MKTG SR - pasek na kartach artykułów

To jest wojna dwóch Ameryk: Hollywood z purytanami z prowincji

Dariusz Szreter
Zbigniew Mikołejko
Zbigniew Mikołejko
To także sprawa polskich kompleksów. Czesi tak by tego nie przeżywali - mówi o emocjach wokół aresztowania Romana Polańskiego filozof, prof. Zbigniew Mikołejko w rozmowie z Dariuszem Szreterem.

Co reakcja na odgrzebaną po 31 latach, a więc niemal historyczną już sprawę karną Romana Polańskiego mówi nam o stanie świadomości Polaków pod koniec pierwszej dekady XXI wieku?
Zanim odpowiem wprost na to pytanie, chciałbym jednak cofnąć się o 31 lat, do mojej osobistej reakcji bezpośrednio po ujawnieniu tej sprawy. Polański był dla mnie ważnym reżyserem. A jednak, mimo pewnej dwuznaczności całej sytuacji, kłamstw w śledztwie, mimo współczucia, jakie miałem dla niego po zamordowaniu jego żony, czułem pewną odrazę. Nie zgadzam się też ze stwierdzeniem, że to sprawa czysto historyczna. Osobista skłonność reżysera do nadmiernie młodych kobiet przebija przez karty całej jego autobiografii, opublikowanej w latach 80. Jest w tym pewien rodzaj obłudy. Można odnieść wrażenie, jakby on nie chciał przyjąć do wiadomości tego, że one są nieletnie, bo czerpie z tego rozkosz. Problemu tego Polański dotykał zresztą w filmie "Chinatown", gdzie akcja rozgrywa się wokół kazirodczego stosunku ojca z córką, a potem ten ojciec zaczyna interesować się, w sensie seksualnym, dorastającą dziewczynką, owocem tego związku. To, że Polański podjął ten temat, może oznaczać, że sam nie potrafił sobie z tym poradzić. Oczywiście, można to wyjaśniać poprzez psychoanalizę, ale moim zdaniem to choroba całego środowiska.

Co Pan ma na myśli?
Roman Polański jest ofiarą zderzenia dwóch kultur współobecnych w USA. Z jednej strony mamy środowisko hollywoodzkie, które przypomina Cesarstwo Rzymskie czy Bizancjum w fazie dekadencji, ewentualnie - szukając bardziej współczesnych odniesień - Jelcynowską Moskwę. Cechuje je zamiłowanie do wyrafinowanej sztuki, przepych (dla wybrańców), a jednocześnie towarzyszy temu upadek moralności. A także coś, co Rosjanie określają słowem "pieriedieł". Nie ma ono polskiego odpowiednika, a oznacza pewien typ związku z prawem, gdzie jedni są mu poddani, a inni uzurpują sobie wyłączenie spod jego rygorów. Natomiast z drugiej strony mamy rygorystyczne normy purytańskie, których produktem jest system prawny Stanów Zjednoczonych. Prawo rozumiane jest jako fatum, które ściga sprawcę nieustająco, a zło musi zostać napiętnowane i ukarane. Nie ma przedawnienia. I w tym wypadku ta moc surowości zadziałała.

Purytański rygoryzm zawarł sojusz ze szwajcarskim formalizmem?
Szwajcaria wypada w całej tej historii najgorzej. Szwajcarzy kupczą swoim systemem prawnym, stosując wybiórczo ten formalizm, o którym pan wspomina. Tak było na przykład z niemieckimi i austriackimi Żydami, których w latach II wojny światowej wydalono stamtąd wprost do obozów zagłady. Z drugiej strony potrafili przymykać oko na różne rzeczy. W końcu Polański miał tam dom od 18 lat i nic się nie działo. A teraz zwabili go w pułapkę - oficjalnie zaprosili na festiwal i aresztowali. Nawiasem mówiąc, z tego, że Szwajcarzy naginają prawo dla doraźnych interesów politycznych, skorzystała kiedyś i Polska - wydali nam Bagsika.

No to wróćmy do Polski. Tu też Polański wielokrotnie przyjeżdżał i - choć o zarzutach o gwałt na nieletniej wszyscy wiedzieli - był fetowany jako nasz wielki rodak. Kibicowaliśmy mu w związku z Oscarem dla "Pianisty", a tu nagle, kiedy został zatrzymany, większość chce go karać i bez mała kastrować.
Zniesmaczyła mnie ta narodowa tromtadracja wokół tej sprawy i nagły zwrot nastrojów i opinii. Ta ambiwalencja jest zresztą w pewnym sensie zrozumiała. Mamy do czynienia z wielkim człowiekiem, który wykazuje paskudną małość. Czy za tę wielkość należą mu się specjalne przywileje? Czy wolno podnosić argument, że gdyby poszedł już wtedy do więzienia, nie powstałaby "Tess"? To nasze miotanie się od ściany do ściany wynika w dużej mierze z lenistwa i kompleksów leżących w naszej naturze. Zamiast zabrać się do rzetelnej codziennej roboty, próbujemy się dowartościować przez wielkość, która nas uszlachetnia. Po czym nagle odkrywamy, że ta wielkość, "jeden z największych z nas", ma swoją ciemną stronę.

Czy Pana zdaniem Polański ma jakieś szczególne predyspozycje, by pełnić rolę kozła ofiarnego? W skierowanych przeciw niemu wpisach na forach internetowych pojawiają się również wątki antysemickie. Może to jest też klucz?
Motywy wzmożonej agresji mogą być wielorakie. Francuski psychoanalityk Jacques Lacan wprowadził na przykład pojęcie "jouissance" - zazdrości o domniemaną rozkosz innego, która prowadzi do przemocy wobec niego. Niewykluczone, że część osób osądzających Polańskiego od czci i wiary chciałaby mieć udział w tej rozkoszy, ale boi się przekroczyć tabu.

Myśli Pan, że Czesi też by tak zareagowali, gdyby coś podobnego przydarzyło się ich "eksportowemu" reżyserowi, Milosowi Formanowi?
Bardzo wątpię. Oni nie mają tego typu kompleksów. Przez to tak bardzo krytykowane drobnomieszczaństwo i zanurzenie w codzienności. Oni zajmują się sprawami małymi, nie wielkimi. Nie mają poczucia mesjanizmu, wyjątkowości swojej nacji. Nie byłoby więc histerii z powodu, że oto ktoś nas skalał. Taka reakcja charakterystyczna jest dla narodów z silnie zakorzenionym poczuciem "świętości". Obok Polaków to Rosjanie, Ukraińcy, Litwini, narody bałkańskie. Ale jak już wspomniałem, ta sprawa tak naprawdę nas nie dotyczy. To wojna dwóch Ameryk. To nie jest zresztą tak, że cała wina jest po jednej stronie. Pod pewnymi względami artystom się naprawdę ciężko żyje w tej Ameryce, która jest w 90 proc. prowincjonalna, poukładana, rygorystyczna. Gdzie sąsiad donosi policji na sąsiada, jeśli ten zaparkuje nierówno samochód przy chodniku albo nie skosi trawnika. Dlatego amerykańscy artyści tak dobrze czują się w Europie.

CV

Profesor Zbigniew Mikołejko, ur. 1951 r. - filozof eseista, kierownik Zakładu Badań nad Religią w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN, fellow Amerykańskiej Akademii w Rzymie. Jest autorem ponad 800 publikacji głównie z dziedziny filozofii religii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki