Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trefl Sopot pokonał Turów Zgorzelec!

Paweł Durkiewicz
Z piłką Lorinza Harrington z Trefla
Z piłką Lorinza Harrington z Trefla Przemek Świderski
Koszykarze sopockiego Trefla po raz drugi wygrali z Turowem Zgorzelec w półfinale play-off. Tym razem Trefl wygrał 82:69. W rywalizacji do czterech wygranych Trefl prowadzi 2:1. Czwarty mecz w środę w Ergo Arenie.

W połowie drogi do finału Tauron Basket Ligi są już koszykarze Trefla.
W trzecim meczu półfinału z PGE Turowem Zgorzelec sopocianie pewnie ograli rywali 82:69 i w rywalizacji do czterech zwycięstw prowadzą 2:1. Największy wpływ na sukces żółto-czarnych miała zdecydowana wygrana walka o zbiórki (41:24) oraz zespołowość (22 asysty).

Trener Karlis Muiznieks zaskoczył nieco ustawieniem pierwszej piątki. Po raz pierwszy od dłuższego czasu zabrakło w niej Marcina Stefańskiego, którego na pozycji niskiego skrzydłowego zastąpił dobrze spisujący się w pierwszych dwóch spotkaniach Lawrence Kinnard.

Zmieniony wyjściowy skład dobrze wszedł w mecz, a trener gości Jacek Winnicki poprosił o pierwszą przerwę już po upływie niecałych 2 minut przy stanie 7:4 dla Trefla.
Podobnie jak w Zgorzelcu, Turów mógł liczyć niemal wyłącznie na akcje przeprowadzane przez rozgrywającego Toreya Thomasa, za którym nie mógł nadążyć Giedrius Gustas (3 faule już po 4 minutach). Sopocianie chętnie decydowali się na rzuty z dystansu, z kolei pod koszem rządzili Stefański oraz Filip Dylewicz (razem uzbierali do przerwy 14 zbiórek).

W drugiej kwarcie kibice w Ergo Arenie widzieli taką grę Trefla, jaką chcieliby zapewne oglądać do samego końca sezonu. Oprócz twardej defensywy, gracze Muiznieksa zaprezentowali urozmaiconą i efektowną grę w ataku. Kwintesencją ofensywy żółto-czarnych była kapitalna akcja "alley-oop": w jednej z kontr Lorinza Harrington rzucił piłkę lobem do Lawrence'a Kinnarda, który wyskoczył ponad kilku obrońców i z impetem zapakował piłkę do kosza. Po chwili niewiele mniej spektakularne zagranie zaprezentował Marcin Stefański. Skrzydłowy sopockiego Trefla trafił z faulem, po czym stanął na linii rzutów osobistych.
Próbę spudłował, ale kapitalnie zebrał po swoim rzucie i wykonał poprawkę. Akcja "2+2" ustaliła wynik pierwszej połowy na 43:29 dla gospodarzy.

Zaraz po przerwie po trafieniu Pawła Kikowskiego Trefl miał już 16 punktów przewagi, jednak po tej akcji sopocianie mieli problemy z utrzymaniem koncentracji.
W efekcie dystans dwukrotnie zmalał do 7 "oczek" (49:42 w 26. minucie i 71:64 w 38.). Na szczęście w obu przypadkach krótkie kryzysy zostały opanowane, a zespół ważnymi trafieniami ratowali najpierw Gustas, a później Paweł Kikowski. Żółto-czarni wygrali zasłużenie i odzyskali przewagę w serii.
Mecz numer 4 w środę o 18 ponownie w Ergo Arenie. Jeśli sopocianie go wygrają będą już tylko o krok od awansu do finału mistrzostw Polski.

Trefl Sopot - PGE Turów Zgorzelec 82:69 (22:21, 21:8, 17:18, 22:22)
Trefl: Kinnard 16 (3), Gustas 16 (2), Ceranić 14, Dylewicz 13 (2), Kikowski 9 (1), Stefański 7 (1), Ljubotina 4, Harrington 3 (1), Waczyński 0
Turów: Thomas 21 (2), Jackson 17 (2), Gabiński 8 (1), Tomaszek 8, Bochno 5 (1), Zigeranović 4, Brkić 3 (1), Kuebler 3, Kickert 0, Wysocki 0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki