Tak, reportaż nie jest obiektywny, pokazuje jednak rzetelnie kawałek naszej rzeczywistości. Wybrany tendencyjnie, wycięty z całości, która to całość naprawdę nie wygląda tak źle. Mam wrażenie, że nasze oburzenie wynika głównie z faktu, że to ktoś obcy pokazał nam, coś co sami dobrze znamy, z reguły potępiamy, ale nie reagujemy. Chamstwo na stadionach piłkarskich jest powszechne i niestety przywykliśmy do niego. Nie to jest jednak najgroźniejsze. Problem w tym, że to chamstwo przekracza pewne granice poza którymi staje się groźnym zjawiskiem społecznym i politycznym. Rasizm, antysemityzm, nacjonalizm są coraz bardziej obecne na stadionach i na murach miast. I to brytyjscy reporterzy wychwycili. Nie można ich oskarżać o kłamstwo.
Pokazali problem, tak jak go widzą przyjezdni wyczuleni (może nieco przeczuleni) na wyśmiewaną dziś poprawność polityczną. Trudno wszakże dyskutować z tym, że z groźnym zjawiskiem nikt u nas nie walczy. Politycy i urzędnicy potępiają je, kluby się od niego odcinają, autorytety moralne piętnują, a kibole robią wciąż to samo, napisy na murach pozostają, okrzyki na stadionach nie spotykają się z żadną reakcją. Państwo i społeczeństw są bezradne i to jest fakt.
Czy reportaż BBC odstraszy turystów? Nie sądzę. Jeśli odstraszy kiboli angielskich (niestety, nie sądzę) - nasz zysk.
Jednak w kategoriach ekonomicznych, skutek panoszącego się kibolstwa jest zdecydowanie negatywny. To jedna z głównych przyczyn (poza marnym poziomem sportowym) bardzo niskiej frekwencji na meczach polskich drużyn. Wydatki ponoszone przez właścicieli naszych klubów (niestety, także przez spółki Skarbu Państwa) są koszmarnie wysokie w stosunku do wpływów z biletów.
Czytaj więcej felietonów Piotra Dominiaka
Trudno traktować jako gospodarczo uzasadnione wielomilionowe wydatki takiego KGHM na drużynę Zagłębia Lubin, którego mecze obserwuje kilkuset widzów. Nawet w kategoriach wydatków ponoszonych na rzecz lokalnej społeczności - to kompletny absurd.
Jacek Bochenek, zmarły przed kilku dniami dziennikarz i ekspert pracujący dla wielkich firm doradczych, zwrócił kiedyś uwagę na dominującą w polskiej piłce amatorszczyznę w kwestiach zarządzania. Mówił o profesjonalizacji zawodu sportowego menedżera. O istnieniu specjalnych programów MBA, poświęconych tym zagadnieniom. W świecie. Bo u nas…
Próbujemy od kilku lat prowadzić studia MBA dotyczące zarządzania w sporcie. Wykładowcami są ludzie uczący od lat słuchaczy programów, o których wspominał Bochenek - z Liverpoolu (gdzie jest typowo piłkarski MBA), z Loughborough (ośrodek wyspecjalizowany w zarządzaniu w sporcie).
Na starcie programu byli wszyscy święci: Zarząd PZPN, szefowie PKOl i związków sportowych. Wszyscy witali tę inicjatywę z entuzjazmem. Jak studia ruszyły, to okazało się, że żadna sportowa organizacja i instytucja nie wysłała nań swoich pracowników. Studiują głównie pasjonaci sportu, działacze małych klubów, organizacji zrzeszających amatorów.
To m.in. dlatego stadiony świecą pustkami i trzeba tolerować kiboli, bo jest obawa, że nikt poza nimi nie przyjdzie na trybuny. To m.in. dlatego będziemy mieli finansowe problemy z utrzymaniem nowych stadionów po Euro. Przykład Lechii-Operatora i PGE Areny to tylko jeden z wielu. I nie jest to wina BBC.
CZYTAJ INNE FELIETONY/ BLOGI:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?