Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W rankingu najlepszych szpitali Trójmiasto poniosło klęskę

Artur Kiełbasiński
Analizując ranking najlepszych polskich szpitali, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Trójmiasto poniosło klęskę. Do pierwszej setki najlepszych polskich szpitali załapał się... jeden.

Co więcej, w owej setce są tylko cztery pomorskie placówki. Rankingów, ocen, zestawień nie traktuję jako wyroczni, jednak są one skutecznym narzędziem diagnozowania niektórych problemów. I dlatego ranking "Rzeczpospolitej" pokazuje problem Pomorza. Całego Pomorza, a nie tylko pracowników szpitali czy ich dyrektorów lub rzeszy nadzorujących je urzędników. Panie i Panowie - coś nie działa... A cierpią z tego powodu mieszkańcy Pomorza. Wszyscy.

Problem jest jednak niezwykle głęboki. Większość dyskusji o pomorskiej służbie zdrowia sprowadza się do braku pieniędzy. Nawet dziś zaprzyjaźnieni lekarze tak tłumaczyli klęskę Trójmiasta i Pomorza w rankingu "Rzeczpospolitej": "Nie ma pieniędzy, NFZ nie daje, gdyby było więcej, to byśmy pokazali". Takie dominują tłumaczenia. Niestety, odrzucam je w całości. Polska bieda w służbie zdrowia może nie jest idealnie równa, ale nie ma w naszym kraju "wysp finansowej szczęśliwości". Co więcej - biedne regiony, takie jak Zachodniopomorskie czy Warmińsko-mazurskie, mają w setce "Rzeczpospolitej" po dziewięć szpitali. My cztery... Mniej niż biedne Świętokrzyskie (pięć szpitali). A to dowodzi jednego - nie tylko pieniądze decydują o jakości leczenia.

Aby dobrze leczyć, potrzebny też jest pomysł, odwaga organizacyjna, zdolności negocjacyjne. O tym czy się umawia pacjenta na określoną godzinę, czy się go zmusza do stania w gigantycznych kolejkach, decydują zdolności organizacyjne, a nie stan szpitalnego konta w banku. O tym czy pacjenci są zadowoleni z jakości otrzymywanej informacji o działaniu szpitala i swoim stanie zdrowia, decyduje przygotowanie pracowników służby zdrowia do rozmowy z pacjentem. Żeby wywiesić precyzyjną informację związaną z organizacją pracy szpitala, nie trzeba wydawać tysięcy złotych. Trzeba widzieć potrzebę takich działań. O tym czy pacjent traktowany jest jak intruz, decyduje sposób rozmowy z nim, a nie zapisy w kontrakcie z NFZ. To wszystko można zmienić bez nakładów finansowych. Problem w tym że trzeba tego chcieć. Jednym, jak widać, chce się bardziej, a innym - mniej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki