- Sylwester P. został oskarżony o popełnienie zbrodni komunistycznych stanowiących jednocześnie zbrodnie przeciwko ludzkości. Polegały one na bezprawnym pozbawieniu wolności 105 osób - działaczy ówczesnej legalnej opozycji z NSZZ „Solidarność” - tłumaczyła w 2018 roku prokurator Ewa Bialik, rzeczniczka prasowa Prokuratury Krajowej, która oficjalnie poinformowała o skierowaniu do gdańskiego sądu aktu oskarżenia przeciwko Sylwestrowi P.
Internowanie w 1981 r. ponad setki opozycjonistów – w tym m.in. Jacka Kuronia, Karola Modzelewskiego czy Henryka Wujca - za które odpowiadać miał b. wicekomendant wojewódzki Milicji Obywatelskiej w Gdańsku, według oskarżenia było przestępstwem, bowiem oparte było o nigdy nie opublikowany dekret związany z wprowadzeniem stanu wojennego w PRL. Według śledczych, P. jako podstawę prawną swoich decyzji przywoływał dekret o ochronie bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego „w sytuacji gdy ten akt prawny nie został opublikowany i według powszechnie przyjętych zasad prawnych nigdy nie obowiązywał".
- Do zarzucanych mi czynów nie przyznaję się. Odmawiam składania wyjaśnień – mówił na starcie procesu, w maju 2018 roku, niemal 90-letni już wówczas, skarżący się na kłopoty ze zdrowiem i poruszający z pomocą balkonika, oskarżony Sylwester P. - Moje wątpliwości budzi ilość decyzji wymienionych w akcie oskarżenia. Jeżeli jakieś decyzje podpisałem to zawsze z upoważnienia ustnego lub pisemnego komendanta wojewódzkiego Jerzego A. - zastrzegł.
- Jak patrzyłem na tego człowieka to mi się go po prostu żal zrobiło: staruszek zniedołężniały, chory - mówił 3 lata temu o oskarżonym, syn internowanej decyzją wicekomendanta, nieżyjącej Anny Walentynowicz, Janusz. - Nie wiem czy można czegokolwiek od niego oczekiwać w tej chwili. Myślę, że to powinna być taka symboliczna kara – uznanie go winnym i na tym to się powinno skończyć bo tamtych lat i tamtych zdarzeń w żaden sposób nie odwróci – zaznaczył.
Po niemal trzech latach procesu, 20 stycznia 2021 roku postępowanie sądowe trzeba było umorzyć ze względu na śmierć 92-letniego oskarżonego 12 dni wcześniej. Informację na ten temat, którą jako pierwsza podała Polska Agencja Prasowa potwierdził w rozmowie z „Dziennikiem Bałtyckim” rzecznik prasowy ds. karnych Sądu Okręgowego w Gdańsku.
IPN oskarża byłego wicekomendanta milicji w Gdańsku o zbrodnie przeciw ludzkości
- Oskarżony nie uczestniczył w rozprawach, w tym w ostatniej, która miała miejsce 27 listopada 2020 r. Sąd stwierdził, że oskarżony został prawidłowo zawiadomiony o jej terminie – tłumaczy sędzia Tomasz Adamski.
Jak zaznacza, po pierwszej rozprawie Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe podjął decyzję o częściowym umorzeniu postępowania w stosunku do czynów popełnionych po 17 grudnia 1981, czyli po terminie publikacji dekretu o stanie wojennym z 12 grudnia. Tę nieprawomocną decyzję w II instancji uchylił Sąd Okręgowy w Gdańsku i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez „Południe”. Tam wylosowano do niej nowego sędziego, który do stycznia 2021 r. przeprowadził 10 rozpraw.
- Mogę tylko powiedzieć, że sprawa była w toku, ale nie umiem stwierdzić, ile jeszcze by trwała, jakie czynności mogły okazać się niezbędne do przeprowadzenia – zaznacza s. Adamski.
Wcześniej, nazywany „katem Trójmiasta”, współodpowiedzialny za masakrę z Grudnia 1970 Stanisław Kociołek został w 2014 roku prawomocnie uniewinniony z zarzutu kierowniczego sprawstwa zabójstwa. Sąd Najwyższy uwzględnił kasację prokuratury i uchylił wyrok, przekazując sprawę do ponownego rozpatrzenia, ale 82-letni Kociołek zmarł nie doczekawszy wyroku.
Strefa Biznesu: Takie plany mają pracodawcy. Co czeka rynek pracy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?