Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrajcie u nas charytatywnie, a my wam za to zapłacimy. Nie ma sprawy

Tomasz Rozwadowski
Tomasz Bołt
Kolejną kontrowersją wokół Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy jest wywołana przez Tomka Lipińskiego kwestia płacenia (lub niepłacenia) artystom za występy w ramach imprez i akcji dobroczynnych

Pojutrze w całym kraju odbędzie się Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Największa i najgłośniejsza, w sensie i przenośnym, i dosłownym, polska akcja dobroczynna organizuje styczniową zbiórkę funduszy już po raz dwudziesty trzeci.
Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy i jej szef Jerzy Owsiak są od kilku lat pod silnym ostrzałem krytyki środowisk konserwatywnych i narodowych, a dotychczasową linią ataku był jej, rzekomo negatywny, wpływ na postawy moralne młodzieży.

W tym roku obiektem krytyki stały się zasady, na jakich podczas Finałów występują artyści - okazało się, że część z nich za występ dla WOŚP bierze pieniądze. Społeczeństwo znów podzieliło się na pół w ocenie Orkiestry, ale tym razem powód podziału jest inny niż zwykle.

A katalizatorem całego zamieszania była facebookowa wypowiedź rockmana Tomka Lipińskiego, postaci trudnej do skojarzenia z siłami tzw. Ciemnogrodu.

Gest serca czy żniwa?

Tomek Lipiński był jednym z pierwszych polskich punków, współtwórcą zespołów Tilt i Brygada Kryzys, jest buddystą i nie robi tajemnicy ze swoich liberalno-lewicowych poglądów. 4 stycznia na Facebooku napisał m.in.:

"Kiedyś rokrocznie występowałem na koncertach WOŚP, całkiem za darmo, przejęty wyrządzanym dobrem. Nawet zwrotów za podróż nie brałem. Do czasu, gdy dowiedziałem się w garderobie od członków pewnego, wtedy bardzo popularnego kabaretu, że dla nich ten dzień to prawdziwe żniwa: objeżdżają kilka podwarszawskich miejscowości, w każdej występują, a za każdy występ inkasują sowite honorarium. Najpierw nie uwierzyłem, w końcu Owsiak zawsze twierdził, że wszyscy grają za darmo, Hołdys piętnował itd... ale odkryłem, że niestety - wersja Owsiaka bardzo, ale to bardzo mija się z prawdą. Kiedy później dzwoniono do mnie z różnych lokalnych komitetów WOŚP, odpowiadałem, że to zbyt dla mnie dwuznaczna moralnie sytuacja, by brać udział w tym przedsięwzięciu. Na co za każdym razem słyszałem odpowiedź: No, ale my przecież Panu zapłacimy, ile Pan będzie chciał."

Wyznanie Lipińskiego, kilkakrotnie zresztą przez niego później uzupełniane i jeszcze częściej komentowane, zapoczątkowało kolejną burzę wokół WOŚP. Odezwały się głosy potępiające Owsiaka za hipokryzję i dopisujące ją do długiej listy jego "grzechów", ale i takie, które się skupiały na sytuacji materialnej muzyków i innych artystów estradowych w Polsce. Według nich, na całkowicie bezpłatne charytatywne granie mogą sobie pozwolić w naszym kraju tylko najpopularniejsi i najbogatsi wykonawcy.

- Tomek w elegancki sposób chciał się wytłumaczyć z tego, że nie zagra dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy za darmo, ale spotkał się z nieprzewidzianą reakcją opinii publicznej - komentuje Walter Chełstowski, reżyser i producent telewizyjny, współtwórca pierwszych Finałów WOŚP. - Gdyby miał zagrać poza Warszawą, w której mieszka, musiałby dołożyć do tego występu 10 albo nawet 20 tysięcy złotych z własnej kieszeni. Tyle kosztowałoby opłacenie muzyków towarzyszących, transportu, hotelu, wyżywienia, sprzętu i dźwiękowca. W normalnym kraju powinien zagrać, a następnie wystawić fakturę na to 10 lub 20 tysięcy złotych, i niczym więcej się nie martwić. Jednak żyjemy w Polsce, w której uważa się, że należy płacić stolarzowi czy elektrykowi za pracę wykonaną przez nich, także na koncercie charytatywnym, natomiast obowiązkiem artysty jest poświęcenie dla idei. I to jest prawdziwa obłuda, nieporównywalna z tym, co o płaceniu artystom mówił Jurek Owsiak.

Pogląd Lipińskiego na kwestie płacenia wykonawcom występującym na koncertach charytatywnych jest taki:
"Chodzi mi tylko o ODKŁAMANIE kwestii honorariów, bo obecna sytuacja jest niezdrowa i szkodzi przede wszystkim samej WOŚP. Jak to zrobić? Mam propozycję, którą poddaję pod rozwagę Jurka i jego ludzi. Spróbujcie to chłodno przemyśleć. Oto ona:

1. Mówimy PRAWDĘ - artyści otrzymują honoraria za występy w ramach WOŚP, pod warunkiem że pieniądze nie pochodzą ze zbiórek.
2. Artyści mogą przekazać swoje honoraria na rzecz Orkiestry.
3. Po wszystkim zostaje opublikowana lista wszystkich artystów, którzy przekazali swoje honoraria na rzecz WOŚP.

W kolejnym roku każdy ze sztabów zastanowi się trzy razy, zanim ponownie zaprosi artystę, który swoje wynagrodzenie zabrał do domu. Tak byłoby przejrzyściej, uczciwiej i prościej. Tak mniej więcej to się robi na świecie".

Rzeczywiście, mniej więcej tak się to robi na świecie.

Kryzys darmowości

Amerykańska basistka i wokalistka jazzowa Esperanza Spalding, występująca w sierpniu ubiegłego roku w Gdańsku jako gwiazda bezpłatnego koncertu "z Plusem", zapytana przeze mnie na konferencji prasowej, czy w USA często występuje na podobnych imprezach, odpowiedziała:

- Takich koncertów jest o wiele mniej niż kiedyś. Artyści zarabiają coraz mniej ze sprzedaży nagrań i o tym wiedzą wszyscy. Mało kto za to zdaje sobie sprawę z upadku radia. Kiedyś artyści zarabiali na radiowych emisjach swoich piosenek, teraz, gdy stacji jest mniej, a te, które pozostały, mają bardzo wąski i komercyjny repertuar, zarabiają tylko nieliczni, ci najpopularniejsi. Dlatego też punkt ciężkości przesunął się w kierunku płatnych koncertów, to one są podstawą utrzymania większości muzyków.

Tak jest i w Polsce, ale u nas dominuje pogląd, że w słusznym celu gra się najwyżej za zwrot kosztów podróży.

- Na Finałach WOŚP gram od samego początku i zawsze robiłem to za darmo - mówi Krzysztof Skiba, frontman zespołu Big Cyc. - Jeśli gramy gdzieś daleko od domu, otrzymujemy zwrot kosztów podróży, organizator opłaca hotel i wyżywienie, ale nie zarabiamy na samym graniu. Uważam, że do przyjęcia jest rozwiązanie, gdy za występ artysty na koncercie charytatywnym płaci zewnętrzny sponsor - firma czy osoba prywatna - ale absolutnie nie powinno to być regułą. Wielu muzyków dostaje mnóstwo propozycji występów charytatywnych i nic nie stoi na przeszkodzie, by odmawiać. My w zespole także selekcjonujemy te propozycje, ale występy na Finałach WOŚP są dla nas specjalnym obowiązkiem i szczególną przyjemnością.

Big Cyc w tym roku gra podczas Finału WOŚP w Anglii. W sobotę wystąpią w Bedford, 40 km od Londynu, a w niedzielę w samej stolicy Zjednoczonego Królestwa.

- W Londynie graliśmy już podczas Finału w 2005 roku - opowiada Skiba. - Wtedy graliśmy w Domu Polskim, a obecnie w znanym klubie Scala przy Kings Cross w centrum Londynu. Oprócz nas zagrają zespoły Hunter, Czesław Śpiewa i Czarno-Czarni. Co więcej, razem z liderem Czarno-Czarnych Jarkiem Janiszewskim będziemy wolontariuszami WOŚP. Będziemy mieli skarbonki i identyfikatory i rozpoczniemy zbiórkę na lotnisku zaraz po przylocie.

W najbliższy poniedziałek, już po tegorocznym Finale, rozpocznie się czas przygotowań do Finału przyszłorocznego. Jest nadzieja, że odbędzie się on już w nieco innej, zdrowszej niż tegoroczna, atmosferze. Niewykluczone, że odbędzie się według zasad proponowanych przez Tomka Lipińskiego. Jeśli tak się stanie, będzie to może początkiem końca źle pojętej polskiej "dyskrecji" w sferze finansów.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki