Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święto świętej naiwności. Felieton Dariusza Szretera

Dariusz Szreter
Dariusz Szreter
Po 1989 wydawało nam się, że poza czysto ilościowym aspektem, demokracja ma też swój wymiar jakościowy. Że pewnych rzeczy politycy robić i mówić nie powinni

Święto świętej naiwności
Czarne jest czarne

32 lata po nie w pełni demokratycznych wyborach, które jednak zakończyły się spektakularną wygraną solidarnościowej opozycji, upadkiem komunizmu w Polsce, a w konsekwencji w całym bloku sowieckim, jakoś nie widać chętnych do świętowania. W przypadku prawicy to zrozumiałe: im czwarty czerwca kojarzy się jedynie z upadkiem rządu Olszewskiego. Ale celebracji zaniechał też obóz antypisowski, gdzie jeszcze do niedawna królowało przekonanie, że to najważniejsza data w historii powojennej Polski. Najwyraźniej jednak znaczenie tamtych wyborów i ich skutki – budowa demokratycznego państwa po latach „dyktatury proletariatu”, zbladły w oczach ich niedawnych entuzjastów. Nic dziwnego, bowiem z każdym rokiem oddalamy się od tamtych wydarzeń nie tylko w sensie kalendarzowym, ale i w sposobie rozumienia i praktykowania demokracji.
Po 1989 wydawało nam się, że poza czysto ilościowym aspektem (liczba głosów przekładająca się na liczbę mandatów dla danego ugrupowania), demokracja ma też swój wymiar jakościowy. Że pewnych rzeczy politycy robić i mówić nie powinni, a jak już któremuś się zdarzy, to wycofa się grzecznie lub zostanie wycofany przez partyjnych towarzyszy. Czy komuś przyszłoby wtedy do głowy, że ważny polityk obozu rządzącego, któremu zwrócono uwagę na niedotrzymane obietnice może odpalić, że nie będzie przepraszać ani tłumaczyć się „hołocie i popaprańcom”? Nawet Lechowi Wałęsie, znanemu z dość niekonwencjonalnych odzywek, coś podobnego nie przeszłoby przez „gardło nasze”. Dziś – jeśli ktoś uzna te słowa za bulwersujące – dowie się, że nie czuje ducha prawdziwej demokracji, która polega wyłącznie na tym, że co cztery lat suweren wybiera sobie władzę. A w międzyczasie – hulaj dusza, byleby tylko słupki zanadto nie opadły.
Patrzę na kartkę kalendarza z datą 4 czerwca i myślę sobie, że jeśli powinniśmy w tych dniu obchodzić jakieś święto, to co najwyżej święto świętej naiwności, z której przez sześć ostatnich lat zostaliśmy skutecznie wyleczeni.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki