Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za nami kolejna edycja festiwalu FETA [ZDJĘCIA]

Henryk Tronowicz
W niedzielę zakończył się XIX Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych FETA 2015. W ciągu czterech dni gdańska publiczność mogła obejrzeć blisko czterdzieści spektakli.

Do niedzieli, a od czwartku, odbywał się w Gdańsku doroczny Międzynarodowy Festiwal Teatrów Plenerowych i Ulicznych FETA. Udział w nim wzięło 18 teatrów z ośmiu krajów. W ciągu czterech dni publiczność mogła obejrzeć prawie 40 spektakli. Widzowie dokonywali w programie brutalnej selekcji, bo aby obejrzeć upatrzone widowiska, musieli czasem nie bez zadyszki biegać z jednego końca Centrum Hewelianum na drugi.

Przyślij zdjęcie z FETY i wygraj aparat!
W czwartek od wczesnych godzin wieczornych ku fortom w Centrum Hewelianum nadciągała tłumnie młodzież ze wszystkich stron grodu.Przed godziną 22 park u zbiegu ulic Dąbrowskiego i Powstańców Warszawy wypełnił się publicznością. Na otwarcie festiwalu wystąpił niemiecki Theater Titanic (placówka ma siedzibę w Lipsku i w Monachium), przedstawiając widowisko "Sonnambulo". W prologu, wokół szpaleru obficie tryskających wodą maszkaronów, zapłonęły ognie i zaczęły się rozlegać jęki z piekła rodem.

Wizje ze snów lunatyka

Miało więc powiać strachem. Czy jednak powiało? Najpierw okazało się, że przedstawienie nie ma jednorodnego scenicznego charakteru w pojęciu tradycyjnym. Widowisko odbywało się w kilku lokalizacjach parku równocześnie. Widz, klucząc w ciemności po zaroślach, sam musiał po omacku ustalać sobie trasę. I od razu wyłoniła się zagadka: w jakim świecie toczy się akcja poszczególnych epizodów? Bo odgrywane są sceny z jakiejś zamierzchłej epoki. Klimat barbarzyństwa. W odrealnionej scenerii snują się postaci z ponurych snów. Oto bohater ostrzy kosę, po czym jedną ręką ścina łodygę słonecznika, a drugą włącza gramofon, z którego płynie słynna aria "Śmiej się pajacu" z opery Leoncavalla. Trop ten sugeruje, że świat przedstawiony w "Sonnambulo" nie jest li tylko surrealistyczną wizją czerpaną ze snów lunatyka.

Lecz jeśli przyjąć taką oniryczną wykładnię, nasuwa się pytanie, co skłania dzisiaj twórców spektaklu do wywoływania akurat tych demonów przeszłości. Spoza scen alegorycznych wyłaniają się podteksty przerażające. Mają napawać lękiem, budzić przestrogę? Drab z kosą po ścięciu łodygi słonecznika klęka przed rośliną na ziemi i ona cudownie odżywa. Ale brutalny drab okazuje się podłym łotrem, kiedy w scenie kolejnej taszczy wózek z ludzkimi szczątkami, po czym - ogarnięty nienawiścią - szczątki te tarmosi, rozrzuca torsy, wiesza golenie na hakach.

W tym samym czasie w innym zakątku Hewelianum oszalały garbus w gabinecie otoczonym ścianą luster szamocze się z ukochaną, by skończyć marnie (pod kloszem jej spódnicy). W jeszcze innym epizodzie pewna niewidoma kobieta poszukuje bratniej duszy i tęsknotę swoją wyraża grą na okrągłym rogu Narsita.

Nie ma Fety bez szczudeł

Przejmujące wizje samotności będą przedmiotem dramatów także w kilku innych spektaklach. Teatro SÓ (Portugalia/Niemcy) wystąpił z monodramem "Sómente". Do parku zachodzi trzęsący się wiekowy samotnik, przysiada pod drzewami na ławce. Mamrocze coś pod nosem, karmi gołębie okruchami bułki. I nagle konstatuje, że nie jest w parku sam. Wyciąga spośród widzów młodego mężczyznę, dobierając mu po chwili do towarzystwa dorodną, młodą dziewczynę. Sam zaś wycofuje się, by podumać nad nieuchronnością losu. Lecz co to? W zaskakującym epilogu aktor ściąga perukę staruszka i na oczach publiczności ujawnia techniczne umocowanie swego występu, który wykonywał... na szczudłach.

Erupcja szału ciał

Pół godziny później, kiedy widzowie mają jeszcze pod powiekami refleksyjne "Sómente", na scenie pojawia się zespół Divadlo Continuo z Pragi z przedstawieniem "By the Wall".

Następuje zwariowana erupcja szału ciał! Trzy dziewczyny wraz z trzema partnerami prezentują dzikie brewerie męsko-damskie. Wykonują istne cyrkowe akrobacje. Skaczą, szarpią się, ale też i przytulają namiętnie. Rozszalała pantomima jest tu z pewnością błyskotliwym popisem fizycznej sprawności czeskich wykonawców. Tyle że godzinny spektakl trąci nieco nadmiarem gry cokolwiek mechanicznej.

Współczesny teatr plenerowy i uliczny pełną garścią czerpie z tradycji sztuki jarmarcznej. Sięga chętnie po formy horroru, nie rezygnując z form komediowych. Chce publiczność straszyć, to znów chce ją rozśmieszać. Znakomitym przykładem tej drugiej tendencji było na gdańskim festiwalu przedstawienie "The Incredible Box" w wykonaniu trzech komików z Katalonii. Odgrzewane ze smakiem stare jak świat numery z cyrkowej areny publiczność kwitowała salwami śmiechu. Ubaw mieli także widzowie młodzi.

Kołakowski dla dzieci

Widzowie najmłodsi dobrze bawili się na przygotowanej przez gdański Teatr PIAN sztuce "Wypożyczalnia eksponatów niepewnych". Natomiast nie wzbudzała humoru - również gdańska - adaptacja bajki Leszka Kołakowskiego "Jak Gyom został starszym Panem", w wykonaniu zespołu TeatRazem i Remont Pomp, w której jednak na wysokie wyróżnienie zasługuje oryginalna sekcja muzyczna kierowana przez Jarka Marciszewskiego i Tomka Antonowicza.
Na zwieńczenie Fety wczoraj wieczorem wystąpiła na placu Zebrań Ludowych grupa Generik Vapeur ze spektaklem "Waterlitz".

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki