego, by od września 6-latki uczyły się w szkołach, czy to w zerówkach, czy w pierwszej klasie - utrzymuje Jerzy Jasiński, zastępca dyrektora Wydziału Edukacji w Urzędzie Miejskim w Gdańsku. - Przygotowujemy infrastrukturę i chcemy zachęcać rodziców, pokazać im, że mogą bez obaw posyłać dzieci do szkół.

Główną motywacją, dla której miasto chce, by rodzice posyłali 6-latki do szkół, jest to, że w przedszkolach brakuje miejsc dla około 700 młodszych dzieci (pojedyncze są w publicznych przedszkolach na obrzeżach miasta - lista na www.gdansk.pl). To, że rodzice będą mogli decydować, czy posłać sześciolatka do szkoły, nie zwalnia samorządów z obowiązku przygotowania szkół. Sęk w tym, że rodzice, ale też dyrekcje i nauczyciele alarmują, że wiele szkół nie jest przystosowanych do opieki nad większą liczbą małych dzieci. - Brakuje choćby toalet dostosowanych do wzrostu 6-latków - grzmią rodzice z Gdańska.

Sytuacja lepiej się przedstawia w Sopocie. Tu szkoły będą gotowe przyjąć 6-latków, ale też dobrze funkcjonują zerówki w przedszkolach (nie ma ich obecnie w sopockich szkołach).
Władze Gdyni również chcą iść na rękę rodzicom. - Choć oznacza to dla nas pewne utrudnienia, najważniejsze, by rodzice mogli się poczuć bezpiecznie i decydować o losie swoich dzieci, bo to oni wiedzą najlepiej, czy dziecko jest gotowe na pójście do szkoły - tłumaczy Ewa Łowkiel, wiceprezydent Gdyni. - Rodzice takie decyzje mogą podejmować w różnym czasie, i w kwietniu, i w sierpniu. Powinni mieć też prawo do zmiany takiej decyzji.
Miasto przeprowadziło wstępne analizy dotyczące przygotowania szkół. Większość z nich będzie gotowa przyjąć 6-latków. - W kilku szkołach nie uda nam się jednak zapewnić takich warunków, jakie uznajemy za konieczne, czyli 9-godzinnej opieki, od 7, a jeśli trzeba i od 6 rano, czy dwóch nauczycieli - zastrzega Łowkiel. - Zależy nam też na osobnych klasach dla 6- i 7-latków.

Wiceprezydent Łowkiel zapowiada jednocześnie, że jeśli 6-latki pójdą we wrześniu do szkoły, w przedszkolach przygotowane zostaną miejsca już dla 2,5-letnich dzieci. Chociaż dopuszcza to ustawa, dotychczas nie były one przyjmowane z powodu braku miejsc (w Gdyni zabrakło ich 150).
O ile nie zostaną wprowadzone kolejne zmiany, 1 września w pierwszej klasie spotkają się dzieci urodzone w 2002 roku oraz te z rocznika 2003 (urodzone między styczniem a 30 kwietnia).

W 2010 roku w szkolnej ławce usiądą dzieci urodzone między 1 stycznia a 31 sierpnia 2004 roku, a w 2011 roku - z całego rocznika 2005 - "na wniosek rodziców". Bezwzględny obowiązek rozpoczęcia nauki w szkole wszystkie 6-latki będą miały w 2012 roku. Na sformułowanie "bezwzględny" na forach internetowych żywo zareagowali rodzice trzylatków. Pojawiły się nawet zapowiedzi, że przyłączą się do protestujących rodziców.

Rodzice zdezorientowani ciągłymi poprawkami w projekcie ustawy oświatowej
MEN zakładało początkowo posłanie wszystkich 6-latków do I klasy od września 2009 roku.
Rodzice zaprotestowali. W odpowiedzi MEN przygotowało harmonogram zakładający wprowadzanie reformy etapami - pierwsza tura ma rozpocząć naukę w I klasie (z 7-latkami) już w 2009 roku, a w następnych latach będą do nich dołączać kolejne roczniki. Rodzice znowu zaprotestowali, więc MEN decyzję o tym, czy dziecko pójdzie do I klasy (do 2011 roku), pozostawiło rodzicom.

W minioną środę posłowie PO dopisali do ustawy, że 6-latki przez trzy lata będą miały "prawo" pójść do szkoły. Uwagę na słowo "prawo" (6-latki mają je i dziś) zwrócili prawnicy z biura legislacyjnego rządu. Reforma - ku zadowoleniu PiS - zawisła na włosku, ale posłowie PO zareagowali. Stanęło na "obowiązku na wniosek rodziców" - według harmonogramu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki