Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęśliwy jak Sopocianin. Felieton Wojciecha Wężyka

Wojciech Wężyk
Sopocianin to człowiek najszczęśliwszy? Ku zdumieniu, odpowiedzi nie są tak jednoznaczne. A więc dlaczego?

Czy Sopocianin jest szczęśliwy?

Wpadł mi ostatnio w ręce raport dotyczący miast, w których żyje się najszczęśliwiej. Na podium znalazły się zarówno Gdynia, jak i Gdańsk, ale ku mojemu szczeremu zdziwieniu zabrakło mojego ukochanego Sopotu.

Pomyślałem, że ten przedziwny wynik musi być najpewniej konsekwencją jakichś błędnych założeń metodologicznych. Trudno jest mi bowiem uwierzyć, że na pytanie „czy jest Pani/Pan szczęśliwa/y, żyjąc w Sopocie?” ktoś odpowiedziałby przecząco. Teoretycznie mogłoby tak skonstatować kilku znanych artystów, którzy opuścili nasze miasto, zniechęceni całkowitą obojętnością władz wobec dziedziny, którą się zajmują. Albo garstka wybitnych specjalistów usuniętych ze stanowisk finansowanych przez gminę, z nie do końca zrozumiałych zresztą przesłanek. Może jeszcze trochę młodych ludzi, których nie stać na mieszkania w cenach zbliżonych do europejskiego „topu”, ewentualnie rodziny z dziećmi, poddawane minimum dwa miesiące w roku presji oglądania pijanych turystów, zapełniających apartamenty na wynajem. Ale reszta?

Potem przyszło mi na myśl, że pewnie badacze nie mieli za bardzo kogo spytać – wszak jak powszechnie wiadomo, z roku na rok ubywa nam mieszkańców. Zresztą, sama definicja „sopocianina” bywa źródłem kontrowersji. Śledząc miejskie fora internetowe, często można się spotkać z zarzutem, że ktoś, kto nie urodził się w kurorcie, a przynajmniej nie mieszka tu od kołyski, nie ma prawa uznawać się za pełnoprawnego mieszkańca. I w konsekwencji zabierać głosu na temat różnych mankamentów, z którymi przychodzi nam się mierzyć.

Bezsensowna „empatia” Jacka Karnowskiego. Pisze Wojciech Wężyk

Ta tendencja do zawłaszczania jedynie sprawiedliwej genealogii ma jedną zabawną cechę: choć dowodzi skrajnego umiłowania miejsca, w którym się żyje, to prezentują ją często te same osoby, które mienią się demokratami i Europejczykami „pełną gębą”. O sopockości, ich zdaniem, nie decyduje bowiem ani meldunek w naszym mieście, ani płacenie tu podatków, a wyłącznie poparcie udzielane nieomylnej władzy samorządowej, sprawowanej od ponad dwóch dekad przez jedno środowisko. Jako że pochodzę z niewielkiej, małopolskiej mieściny o nazwie Kraków, a i od czasu do czasu przejawiam tendencje krytyczne wobec tego, co obserwuję w legendarnym uzdrowisku, kilka razy zostałem już zachęcony (w mniej lub bardziej kulturalny sposób) do relokacji.

Czy zatem można być równocześnie szczęśliwym i krytycznym wobec „swojego” miasta? Moim zdaniem absolutnie tak. Dojrzała miłość oznacza bowiem umiejętność dostrzegania niedociągnięć wybranka, przyjaciela, dziecka i kogo tam jeszcze obdarzamy uczuciem. Trzeba ją odróżnić od zwykłego, romantycznego zaślepienia, które w przypadku relacji z miejscem zamieszkania jest często mieszanką wspomnień z dzieciństwa, tęsknoty za przeszłością i, niestety coraz częściej, konsekwencją politycznych sympatii i antypatii.

Prawdziwe kochanie, o czym wiedzą najlepiej wieloletni małżonkowie, wymaga też kompromisów. W przypadku miasta oznacza to umiejętność machnięcia ręką na pewne niedogodności i dostrzegania nadzwyczajności swojego wybranka. A o tym, że Sopot jest nadzwyczajny, nikogo przekonywać nie muszę.

W raporcie podkreślano, że pozytywnej ocenie sprzyja przede wszystkim dostępność sklepów, dobra komunikacja i przyroda. Z tym pierwszym jest u nas tak sobie, ale nie narzekam akurat na brak jakiejś „Galerii Sopot”. Co do komunikacji, pewnie z racji wieku i pełni sił jestem nią wręcz zachwycony – praktycznie wszędzie chodzę pieszo, kreśląc koło swoich życiowych potrzeb promieniem kilkuminutowego spaceru. Przyroda broni się u nas sama. Słowem, trudno nie być szczęśliwym. Szkoda tylko, że tego wszystkiego nie dostrzegli analitycy tworzący raport. Jak znam życie, Ci mali zazdrośnicy po prostu nie urodzili się w Sopocie.

CZYTAJ TEŻ: WBIJAM SZPILĘ. Meleksy pilnie do rewizji!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki