Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wsiąść do pociągu, byle nie w Kutnie

Dariusz Szreter
Dariusz Szreter
Dariusz Szreter
Czwartek, 1 kwietnia 2010

Dużo się ostatnio mówi i pisze o kolejach. Zwłaszcza w "Dzienniku Bałtyckim", bowiem mamy w naszej redakcji dziennikarza absolutnie oddanego temu tematowi - Pawła Rydzyńskiego. Nie dość, że chłopak wie wszystko na ten temat, to jeszcze wiedzą tą dzieli się z czytelnikami w każdym niemal wydaniu. Zorganizował też debatę kolejową i wystawę kolejnictwa na parterze budynku redakcji. Postanowiłem wspomóc go w tym zbożnym dziele, na miarę swojej skromnej wiedzy i przygotowałem przegląd polskich piosenek o tematyce kolejowej. Aż dziw bierze, ile się ich nazbierało. W PRL żadna inna gałąź transportu nie była chyba tak obficie i dogłębnie "obśpiewana". W zgrzebnej rzeczywistości realnego socjalizmu pociąg jawił się jako symbol wolności, ucieczki przed codziennością. Jak w najsłynniejszej chyba polskiej piosence pociągowej, "Remedium".

Ślicznie, ale nieprawdziwie. Autorka tych słów, Magda Czapińska najwyraźniej zapomniała, że w PRL pociągi tylko raz masowo wiozły ludzi na wolność. Po marcu 1968. Z tym, że akurat wtedy te wyjazdy nie były dobrowolne.
Polacy zresztą doskonale zdawali sobie sprawę, że zwykły, a nawet ekspresowy pociąg sprawy nie załatwi i już wkrótce ulica śpiewała (a może raczej nuciła pod nosem) nową wersję tego songu:
Wsiąść do rakiety Hermaszewskiego
Nie dbać o szynkę z komercyjnego
Ściskając w ręku kartkę na cukier
Mieć tak jak partia to wszystko w...
Młodszym czytelnikom wypada wyjaśnić, że płk Mirosław Hermaszewski jako pierwszy Polak uczestniczył w locie kosmicznym, z tym, że rakieta Sojuz 30, w której między 27 czerwca, a 5 lipaca 1978 r. wraz z Piotrem Klimukiem 126 razy okrążył kulę ziemską należała do niego, ale rządu ZSRR. W tzw. sklepach komercyjnych w późnych latach 70. po wyższej, niż normalna cenie, można było oficjalnie kupić niedostępne w zwykłych mięsnych wędliny. Natomiast partia była wtedy tylko jedna - PZPR, więc nie trzeba było wyjaśniać, o którą chodzi.
Pozostając w epoce późnego Gierka i rozbudzonego konsumpcjonizmu, jego pokłosie znalazło się na błyskotliwym debiucie płytowym Perfectu (wydanym co prawda już w 1981 r.). Album otwierał ostry rocker pt. "Lokomotywa z ogłoszenia", opowiadająca o zamiarze nabycia takiego właśnie pojazdu, ze względów oszczędnościowych. kto wie czy inspiracją nie był tutaj gorzki żart, jaki krążył w tamtych czasach: Generalnie poziom cen pozostał niezmieniony. Zdrożały wprawdzie produkty spożywcze, ale za to staniały lokomotywy. Oddajmy jednak głos Markowskiemu, Hołdysowi i ekipie.

Wracając do "Remedium" dodajmy jeszcze, że w pociągach dalekobieżnych nikt nie ściskał żadnych zielonych kamyków, ścisk za to panował niemiłosierny, warunki higieniczne w toaletach - choć to wydaje się niemożliwe - były jeszcze gorsze niż obecnie, a wielogodzinne opóźnienia zdarzały się notorycznie. Dlatego najlepszą metodą na przetrwanie tej męki było znieczulenie się za pomocą napojów wyskokowych. Mówiła o tym popularna pieśń Wałów Jagiellońskich "WARS wita was".

Sporej części rodaków pociągi kojarzyły się też z uciążliwością codziennych, nierzadko kilkugodzinnych dojazdów do i z pracy. Nad ich losem pochylili się Skaldowie w "Kłopotach dojeżdżającego".

W żadnych materiałach źródłowych nie trafiłem na taką informację, ale moim zdaniem braciom Zielińskim należało się najwyższe odznaczenie resortu transportu. Skaldowie opiewali bowiem kolej uparcie, we wszystkich jej niemal formach (może poza kolejką linową, choć coś "o wierszyczku" było).

Jedną rzecz należy sobie powiedzieć otwarcie - polscy tekściarze Freuda najwyraźniej nie czytali. W jego interpretacji pociąg kojarzy się bowiem jednoznacznie, szczególnie kiedy wjeżdża to tunelu. A tu nic, nawet rytmiczny stukot kół o szyny nie inspiruje i nie prowokuje. W polskich piosenkach pociąg w damsko-męskim kontekście występuje uparcie jako symbol rozłąki i służy do umierania z tęsknoty. Nawet w przypadku tak żywotnego i niepokornego artysty, jak Kazik Staszewski.
Czy wiesz, że gdy odjeżdżam
Umieram dziesięć razy?
Umieram stojąc w oknie
Na korytarzu
- wyznawał w piosence "Do Ani".
A jeśli on nie musiał wyjeżdżać, to wyjeżdżała ona. Jak u Skaldów.

Tak daleko, gdzie niczego prawie nie ma? No to znaczy, że dziewczyna musiała go mieć naprawdę dość.
Jeśli już przypadkiem jakiejś parze udało się zejść w podróży, też z reguły nic z tego nie wychodziło. Samej Maryli Rodowicz nie udało się uwieść cudzoziemca na trasie między Cheetaway a Syracuse w pamiętnej "Balladzie wagonowej". Być może wolał któregoś z jej przystojnych gitarzystów, jakby żywcem wyjętych ze swingującego Londynu. W każdym razie na poniższym filmiku dużeo lepiej imitowali oni Yardbirdsów czy Byrdsów, niż dworzec warszawa Zachodnia - Dziki Zachód.

Na pozór obiecujący początek znajomości zaobserwował w pewnym przedziale Wojciech Młynarski.;
Trudno nie wspomnieć w opowiadaniu
Choćby najbardziej pobieżnym,
Że się spotkali pan ten i pani;
W pociągu dalekobieżnym.
Ona - na pozór duży intelekt,
On - jakby trochę mniej,
Ona z tych, co to pragną zbyt wiele,
I już wiadomo, że nic z tego bynajmniej nie będzie. Nie uprzedzajmy jednak wypadków. Tym razem w relacji zespołu Raz Dwa Trzy

Pociąg nie sprzyjał miłości nawet jeśli jechało się nim w podróż poślubną. O takiej podróży do Kutna śpiewał przed laty Andrzej Rosiewicz, zanim sam ostatecznie odjechał... do Torunia
Miła, czemu jesteś taka smutna
gdy jedziemy już do Kutna
złączyć nasz los?
Pomyśl - kiedy już będziemy w Kutnie,
może będzie jeszcze smutniej?
Tak dzień i noc.
Ale dlaczego ma im być tam smutno? Być może autorowi Kutno pomyliło się z kłótnią. Choć i Starsi Panowie Dwaj nie mieli na tej stacji najlepszych doświadczeń w sferze erotycznej. A potem to samo przytrafiło się Grzegorzowi Turnauowi.

Być może rozwiązanie zagadki tkwi w niedostatkach architektonicznych i sanitarnych miejscowego dworca. Kazik ujął to bez owijania w bawełnę:
Czy byłeś kiedyś w Kutnie na dworcu w nocy?
Jest tak brudno i brzydko, że aż pękają oczy
Miłość bywa ślepa, ale przy tym rodzaju obrażeń, należy jednak jak najszybciej wzywać pogotowie, a nie zajmować się amorami.
Zupełnie inaczej przedstawiała się natomiast sytuacje ze wspomnianym powyżej, dziś już nieczynnym dworcem Warszawa Główna. Wojciech Młynarski właśnie tam odnajdował pocieszenie, po niepowodzeniach i frustracjach dnia powszedniego.

Dworzec to jednak przede wszystkim miejsce dłużącego się oczekiwania, i jako taki stanowi doskonałe miejsce przemyśleń. Można powiedzieć, że są to swoista świątynia dumania. Korzystali zeń, niezrównani, jeśli chodzi o tę tematykę, bracia Zielińscy ze Skaldów, którzy zawędrowali aż do Kansas City.

Kobity zresztą też wzdychały. "Żagle tuż nad ziemią" Martyny Jakubowicz to wbrew pozorom nie rzecz o mazurskich jeziorach, ale jedna z najbardziej wzruszających piosenek rockowych, opowiadająca o dworcowym barze, gdzie bufetowa darzy nieśmiałym acz upartym uczuciem jednego ze stałych klientów.

Nikt jednak nie potrafił tak wczuć się w atmosferę poczekalni PKP, jak Ela Mielczarek. Nie czekała bynajmniej na faceta, ani też chyba nie na żaden konkretny pociąg. Po prostu tak lubiła. Ech, też by człowiek posiedział w jej towarzystwie.

Czekanie, to był w Polsce naturalny stan przez całe lata 80., aż wreszcie podróż przez PRL skończyła się na przystanku wolność, demokracja i kapitalizm. I nastąpiła generalna wysiadka. W III RP autorzy piosenek niemal całkowicie zignorowali transport kolejowy, odwracając się do torów plecami, albo nawet czymś jeszcze gorszym. Jak Ryszard Rynkowski.

A Wojciech Młynarski nie polecał podróżowania pierwszą klasą, ze względu na towarzystwo nowobogackich.
Wydawałoby się, że kolejowe klimaty, ze względu na proletariackie konotacje, to wymarzony temat dla hip-hopowców, ale oni zdecydowanie opowiadają się za blachą. Tylko inteligencki synuś, Bartek Waglewski alias Fisz szarpnął się na taką wdzięczną rymowankę o Dworcu Centralnym. A swoją drogą to paskudne miejsce chyba nie zasłużyło na taki fajny kawałek.

Kiedy więc za parę lat podróżować będziemy koleją metropolitalną bądź też mknąć do Berlina lub Wilna z prędkością 300 km/h, na akompaniament tych podróży, siłą rzeczy będziemy musieli przygotować sobie zestaw bardzo starych kawałków. O ile oczywiście nie trafimy na "przedział ciszy", bez możliwości korzystania z komórek i empetrójek.
I może przez chwilę zatęsknimyza mitycznym lepszym światem, w którym wszystko jest takie proste...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki