Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sopot: Brak współpracy z MOPS to za mało, by sąd odebrał matce dzieci

Kamila Grzenkowska
K.Misztal
Za dwa tygodnie sopocki sąd zdecyduje, czy ośmioro dzieci zostanie odebranych ich matce.

Sąd musi działać ostrożnie, by nie skrzywdzić dzieci - mówią psycholodzy o sprawie pani Iwony Adamowicz z Sopotu. Kobieta zapowiada, że będzie o nie walczyć. Ma ośmioro dzieci i - choć rodzina nie jest patologiczna - mogą one trafić do placówki opiekuńczej. Pani Iwona szuka pomocy prawników. To jednak oznacza koszta, na pokrycie których, jak podkreśla, jej nie stać.

A tymczasem czas ucieka. Na 20 września wyznaczono bowiem pani Adamowicz termin rozprawy o "zmianę sposobu ograniczenia władzy rodzicielskiej". Sąd Rejonowy w Sopocie zwrócił się już do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej o wskazanie, gdzie jej małoletnie dzieci mogłyby zostać umieszczone.

Dla pani Iwony oznacza to nerwowe odliczanie... Czy znajdzie się ktoś, kto wspomoże ją prawnie? -Byłam ostatnio u jednego z prawników, który, przeglądając dokumenty, powiedział, że sprawa wygląda poważnie. Za swoje usługi zażyczył sobie dwa tysiące złotych. Nie stać mnie na to - tłumaczy sopocianka.

Czytaj także: Pani Iwona walczy o swoje dzieci

O jej sprawie pisaliśmy w poniedziałkowym wydaniu "Dziennika Bałtyckiego". Rodzina od ośmiu lat znajduje się pod opieką MOPS. Ma obecnie spore problemy finansowe, w tym zaległości czynszowe na kwotę 13 tys. złotych. Nie istnieje tu jednak problem picia alkoholu czy przemocy. Kobieta sama zajmuje się dziećmi. Jej mąż wyjechał za pracą za granicę - nie przysyła pieniędzy na utrzymanie. Pracownicy MOPS zarzucają pani Iwonie, że niechętnie z nimi współpracuje, a do tego zaniedbuje dom i dzieci. Kobieta temu zaprzecza. Wczoraj nikt z MOPS się z nią nie skontaktował. -Przyszedł jedynie pan, który już kiedyś proponował mi zamianę na mieszkanie w Gdyni Chylonii. Chce znowu rozmawiać na ten temat - przyznaje pani Iwona, która obecnie mieszka w lokalu komunalnym w Sopocie.

Co dalej więc z rodziną Adamowiczów? Po pierwsze nie wiadomo, jaką decyzję sąd podejmie za dwa tygodnie. Niewykluczone, że sprawa będzie się ciągnęła przez kilka miesięcy. Po drugie, w tej sprawie, jak mówi nam nieoficjalnie jeden z prawników, potrzebna jest po prostu dobra wola.

Procedura jest bowiem jasna - sąd musi zbadać, czy w ogóle trzeba podjąć bardziej rygorystyczne środki ograniczenia władzy rodzicielskiej. Po wydaniu ewentualnego prawomocnego wyroku, dzieci mogłyby zostać odebrane matce.

- W każdym wypadku ingerencji w sprawy pomiędzy rodzicami a dziećmi, sąd musi być bardzo ostrożny, aby wybrać środek najbardziej skuteczny oraz aby bez potrzeby nie uciekać się do środka zbyt drastycznego- tłumaczy Łukasz Berg z Kancelarii Adwokackiej Adw. Tomasza Posadzkiego w Gdańsku.

Brak współpracy między matką samotnie wychowującą dzieci a MOPS, to za mało - zdaniem psycholog, dr Krystyny Kmiecik**- Baran,** by sąd zdecydował o odebraniu jej potomstwa. -Jeśli im nie dzieje się krzywda, jeśli sąd nie dopatrzy się żadnej patologii, to zostaną one przy matce - uważa dr Krystyna Kmiecik - Baran

Możesz wiedzieć więcej!Zarejestruj się i czytaj wybrane artykuły Dziennika Bałtyckiego www.dziennikbaltycki.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki