Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakażonym i przebywającym na kwarantannie pielęgniarkom od miesiąca zabiera się część pensji. Czy to zniechęci do pracy w szpitalach?

Dorota Abramowicz
Dorota Abramowicz
Szpitale stają na głowie, by zapewnić ciągłość opieki, ale jest coraz bardziej dramatycznie. Jedna osoba wraca z kwarantanny, druga na nią idzie – mówi Anna Czarnecka, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku
Szpitale stają na głowie, by zapewnić ciągłość opieki, ale jest coraz bardziej dramatycznie. Jedna osoba wraca z kwarantanny, druga na nią idzie – mówi Anna Czarnecka, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku Szymon Starnawski /Polska Press
Kiedy w czerwcu trzeba było zamykać z powodu COVID-19 kopalnie na Śląsku, górnikom zaoferowano 100 proc. tzw. postojowego. I to uspokoiło nastroje społeczne. Czy dziś, gdy epidemia dziesiątkuje personel medyczny, pielęgniarek nie trzeba już uspokajać? Wiosenna ustawa „covidowa” gwarantowała zakażonym i wysłanym na kwarantannę pracownikom medycznym prawo do pełnej pensji. Przepisy obejmowały okres do 5 września br. i od tego czasu każda chora na COVID-19 pielęgniarka dostaje na zwolnieniu 80 proc. wynagrodzenia. – Wystąpiliśmy do ministra zdrowia w sprawie przywrócenia poprzedniego zapisu, ale przekazano nam, że to nie jest „bajka” resortu zdrowia, tylko Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. A Ministerstwo Pracy milczy. I tak od miesiąca trwa odbijanie piłeczki – mówi Anna Czarnecka, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku.

Obecnie na Pomorzu na COVID-19 choruje około 360 pracowników medycznych. Ilu z nich to pielęgniarki?

Sytuacja jest dynamiczna, gdyż w ostatnich tygodniach COVID zaczął nas coraz bardziej dziesiątkować. Jako izba postanowiliśmy wspierać osoby, u których wynik testów jest dodatni. Tygodniowo wpływa do nas od 5 do 10 wniosków od pielęgniarek i położnych, u których stwierdzono zakażenie wirusem SARS-CoV-2.

Równocześnie znacząco wzrasta liczba osób w kwarantannie – personel medyczny nie potrzebuje wiele, by zetknąć się z osobą zakażoną w miejscu pracy.

Szpitale stają na głowie, by zapewnić ciągłość opieki, ale jest coraz bardziej dramatycznie. Jedna osoba wraca z kwarantanny, druga na nią idzie.

Tymczasem, w obecnej, bardzo trudnej sytuacji coraz bardziej widzę niespójność między obciążeniem nas pracą, przyrostem zakażeń a brakiem opieki rządu nad naszą grupą zawodową.

Na czym polega ten brak opieki?

Początkowo bardzo nas nas motywowano do pracy. Ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem epidemii wprowadziła zapis, na mocy którego pielęgniarkom i położnym przysługiwał zasiłek chorobowy w miesięcznym wymiarze 100 proc. podstawy wymiaru zasiłku w okresie podlegania obowiązkowej kwarantannie lub izolacji w warunkach domowych oraz z powodu niezdolności do pracy z powodu zakażenia koronawirusem. To wszystko skończyło się 5 września tego roku.

Dlaczego?

Prawdopodobnie przy wprowadzaniu tego zapisu nie przewidziano sytuacji, w której liczba zakażeń w kraju, także wśród personelu medycznego, będzie narastać.

W ten sposób dziś każda zakażona lub przebywająca na kwarantannie pielęgniarka i położna otrzymuje zaledwie 80 proc. pensji.

Może to jakieś niedopatrzenie?

Też tak na początku uważaliśmy.

Wystąpiliśmy do ministra zdrowia w sprawie przywrócenia poprzedniego zapisu, ale przekazano nam, że to nie jest „bajka” resortu zdrowia, tylko Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej. A ministerstwo pracy milczy.

I tak od miesiąca trwa odbijanie piłeczki, a każda zakażona lub przebywająca na kwarantannie pielęgniarka i położna otrzymuje mniejszą pensję. Wyjątkowo zniechęca to do pracy w systemie ochrony zdrowia.

Opublikowaliśmy w ostatni piątek stanowisko Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku, w którym apelujemy o pilne podjęcie działań mających na celu przywrócenie zapisu z mocą obowiązywania od 5 września 2020 roku, a na 15 października planowane jest zebranie rady Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych. Związki zawodowe też już przed miesiącem występowały w tej sprawie, na razie bez efektów. Zawsze byłam optymistką, ale teraz zaczynam wątpić. Jest takie powiedzenie, że jeśli ktoś chce, to szuka sposobu. Jeśli nie – to szuka powodu. Dziś słyszymy tyko o powodach.

Szpitale stają na głowie, by zapewnić ciągłość opieki, ale jest coraz bardziej dramatycznie. Jedna osoba wraca z kwarantanny, druga na nią idzie – mówi Anna Czarnecka, przewodnicząca Okręgowej Izby Pielęgniarek i Położnych w Gdańsku

Zakażonym i przebywającym na kwarantannie pielęgniarkom od m...

Trochę to dziwne. Wszyscy pamiętamy, że kiedy w czerwcu trzeba było zamykać z powodu COVID-19 kopalnie na Śląsku, górnikom zaoferowano 100 proc. tzw. postojowego. I to uspokoiło nastroje społeczne. Pielęgniarek nie trzeba uspokajać?

Decyzja w sprawie górników była słuszna. Pokazała, że państwo opiekuje się grupą zawodową, szczególnie narażoną na zachorowania ze względu na trudne warunki pracy. Jeśli nagle lawinowo zaczyna przyrastać liczba zachorowań, ważne jest, by dane środowisko zawodowe zaczęło odczuwać wsparcie władz. Tak było w przypadku górników, tak jest teraz z pracownikami ochrony zdrowia. Jest to nie tylko wymiar finansowy, ale także psychologiczny. Nie możemy odczuć, że zostaliśmy sami.

Tymczasem dziś chorującym pielęgniarkom i położnym zabiera się część pensji. Jest to bolesne, krzywdzące i bardzo irytujące. Oczekujemy silnego wsparcia ze strony Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, Ministerstwa Zdrowia oraz całego rządu na rzecz minimalizowania skutków negatywnych epidemii i domagamy się inicjatywy ustawodawczej zapewniającej i przywracającej bezpieczeństwo i ochronę pielęgniarek i położnych.

Pojawiły się ostatnio także pomysły, by – jak to bywało w krajach szczególnie dotkniętych pandemią oraz brakiem lekarzy i pielęgniarek – do pracy przy zakażonych kierować personel medyczny bezobjawowo przechodzący zakażenie SARS-CoV-2. Czy w Polsce też może dojść do takiej sytuacji?

Uważam to za niedopuszczalne. Wiadomo, że brak spektakularnych objawów nie oznacza długofalowych konsekwencji wynikających z zakażenia koronawirusem. Może dojść do uszkodzenia płuc, wątroby, układu nerwowego. Osoba zakażona wirusem ma bardzo często objawy osłabienia i powinna się podkurować, a nie narażać na kolejne ekspozycje. Byłaby to mordercza decyzja.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki