Co przykre i żałosne, minister kultury, Pan Zdrojewski, przyłączył się do dramatycznie nierozgarniętych wykładowców, twierdząc, że przyszły student powinien znać i akceptować statut uczelni. Przypomina się dawne ślubowanie wojskowe, którego kiedyś wymagano od młodych Polaków. Mieli przysięgać na wierność socjalistycznej ojczyźnie.
Chciałbym władzom ASP przypomnieć, że każdy ma prawo do własnych przekonań i nie wolno tego ograniczać. Zwłaszcza kierunki artystyczne generują często skrajnie indywidualne działania, które pomagają zrozumieć dziwność naszej egzystencji i niejednokrotnie nie mieszczą się w banalnej mieszczańskiej mentalności. A taką prezentują osobnicy pragnący wtłoczyć otwarte głowy w puste formułki.
Nie miałbym żadnych uwag, gdyby student zdawał na prywatną uczelnię. Musiałby wtedy zaakceptować przygotowany wcześniej statut. Działalność ASP realizowana jest z pieniędzy podatników, czyli między innymi moich. Na Pana Zdrojewskiego też się składamy. Mam nadzieję, że ma kolekcję przyzwoitych garniturów.
Skoro my, czyli społeczeństwo, łożymy na kształcenie przyszłych artystów, to mamy święte prawo, by krytykować sposób wydatkowania naszych pieniędzy. Ja na przykład wolę oryginalnego plastyka niż wyrobnika odklepującego banalne ślubowania. Oczekuję, że uczelnia wypuści "otwartego" osobnika, który znajdzie swój indywidualny styl do opisania świata, w którym żyję.
Minister Zdrojewski twierdzi, że kto chce studiować, musi znać statut uczelni. Ja skromnie twierdzę, że wolność w postrzeganiu rzeczywistości jest po tysiąckroć ważniejsza niż uleganie urzędniczym fanaberiom. Banalne ślubowania nie tworzą sztuki. Są tylko niewyszukanym rytuałem, który pasuje do przedszkola albo do szkoły podstawowej.
Można ślubować w służbie celnej albo straży miejskiej. Można nawet ślubować w sanepidzie. W przypadku działalności artystycznej idea ślubowania jest nie na miejscu. Sztuka rządzi się kompletnie odmiennymi prawami. Ciekawe, czy Kazimierz Kutz albo nieżyjący Tadeusz Kantor przystąpiliby do ślubowania (prędzej z pijanymi marynarzami zaintonowaliby słynną pieśń z cyklu "morze nasze morze…").
Artysta ma być wierny sobie, co niekoniecznie pokrywa się z oczekiwaniami społecznymi. Warto choćby przypomnieć piramidę zwierząt Katarzyny Kozyry.
Cała ta sytuacja ma kilka pozytywnych aspektów. Otóż przytaczany wcześniej minister Zdrojewski przyznał, że warto się przyjrzeć bliżej idei ślubowania.
Może już za rok studenci, zamiast powtarzać wyświechtane formułki, pójdą po prostu na piwo.
CZYTAJ INNE FELIETONY/ BLOGI:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?