Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy w PO kochają Sławomira Nowaka. Zwłaszcza na Pomorzu

Ryszarda Wojciechowska
Sławku, trzymaj się w tym niełatwym dla ciebie momencie. Trzymamy kciuki, żebyś dał sobie radę" - apelował niedawno premier Donald Tusk do swojego byłego ministra. I Sławomir Nowak trzyma się na... Pomorzu.

Tutaj jako lider partii nadal ma bardzo mocną pozycję. Choć w kuluarach pojawiają się już pierwsze głosy, że z takim balastem jak zegarek trudniej się będzie odbudowywało zaufanie wśród wyborców. Ruszyła też pierwsza, nieoficjalna giełda z nazwiskami polityków, którzy by mogli przejąć schedę po Nowaku. Tylko czy będą chcieli?

Czytaj także: Sławomir Nowak zrzekł się immunitetu

Na pytanie, jakie pomorska PO ma wyjście awaryjne, jeśli sprawa zegarkowa przybierze dla Sławomira Nowaka zły obrót, partyjni działacze oficjalnie odpowiadają, że wyjścia awaryjnego nie ma. Największe oparcie były minister ma w Młodych Demokratach. Stoją za nim murem, niczym macedońska falanga. Pojęcie falangi wprowadził sam Nowak do polityki, kiedy był jeszcze u szczytu władzy. Młoda falanga o swoim liderze mówi w duchu kultu jednostki. Jak mantra brzmi za każdym razem odpowiedź: - Nie istnieją w Platformie osoby, które Sławka nie kochają i nawet anonimowo krytykują. My też takich szukamy. Więc jak się ktoś taki znajdzie, to prosimy o sygnał.

Piotr Grzelak, młody działacz PO, ale ze skrzydła konserwatywnego (był kontrkandydatem Agnieszki Pomaskiej w ostatnich wyborach na szefa gdańskich struktur) twierdzi, że wariant z odwołaniem Nowaka z funkcji lidera partii na Pomorzu nie jest nawet rozpatrywany. Zjazd regionu pokazał, jak silną ma pozycję.

- Gdyby były jakieś ciągoty do zmian, to już wtedy by się ujawniły. Nie tylko nie widzę żadnego środowiska, ale też lidera, który by chciał skorzystać z tej sytuacji - tłumaczy.

Na pytanie, czy działacze rozmawiają o tej zegarkowej historii, odpowiada: - Oczywiście, że rozmawiamy. Ale wszyscy są przekonani, że Sławomir Nowak się oczyści. W pomorskim regionie mieliśmy już doświadczenie z Jackiem Karnowskim. I to ono nas nauczyło wstrzemięźliwości w podejmowaniu decyzji. Dopóki nie będzie ważnych rozstrzygnięć prawnych, dopóty nie będzie raptownej decyzji - twierdzi Grzelak.

Jan Kozłowski również nie widzi jakiegoś ciśnienia na zmiany. To raczej media, jego zdaniem, naciskają. On był szefem partii na Pomorzu przed Nowakiem. I rekomendował przed trzema laty młodszego kolegę z nadzieją i sympatią, jak wspomina. Pytany o dzisiejszą ocenę mówi, że Nowak podobnie jak on, stara się unikać podziałów na młodych demokratów i starych konserwatystów. Świetnie pełni rolę łącznika. Przystopował młodych, kiedy chcieli wejść na poletko prezydenta Pawła Adamowicza. I wycofali się.

- Gdybym ja tak wcześniej zrobił, to powiedzieliby, że konserwatyści ich ograniczają. A Sławka słuchają - mówi eurodeputowany.

Kozłowski, słysząc, że jest na nieoficjalnej liście osób, które mogłyby przejąć pałeczkę lidera na Pomorzu odpowiada, że drugi raz nie wchodzi się do tej samej rzeki. - Nie palę się do tego. To ciężka praca, na którą trzeba mieć czas. A ja od poniedziałku do piątku jestem w Strasburgu i Brukseli, a w weekendy spotykam się z wyborcami w terenie - kwituje sprawę.

Nieco inaczej na problem patrzy poseł Jerzy Budnik. Jego zdaniem, to premier Donald Tusk powinien wiedzieć, czy utrzymywanie w mateczniku Platformy Sławomira Nowaka na stanowisku szefa lokalnych struktur, służy partii i samemu premierowi, czy nie. Według Budnika, nie do końca dobrze służy.

- Nie chcę się wdawać w dyskusje: winny czy nie, bo trwa postępowanie wyjaśniające. Ale do tej pory Donald Tusk dbał o to, aby osoby będące w takiej sytuacji, nie stanowiły balastu dla partii. Standardy były jasne i czytelne - dodaje poseł.
Jak to się dzieje, że Sławomir Nowak jest nadal silny w regionie? Działacze chętnie spekulują, ale nieoficjalnie. - Skoro sam premier mówi: Sławek trzymaj się, to kto wystąpi przeciw? To jest wyraźny sygnał dla nas, że Donald Tusk nie widzi nikogo innego na tym miejscu - słyszę od jednego z pomorskich działaczy.

Inny mówi, że to metoda wodzowska sprawowania władzy, także w regionie, sprzyja temu, że nikt się specjalnie nie rwie do walki.

- A dlaczego ma się rwać? - pyta poseł z Pomorza. - Trudno oczekiwać, że my będziemy naszego szefa na Pomorzu kopać. I to jeszcze publicznie. Co innego, gdyby ktoś chciał z nim powalczyć o fotel oficjalnie. Gdyby u nas był taki drugi Jacek Protasiewicz albo Ireneusz Raś, to może sytuacja wyglądałaby inaczej. Ale nikogo takiego nie ma. No i Nowak to przecież nie Schetyna - słyszę.

Poza Janem Kozłowskim, na nieoficjalnej liście osób, o których się mówi, że mogłyby zastąpić Nowaka, znajduje się także marszałek województwa pomorskiego Mieczysław Struk. Dla jednych to również człowiek koncyliacyjny jak były minister transportu, który może łączyć dwa skrzydła Platformy. No i, zdaniem działaczy, on też ma sukcesy na koncie. Na pytanie jakie, pada odpowiedź: - Dobrze wydawane w naszym regionie unijne pieniądze. Dzielił tak, że nie było na tym tle awantur, ani spięć.

Ale też pojawiają się głosy, że Struk nie ma tak silnego jak Nowak umocowania w partii, ani też nie jest tak blisko Donalda Tuska. Więc mógłby być jedynie liderem malowanym.

Sam marszałek, na pytanie czy wie, że jest wymieniany w kontekście ewentualnego przyszłego lidera na Pomorzu odpowiada, że na takich listach pojawiają się też inne nazwiska. Ale dla niego w tej chwili ewentualna zmiana lidera nie jest przedmiotem rozważań. Przed partią wybory wiosenne, a potem jesienne. Tłumaczy, że jeśli sobie postawią za cel wygranie wyborów do europarlamentu, a potem do samorządów, to muszą najpierw zbudować strategię. Jeżeli się okaże, że elementem strategii mają być zmiany personalne, to będą o tym rozmawiać. Ale nie wcześniej niż na początku przyszłego roku - zapowiada.
Poseł Sławomir Nowak milczy. Nie rozmawia z dziennikarzami. Jego asystent na prośbę o krótką, telefoniczną rozmowę z posłem najpierw pyta - o czym. Kiedy słyszy, że o pomorskiej Platformie, odpowiada, że musi to skonsultować z szefem. Po konsultacji odpowiedź jest krótka: Sławomir Nowak nie zabierze głosu w tej sprawie.

O byłym ministrze nie chcą rozmawiać także jego przyjaciele. Jeden z nich (pomorski polityk) na pytanie - jak sobie Sławomir Nowak radzi z tym wszystkim, reaguje ostrą połajanką, jak to media próbują się wciskać tabloidowo w życie jego kolegi. Mocno skarcona, słyszę na koniec, że Nowak jest aktywnym politykiem, pracuje i kieruje partią. A że nie rozmawia z mediami? Trudno. Kiedyś zechce.

Nie rozmawia z mediami, za to pewnie od czasu do czasu czyta o sobie w mediach. Bo mimo, że wycisza atmosferę wokół siebie, to w prasie, i to nie tylko tej tabloidowej, nadal się o nim pisze. W ostatniej "Polityce" występuje w towarzystwie trzech innych, młodych polityków: Adama Hofmana, Przemysława Wiplera i Tomasza Kaczmarka jako przykład przytopionego przez własny... szpan. Z kolei "Fakt" mu wypomina, że nadal wynajmuje mieszkanie w budynku strzeżonym przez BOR, które dostał jako minister w kancelarii prezydenta, chociaż ministrem tej kancelarii już od dawna nie jest. Pojawiła się też sprawa pierwszej wyceny głośnego już zegarka. Media poinformowały, że biegły wycenił czasomierz ministra na niecałe dziesięć tysięcy złotych. Co pozwoliłoby zamknąć sprawę, bo do oświadczenia majątkowego wpisuje się przedmioty powyżej tej wartości. Ale kolejny biegły ocenił, że ten sam zegarek wart jest 17 tysięcy złotych. A pierwszy biegły potem się tłumaczył, że ów przedmiot wyceniany widział jedynie na zdjęciu. Więc nie mógł go tak dokładnie oszacować.

Kiedy próbuję rozmawiać z działaczami o sprawie z zegarkiem, słyszę, że wszystko, co wiedzą na ten temat, pochodzi jedynie z mediów. Że nie było jeszcze spotkania zarządu regionu i takiej dłuższej, partyjnej rozmowy z liderem. Więc każdy woli się ostrożnie wypowiadać na ten temat. Albo nie mówi wcale. Do spotkania ze Sławomirem Nowakiem ma dojść przed świętami i pewnie wtedy padną pytania o przyszłość partii w regionie. Na razie polityk jest, jak piszą media, przytopiony. Ale jeszcze nie zatopiony.

Zegarkowe kłopoty spowodowały dymisję Sławomira Nowaka z fotela ministra transportu. Ale jako szef pomorskich struktur Platformy ma się dobrze i wygląda, że jest na tym stanowisku nie do zastąpienia.


[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki