Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wolontariusz Roku. Piotrek pomaga hospicjum na swoim wózku

Dorota Abramowicz
Piotr urodził się z rozszczepem kręgosłupa i dlatego może się przemieszczać tylko na wózku
Piotr urodził się z rozszczepem kręgosłupa i dlatego może się przemieszczać tylko na wózku Przemek Świderski
Bywają dni, gdy Piotrek wtargnie w ciszę korytarzy gdańskiego hospicjum. Z daleka słychać turkot wózka. Przywozi kolację, kubki z herbatą, Ci, którzy są nowi, patrzą ze zdziwieniem na uśmiechniętego nastolatka.

- Gdy widzę, że są zdenerwowani, przygnębieni, próbuję ich uspokoić - mówi Piotrek Hassa, uczeń ostatniej klasy gdańskiego gimnazjum. - Hospicjum może się kojarzyć ze smutkiem, brakiem nadziei. Opowiadam im więc, jak tu jest, mówię o tych, którzy stąd wyszli. Tłumaczę, że zawsze warto być dobrej myśli.

Kiedy skończą się pytania o hospicyjną codzienność, pojawiają się następne, dotyczące samego Piotrka. Dlaczego porusza się na wózku? Czy nie powinien leżeć w łóżku? I co w ogóle tu robi?

- Jestem wolontariuszem - odpowiada z dumą Piotrek. - A na wózku jeżdżę, bo mam rozszczep kręgosłupa, którego nie udało się naprawić - dodaje.

Zamiast czołgać się po podłodze

Edyta, mama Piotrka, jest pielęgniarką. Pracowała już na hematologii, neurologii, oddziale intensywnej opieki medycznej. Gdy po urodzeniu synka usłyszała diagnozę - poważna forma rozszczepu kręgosłupa - wiedziała, jaka przyszłość może czekać dziecko. Bezwładne ciało od pasa w dół, zniszczona tkanka nerwowa.

Próbowała walczyć. Piotruś miał trzy lata, gdy się pojawiła szansa skomplikowanej operacji w Niemczech, pozwalającej na przedłużenie nerwów i korekcję stóp. Nie mieli pieniędzy, więc zgłosili się do jednej z fundacji. Po apelu zgłosiły się do Edyty głównie matki, których dzieci urodziły się z taką samą wadą. Był też jeden telefon od nieznanego mężczyzny. Powiedział, że sfinansuje cały zabieg, ale stawia warunek - chce pozostać w pełni anonimowy.

Przyszedł kilka dni później. Przedstawił się w drzwiach, ale Edyta była tak zdenerwowana, że nie zrozumiała nazwiska. Dlatego z czystym sumieniem zapewniała, że nikomu, ale naprawdę nikomu, go nie powtórzy. Pokazała Piotrusia i jego zaświadczenia lekarskie.

Mężczyzna dotrzymał obietnicy. Ona, choć później poznała prawdę, nikomu nie zdradziła, kim jest darczyńca. Dziś ogólnikowo mówi, że to osoba z Wielkiej Brytanii z tytułem szlacheckim.

Po operacji Piotrek mógł się poruszać w specjalnych szynach. Bez zginania kolan, z asekuracją drugiej osoby. Ze względu na bezpieczeństwo przed pójściem do szkoły wsiadł na wózek.

- To lepsze od czołgania się po podłodze - opowiada. - Od ośmiu lat tak jeżdżę. Bywa, że się przewrócę się albo zaliczę poślizg na lodzie, ale tak naprawdę jestem samodzielny. Sam się kąpię, korzystam z toalety, wchodzę na łóżko. Przygotowuję posiłki.
Problem ma tylko ze schodami. Mieszka na parterze w budynku TBS przy ul. Wilanowskiej w Gdańsku. Tomasz, przyjaciel Piotra i Edyty, wychodził w administracji, by na schodach pojawił się składany podjazd. Ktoś jednak nie pomyślał i zaoszczędził na kilkudziesięciu centymetrach poręczy. Piotrek nie może się chwycić poręczy obiema rękami naraz, więc nie jest w stanie wciągnąć na górę siebie i wózka. Czasem nawet godzinę po przyjeździe ze szkoły czeka w klatce schodowej, aż mama lub Tomek wrócą z pracy i pomogą mu wejść.

Szkołę Piotrek bardzo lubi. Klasę integracyjną w Gimnazjum nr 3, ze świetną wychowawczynią panią Izabelą Kordek. Najlepszego - jak twierdzi - trenera w Gdańsku, Marcina Kosińskiego, dzięki któremu właśnie zdobył złoto w Gdańskich Paraigrzyskach Młodzieży w Tenisie Stołowym.

- Mamy w szkole basen i trener nauczył mnie nurkowania - mówi z dumą. - Rzucał kółko na środek basenu i kazał skakać.
Czy się bał? Tylko głupcy się nie boją. A jednak skoczył.

Dobrze jest dawać

Skokiem na głęboką wodę było dla Piotra zaangażowanie się w wolontariat. Miał wówczas 13 lat. Nie za wcześnie?
- Tak wyszło - rozkłada ręce.

Przed czterema laty Edyta Hassa, pracująca jako pielęgniarka środowiskowa, trafiła na kurs w Hospicjum im. ks. E. Dutkiewicza SAC w Gdańsku. - Spotkałam wspaniałych ludzi i wciągnęła mnie ta praca - wspomina. - Jak się czuję dzień w dzień z nieszczęściem? Ależ tu nie ma nieszczęścia! Jeśli można mówić o ładnym umieraniu, to tak tu się dzieje. Jest czas na modlitwę... Cisza, spokój, drugi człowiek trzyma za rękę i mówi, żeby się nie bać.

Wracała do domu i opowiadała o pacjentach. O rozmowach z nimi, o odchodzeniu. O tym, jak wchodziła z kroplówką do sali i spotykała ludzi śpiewających wraz z chorym kolędy. Tak jakoś naturalnie włączała się do chóru i z "Jezusem Malusieńkim" na ustach podłączała kroplówkę.

- Zauważyłem, że mama bardzo się zmieniła, zaczęła z dystansem podchodzić do codziennych problemów - mówi Piotrek. - Kiedyś powiedziała, że zrozumiała bardzo ważną prawdę: że śmierć to nie koniec.

Edyta zabierała syna na imprezy organizowane przez hospicjum. Podczas balu dla dzieci z Domowego Hospicjum Dziecięcego Piotrek usłyszał, jak ks. Piotr Krakowiak mówi o powołaniach. Podjechał do księdza i spytał, czy powołaniem może być także praca wolontariusza. Zaskoczony ks. Krakowiak przytaknął.

- Po chwili zjawił się przy mnie - wspomina Agnieszka Król-Pogorzelska z Fundacji Hospicyjnej. - I powiedział, że chce robić coś więcej. Woli pomagać w organizacji imprez dla dzieci niż tylko tak przychodzić. I tak to się zaczęło. Dziś Piotrek pomaga w organizowanych przez fundację imprezach dla dzieci hospicyjnych. Bierze udział w kwestach, szczególnie w największej, "Pola Nadziei". Poprowadził żonkilowy pochód spod Złotej Bramy do Zielonej Bramy. Użyczył swojego wizerunku na plakat promujący "Pola Nadziei".

Lubi kwestować. Opowiada o pewnym mężczyźnie, który w Galerii Bałtyckiej spytał, czy wolontariusz, który najwięcej zbierze, dostanie nagrodę. A potem wrzucił do puszki 500 zł.

- Nagroda? - mówi z uśmiechem Piotrek. - Była! Wszyscy wolontariusze na koniec dostali pizzę. A ja największy kawałek, bo wtedy zebrałem ponad 2 tysiące złotych!

Innym razem wybierał się na mecz Lechii. Nałożył biało-zielony szalik, ale pod domem odebrał telefon z prośbą o kwestowanie na Długiej. Pojechał w szaliku, złapał go deszcz. Gdy zmoknięty sunął Długą, natrafił na idących z dwóch stron kibiców żużla z GKS Wybrzeże i kibiców Lechii. Ci pierwsi wrzucali po kilka złotych do puszek, ci drudzy, widząc owiniętego klubowym szalikiem chłopca, unieśli się honorem. - Pierwszy dał 100 złotych, drugi i trzeci tyle samo, czwarty miał tylko 10 złotych. Poprosił, bym poczekał, następnie pobiegł do bankomatu i doniósł 90 złotych - opowiada Piotrek. - Widziałem, że czują to samo co ja: dobrze jest dawać.

Jak się kojarzy wolontariat

Nie każdy jednak tak uważa. Eurobarometr z 2010 roku pokazał, że Polska jest dopiero na 20 miejscu (spośród 32 badanych krajów) jeśli chodzi o zaangażowanie w wolontariat.

Z okazji Światowego Dnia Wolontariatu, obchodzonego 5 grudnia, Stowarzyszenie Klon/Jawor zleciło Millward Brown przeprowadzenie badań ankietowych na temat tego, dlaczego rodacy nie garną się do nieodpłatnych działań na rzecz organizacji społecznych.

Ankietowani przede wszystkim odpowiadali: "nikt mnie o to nie prosił" (67 proc. badanych), co drugi nie znał ludzi ani organizacji, z którymi mógłby działać, a 43 proc. twierdziło, że nie wie, jak się zaangażować i gdzie znaleźć potrzebne informacje. Przeciętnie co drugi pytany stwierdzał też, że wolontariat może być zbyt trudnym wyzwaniem i że nie ma odpowiedniej umiejętności, wiedzy lub cech charakteru.

- Zostać wolontariuszem jest bardzo prosto - przekonuje Agnieszka Król-Pogorzelska z Fundacji Hospicyjnej. - Młodzież szkolna i studenci mogą brać udział w wolontariacie akcyjnym. Wystarczy zgłosić się e-mailowo ([email protected]) lub telefonicznie do hospicjum i odbyć krótkie szkolenie. Osoby niepełnoletnie muszą mieć zgodę rodziców. To wystarczy, by brać udział w naszych kwestach. Osoby pełnoletnie, po przejściu szkolenia (wykłady teoretyczne oraz 30 godzin praktyk na oddziale stacjonarnym i dwie wizyty w hospicjum domowym), mogą brać udział w wolontariacie medycznym. Na zgłoszenia czeka Barbara Szynaka - koordynator wolontariatu medycznego. Z kolei w każdej firmie w ramach CSR (społecznej odpowiedzialności biznesu) można zorganizować wolontariat pracowniczy. Wystarczy wysłać zgłoszenie na e-mail j.zietek.hospicja.pl

Problemem może być jednak fakt, że jak wskazują badania Stowarzyszenia Klon/Jawor, praca wolontariusza kojarzy się wielu osobom z poświęceniem oraz kontaktem z cierpieniem. A my tego kontaktu się boimy. Tak, jakby cierpienie było zaraźliwe.
Skrócona lekcja historii i gra w karty

- Nie ma się czego bać - przekonuje Piotrek.

Bo jak tu się bać pani Jadzi, która zatrzymuje Piotrka, by porozmawiać o tym, co się zdarzyło od ostatniego spotkania? On opowiada o szkole, ona o tym, co się działo w hospicjum. Pan Stanisław, który już odszedł, namawiał Piotrka na karty. Podczas gry opowiadał o swojej młodości - wojennych latach w partyzantce, kolegach niewiele od Piotra starszych, którzy umierali na jego rękach, o spadającym samolocie i płonącym czołgu. A pani Maria, też pokolenie wojenne, wspominała o tym, jak mąż wysłał ją z dziećmi na Wyspy, a sam został, by walczyć w obronie ojczyzny. Zginął, kilka lat później pani Maria wróciła z dziećmi do kraju.

I tak Piotrek przechodzi skrócony kurs polskiej historii najnowszej.

W szkole koledzy i koleżanki wiedzą o jego zaangażowaniu w hospicjum, a jedna z koleżanek - Karolina - już bierze udział w kwestach. Kolejni się dopytują. Tłumaczy, że każdy może zostać wolontariuszem.

Wolontariusze hospicyjni spotkają się w najbliższy poniedziałek, o godz. 15, na lodowisku miejskim przy placu Zebrań Ludowych w Gdańsku. Pojawi się gość specjalny Dariusz Tiger Michalczewski, będzie pokaz jazdy na łyżwach, a najlepszym wolontariuszom zostaną wręczone nagrody.

Tytuł Wolontariusza Roku otrzyma Piotr Hassa.

Międzynarodowy Dzień Wolontariusza obchodzony jest na całym świecie 5 grudnia. Święto to zostało ustanowione przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 1985 r.

18 procent Polaków przyznaje, że poświęciło w ubiegłym roku swój czas lub pracowało nieodpłatnie na rzecz organizacji społecznych. Jednak już co trzeci Polak działa społecznie, ale większość nie nazywa swojego zaangażowania wolontariatem (wg badań Stowarzyszenia Klon/Jawor)


[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki