Ma ona wprowadzić do polskiego prawodawstwa regulacje prawne Unii Europejskiej, a konkretnie - Ramowej Dyrektywy Wodnej, dotyczącej racjonalnego gospodarowania zasobami wodnymi. Oznacza to, że płacić za wodę z rzek będą rolnicy, hodowcy ryb i elektrownie energetyczne. Rada Ministrów przyjęła projekt ze zmianami 14 stycznia.
Według Stanisława Gawłowskiego, wiceministra środowiska, za wykorzystywanie wody płacą niemal wszyscy. Dlatego też w ustawie przewidziano wprowadzenie opłat za zużywanie wody także przez nie płacące za nią m. in. na elektrownie wodne i konwencjonalne elektrownie węglowe. Ich wysokość nie została jeszcze ustalona i ma być uzgodniona z przedsiębiorstwami energetycznymi. Według wiceministra opłaty mogą wynosić mały procent grosza za 1 m sześcienny. Choć pojawił się pomysł ustalenia taryf biorących pod uwagę wielkość wytwarzanych przez elektrownie mocy, co byłoby korzystne dla hydroelektrowni uzależnionych od ilości wody przepływającej przez turbiny.
Czytaj także: Rajkowy: Elektrownia Północ zostanie uruchomiona dopiero w 2019 roku?
Pieniądze z opłat wodnych mają trafić do budżetów zarządów dorzeczy Wisły i Odry, jakich utworzenie przewidziano w projekcie ustawy oraz do wojewódzkich zarządów melioracji i urządzeń wodnych. Ustawa Prawo Wodne ma wejść w życie na początku przyszłego roku.
Woda jest drugim po paliwach stałych, węglu kamiennym lub brunatnym czy mazucie, surowcem niezbędnym do wytwarzania energii elektrycznej i cieplnej. Konwencjonalne elektrociepłownie wykorzystują ją jako nośnika energii, chłodziwa i do usuwania zanieczyszczeń powstających w trakcie spalania paliw. Elektrownia z kotłami opalanymi węglem zużywa rocznie średnio kilka milionów ton wody czerpanych z rzek albo jezior. W przypadku największych elektrociepłowni, takich jak EDF Polska Oddział Wybrzeże, ilość ta jest znacznie większa. Na wytworzenie 1 MWh (1 megawatogodziny) energii elektrycznej elektrownia konwencjonalna potrzebuje średnio ponad 3 m sześc. wody. Jedna MWh równa jest 1000 kWh (kilowatogodzinom), a 1 kWh odpowiada ilości energii potrzebnej do zasilania przez godzinę urządzenia o mocy 1000 W (watów), np. żelazka mają moc 2200 - 3200 W.
Katarzyna Dudzin, rzecznik prasowy EDF Polska Oddział Wybrzeże, poinformowała, że obecnie przygotowywanych jest kilka regulacji mogących mieć wpływ na zakres korzystania z wód przez przedsiębiorstwa energetyczne. W projekt zmiany ustawy Prawo wodne i projekty niektórych innych ustaw nie regulują bezpośrednio zagadnień dotyczących kosztów korzystania z wód przez energetykę. Jednostkowe stawki opłat za korzystnie z wód ogłaszane są co roku przez ministra środowiska. W roku 2014 uległy one zmianie, ale nie będzie ona jednak miała istotnego wpływu na ceny energii elektrycznej i ciepła.
- Uważam, że opłaty za zużywaną wodę, jakie maja być nakładane na hydroelektrownie, są formą podatku i zwiększą koszty ich funkcjonowania - twierdzi Janusz Steller, wiceprezes Towarzystwa Elektrowni Wodnych. - Powinny być one powiązane z przychodami producentów energii elektrycznej, a nie ilością wykorzystywanej przez nie wody. Tym bardziej, że nie da się dokładnie obliczyć ile jej w rzeczywistości przepływa przez turbiny elektrowni. Zależy to od wysokości jej spiętrzania i spadku. Są hydroelektrownie, w których spadek wynosi zaledwie 2 metry i takie, w który jest to 20 metrów czy nawet - 40. Wskaźnikiem wykorzystania wody w elektrowniach jest jej ilość potrzebna do wyprodukowanie 1 kilowata energii. Wskaźnik ten różni się znacząco w poszczególnych hydroelektrowniach, bo są one obiektami zarówno niewielkimi, jak i bardzo dużymi. Najmniejsze z nich, z małym spadkiem, musiałyby zapłacić najwięcej. Jeżeli podstawą naliczania opłat byłoby pozwolenie wodnoprawne, czyli zezwolenie administracyjne na użytkowanie wód, to w przypadku elektrowni wodnych określa się w nim maksymalne, dopuszczalne zużycie wody. W rezultacie opłaty nie odzwierciedlałyby faktyczne ilości wykorzystanej wody, bowiem zwykle jest ona znacznie mniejsza od ujętej w pozwoleniu.
- Obciążenia energetyki wodnej dodatkowymi opłatami uderzy w jej producentów. Już teraz ponoszą oni koszty związanie z utrzymaniem w dobrym stanie stopni wodnych, a konkretnie zapór i urządzeń służących piętrzeniu wody. Energetyka wodna nie powoduje zanieczyszczenia środowiska, stanowi odnawialne źródło energii, co preferuje Unia Europejska i nie zużywa wody, bowiem tyle ile przepływa jej przez turbiny, to tyle z powrotem wypływa - dodaje wiceprezes Steller.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?