MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast barów mlecznych wolę drogie restauracje

Redakcja
Maciej Lisicki
Maciej Lisicki Przemek Świderski
Z wiceprezydentem Gdańska Maciejem Lisickim rozmawiają Ryszarda Wojciechowska i Agata Cymanowska

Śpi Pan spokojnie?
Nawet bardzo spokojnie.

I nie martwi Pana wojna z kupcami? Na wojnie można polec.
Nie wywołałem wojny z kupcami. W Gdańsku jest 51 tysięcy podmiotów gospodarczych, a podwyżka dotyczy tylko 881 lokali w mieście.

Jeśli się pomnoży lokale przez liczbę pracujących w nich ludzi, to już mamy sporą grupę, z którą Pan zadarł.
Nikt z nikim nie zadarł. W Gdyni jest minimalna liczba lokali komunalnych, więc nie ma takiego problemu. A te, które są, wystawia się na przetarg. W Gdańsku mamy do czynienia z patologią, która polega na tym, że ludzie przez kilkanaście lat mieli niezwykle niskie czynsze. I teraz oczekują, że miasto tej grupie wybrańców losu będzie w dalszym ciągu dostarczało tanich lokali. W tej chwili mamy taką na przykład sytuację, że w dwóch gminnych lokalach, obok siebie, z tej samej branży, występują dwie stawki - 20 złotych za metr i 150 złotych. A ja się pytam - czym różni się jeden lokal od drugiego? W imię czego jeden ma być uprzywilejowany kosztem innych? Przecież te dochody trafiają do wspólnej kasy. Miasto nie jest wystarczająco bogate, żeby rozdawać pieniądze wybrańcom.

Ale po co ten podział na strefę prestiżu (Długa i Długi Targ) i resztę miasta?
Jestem zszokowany. Czy Panie by chciały, żeby w Gdańsku były tylko strefy slumsów?

Nie, wolałybyśmy, żeby to było piękne miasto w całości. Bez podziału na prestiż i slumsy.
W każdym mieście na świecie są ulice prestiżowe i zwykłe.

Prestiżowe, czyli tylko dla bogatych?
Nie, nie tylko dla bogatych, ale w każdym mieście są ulice, gdzie ceny są zawsze wyższe. Za socjalizmu wszędzie i wszystko kosztowało tak samo. Uważam, że pewne rzeczy trzeba czyścić. Prostować. Kupcy obrażają się nagle, że zmierzam ku normalności.

Ale Pan wprowadza normalność od uderzenia obuchem w głowę. Podnosząc stawki niebotycznie.
Dlaczego kupcy nie mówią, że w ciągu kilkunastu lat zmian ustrojowych płacili śmiesznie niskie czynsze? I dzięki temu kumulowali kapitał? Jeżeli miasto w przeszłości żądało 4 złotych zamiast 40 za metr, to te 36 złotych w czyjej kieszeni zostało?
Dosyć ostro lubi Pan wszystko formułować.
Dam Paniom przykład. Przy okazji podwyżki czynszów była także wielka awantura o "Desę" przy ulicy Długiej. Taki wspaniały sklep, nagradzany - krzyczano. No, wszystko pięknie. A w jakich godzinach jest czynny? Wiedzą Panie?

Pewnie zwyczajowo między 11 a 19.
Nie wiedzą Panie? Ja też nie wiem. Bo na tym sklepie nie ma wywieszki z godzinami otwarcia.

Ale czy musi być? Wystarczy, że sklep jest otwarty.
Czy Panie, prowadząc biznes, chciałyby, żeby ludzie do tego sklepu zaglądali? Jeśli tak, to informujecie klientów - kochani, pracuję od 10 do 18. Proszę przyjść. Bo jak przyjdziecie o godz. 9, to pocałujecie klamkę. Albo inna historia. Mamy Jarmark św. Dominika. Jest sobota, godz. 11. Nie można przejść. Czy ta "Desa" była otwarta? Pytanie z "Milionerów". Jak Panie myślicie.

A skąd mamy wiedzieć?
Nie była. A dlaczego, kiedy w Gdańsku są tysiące ludzi, "Desa" jest zamknięta? Bo ten pan nie miał potrzeby handlowania. Ponieważ on od poniedziałku do piątku zarobił tyle, że mu wystarczyło. A dlaczego mu wystarczyło? Bo miał bardzo niski czynsz.

Taki krawiec czy szewc pracuje bardzo dużo i co?
Ale kto mówi, że my chcemy podwyższać drastycznie krawcom i szewcom?

Pan nie jest wrażliwy na ludzkie łzy.
Jestem.

Na łzy właścicielki baru "Neptun" przy ulicy Długiej jednak nie. Skarżyła się, że przed podwyżką płaciła tysiąc złotych czynszu, a teraz ma 25 i pół tysiąca. Wobec czego pracujący u niej będą musieli pójść na bruk. Czy bar mleczy może się utrzymać przy tak wysokim czynszu?
Nie wiem. Nikomu nie zaglądam do kieszeni. Tylko wiem, że miasto jest właścicielem tego lokalu. I że on może mi przynieść zysk, gdybym go wystawił na przetarg. Ten lokal może przynieść miastu 200 złotych za metr kwadratowy, a nie 4,50 jak do tej pory.

Czyli chciałby Pan, żeby tam zamiast baru była droga restauracja.
Chętnie.
Myśli Pan, że po ulicy Długiej chodzą tylko bogaci turyści? Nie zaglądają tu młodzi ludzie, których nie stać na drogie restauracje?

Obok baru mlecznego jest restauracja z fast foodem. Tam też mamy tanie jedzenie.

Pytamy więc jeszcze raz, czy ta pani przy tak drastycznie podwyższonym czynszu, ma szansę utrzymać bar mleczy?

Nie wiem, to decyzja tej pani. Powiedziałem jej, że w strefie prestiżu nie ma żadnych obniżek, również dla barów mlecznych. Może zmienić branżę. Gdybym taki dwupoziomowy lokal wystawił na przetarg, biłyby się o niego dzikie tłumy. Dla mnie osobiście ulica Długa nie musi mieć baru mlecznego. Takie miejsca adresowane są do ludzi ubogich, którym nie wystarcza do pierwszego. Nie dla turystów.

Pan był w tym barze?
Byłem.

I widział Pan tam tylko tych, którym nie starcza do pierwszego?

Ale Panie, idąc do baru mlecznego, zachowują się jak klasyczny klient rynku. Wybieracie miejsce, w którym jest taniej. A jeśli ja chcę być klasycznym klientem rynku, mówiąc, że z mojego majątku powinienem uzyskać więcej pieniędzy, to słyszę: Panu nie wolno.

Pan chce ze wszystkiego wycisnąć grosz. Nie jesteśmy po tej samej stronie.
Jak to nie. Panie kalkulują i ja też.

Podobno Pan nie zagląda już do swojego warsztatu samochodowego, po uchwale o podwyżce czynszu, z obawy przed gniewem właściciela.
Mój warsztat samochodowy jest prywatny i właściciel nie płaci czynszu. Paniom pewnie chodzi o myjnię samochodową. Jeździłem tam i będę jeździć. Mam się bać, bo podniosłem czynsz? Czy ja go podniosłem dla siebie? Czy dla Gdańska?

I nic się już nie zmieni w tej uchwale o podwyżkach?
Po tej gorącej debacie zdecydowaliśmy z prezydentem Adamowiczem o trzech korektach do tej uchwały, która będzie obowiązywać od 1 stycznia 2009 roku. Pierwsza dotyczy galerii artystycznych. Chcemy im zaproponować stały czynsz, w oparciu o stawkę bazową, taką jak w przypadku przychodzi czy organizacji pozarządowych. Ale w zamian za to, chcemy im narzucić program artystyczny. Na przykład w postaci trzech wystaw w roku.
A poza artystami?
Chcemy na wniosek radnego Dzika wprowadzić 25-procentową bonifikatę dla lokali czynnych do godz. 24. Nie tylko w strefie prestiżu, ale też na terenie całego miasta. Ale nie na 40 procent, jak wcześniej proponowano.

Zgadzacie się dlatego, że pomysłodawcą jest radny Piotr Dzik, który jest także restauratorem?
Zgadzamy się dlatego, że to jest dobry pomysł.

A nie lobbowanie w swojej sprawie?
Może to jest lobby. Tylko co w tym złego? Jeżeli lobby działa w słusznej sprawie. Jest jeszcze trzecia propozycja, którą przedłożymy. Dotyczy podmiotów, które zadeklarują zakończenie działalności gospodarczej. Jeżeli to zadeklarują, wydłużymy im okres czynszu dotychczasowego do sześciu miesięcy. Żeby mogli działalność spokojnie zwinąć.

Jak duże będą wpływy do kasy miasta z podwyżki czynszów?
Dodatkowe 16-18 milionów złotych. Może to Panie zdziwi, ale tylu słów życzliwości i poparcia jak w tej sprawie nie otrzymałem nigdy w swoim życiu. Nawet wtedy, kiedy byłem radnym. Ludzie mówią - wreszcie ktoś zrobi w tym mieście porządek i jakaś grupa nie będzie żerowała na innych mieszkańcach Gdańska. Tak to nazywają.

Wie Pan, jak Pan sprawdzi to poparcie?
W wyborach. I o to jestem spokojny. Powiem więcej, szykuje się kolejna awantura w mieście. Targowisko przy ulicy 3 Maja ulega likwidacji 30 stycznia 2009 roku, ponieważ oddajemy grunt Skarbowi Państwa. Teren będzie zagospodarowany na potrzeby jednej z instytucji wymiaru sprawiedliwości. Dzierżawca dostał już wypowiedzenie. Miasto nie jest podmiotem w tej sprawie. My tylko teren wydzierżawiliśmy dużemu podmiotowi, który poddzierżawił drobnym kupcom. Przed miesiącem wręczyliśmy wszystkim kopie wypowiedzenia. Data nie jest przypadkowa, bo chcieliśmy, żeby ludzie mogli jeszcze pohandlować przez Boże Narodzenie, wyprzedając towar. Specjalnie zawiadomiliśmy ich kilka miesięcy wcześniej, żeby nie robili zapasów. I zobaczycie Panie, że z tego tytułu też będzie krzyk i lament. A my tylko dotrzymujemy umowy.

Ale może coś im trzeba znaleźć w zastępstwie.
A dlaczego? Tu się różnimy fundamentalnie. Umowa była od do. I my się tego trzymamy.

Będą o Panu mówić Maciej krwawy kapitalista. Pan się tylko pochyla nad kasą, nie nad człowiekiem.
Ja mówię jak człowiek, który pochyla się nad umową.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki