18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślady żydowskiej obecności w Gdańsku

Dariusz Szreter
Wielka Synagoga - duma żydowskiej społeczności Wolnego Miasta
Wielka Synagoga - duma żydowskiej społeczności Wolnego Miasta fot. Ze zbiorów M. Abramowicza
Po wystawie upamiętniającej ślady żydowskiej obecności w Gdańsku Dariusza Szretera oprowadza Mieczysław Abramowicz

Przyjdź, kochany maju, i uwolnij nas wreszcie od tych Żydów - napis tej treści pojawił się na wiosnę 1939 roku na płocie odgradzającym Wielką Synagogę w Gdańsku. Poprzedził zaplanowaną z wielką pompą barbarzyńską akcję rozebrania tego wspaniałego budynku, będącego dumą wielotysięcznej społeczności żydowskiej Wolnego Miasta Gdańska.

Mieczysław Abramowicz, pracownik Muzeum Narodowego w Gdańsku, kurator wystawy, pisarz, historyk, teatrolog i rzecznik gdańskiej Żydowskiej Gminy Wyznaniowej w jednej osobie, przyznaje, że jednym z motorów napędzających go do działania jest chęć zagrania na nosie nazistom. Gdańskowi nie wolno "uwolnić się" od pamięci po kilkusetletniej obecności Żydów w tym mieście. Mało tego - gmina żydowska, choć nieliczna, znów tu działa, stara się być aktywna także na niwie pozareligijnej, włączając się w krwiobieg Wrzeszcza i całego Gdańska. Dlatego Abramowicz już po raz drugi zorganizował wystawę upamiętniającą tę żydowską obecność nad Motławą.

- Na poprzedniej wystawie dwa lata temu pokazywaliśmy prawie wyłącznie fotografie ze zbiorów prywatnych, które gdańscy Żydzi wywieźli w czasie wojny gdzieś w świat - tłumaczy. - Poprzez te fotografie pokazywaliśmy zimny, obiektywny obraz życia żydowskiego w Gdańsku. W przypadku tej wystawy zależało mi, by operowała ona w przestrzeniach emocjonalnych. Nosi tytuł "Ślady", bo pokazujemy tu właśnie ślady, bardzo nieliczne i najczęściej wątłe, które pozostały po obecności Żydów w Gdańsku.

Przyjście i wyjście

Pierwsze zachowane dokumenty, świadectwa osadnictwa żydowskiego w Gdańsku, pochodzą z XIII wieku. Zdaniem Abramowicza, dowodzi to, że Żydzi byli tu już wcześniej, prawdopodobnie w XII wieku. To czy wolno im się było osiedlać w obrębie murów miejskich, czy nie, zmieniało się, w zależności od kaprysów czy interesów władców rządzących miastem. Raz więc Żydzi się lokowali w okolicach centrum - na Wyspie Spichrzów (gdzie aż do 1945 roku istniała ul. Żydowska) czy na ul. Szerokiej. Innym razem musieli się przenosić na przedmieścia - na Stare Szkoty czy do Wrzeszcza. Początkowo nie była to obecność szczególnie liczna. W późnym średniowieczu ograniczała się ona do kilkudziesięciu rodzin, a w XVIII wieku osiągnęła stan około 1200 osób. Wtedy już w śródmieściu Gdańska i na jego obrzeżach funkcjonowało pięć niezależnych gmin żydowskich.

Wiek XIX przyniósł gwałtowne zwiększenie liczby Żydów w Gdańsku, głównie z powodu pogromów, do jakich doszło na wschodzie Europy. Masy uciekinierów z Rosji, Rumunii czy wschodnich krańców dawnej Rzeczypospolitej kierowały się ku miastom portowym, takim jak Gdańsk, planując emigrację za ocean. Część jednak zostawała. W efekcie podczas ostatniego spisu ludności w Wolnym Mieście Gdańsku zanotowano 11 tys. obywateli pochodzenia żydowskiego. Mieczysław Abramowicz zwraca uwagę na to, że większość Żydów w Gdańsku i okolicach nie była jednak obywatelami WMG - mieli paszporty niemieckie, polskie, przedrewolucyjne rosyjskie bądź byli bezpaństwowcami. Stąd on sam szacuje liczbę gdańskich Żydów w tamtym okresie na około 30 tys.
Nie była to społeczność jednolita. Część była zasymilowana, mówiąca na co dzień po niemiecku, wykształcona na renomowanych niemieckich uczelniach. Od innych mieszkańców Gdańska odróżniało ich tylko to, że w piątek wieczorem szli do synagogi, zamiast udać się w niedzielę do kościoła czy zboru protestanckiego. Oni sami mówili o sobie "Żydzi niemieccy". Natomiast druga grupa to napływający ze wschodu tzw. Ostjuden, mówiący w jidysz, często ubierający się w chałaty, nierzadko będący zwolennikami wschodnich nowinek, takich jak chasydyzm czy syjonizm.

Przez ponad sto lat te dwie grupy żyły obok siebie, nie mając w zasadzie żadnych kontaktów. Miały osobne synagogi, swoje szkoły, instytucje, stowarzyszenia. Dopiero w latach 30. XX w., w obliczu zagrożenia ze strony nazistów, doszło do zbliżenia i współpracy, dzięki czemu można było przeprowadzić wielką emigrację z Gdańska, która była wielkim sukcesem. Prawie wszyscy gdańscy Żydzi, nie tylko obywatele WMG, ocaleli. Z tych 30 tys. pod koniec 1938 roku 1 września 1939 roku zostało w Gdańsku zaledwie 1222 Żydów, z których jeszcze kilkuset wyjechało w kilku różnych transportach, które się odbyły jeszcze na początku 1940 roku. Ci nieliczni, którzy zostali i przetrwali wojnę w getcie na Wyspie Spichrzów, ostatecznie wyjechali w 1945 roku. Na ogół do... Niemiec.

Miejsca i ludzie

Przygotowana w Muzeum Narodowym wystawa składa się z 20 gablot. Wędrówkę rozpoczynamy od gdańskich synagog. Poza jedną, tzw. Nową Synagogą we Wrzeszczu, z pozostałych są już tylko rzeczywiście ślady. Cegła z fundamentów Wielkiej Synagogi, którą Abramowicz wydobył z wykopu pod Teatr Szekspirowski, metalowe drejdle czyli bączki, w które dzieci zwyczajowo grają w święto Chanuki, bilety do łaźni kobiecej, która działała przy synagodze.

- Synagoga - przypomina Abramowicz - to nie tylko miejsce, gdzie Żydzi się spotykali i mogli się modlić do swojego Boga, ale też centrum ich świata. Jest powtórzeniem zburzonej Świątyni Jerozolimskiej, która zostanie odbudowana wraz z nadejściem Mesjasza.

Zwiedzając wystawę, można także posłuchać muzyki wykonywanej w Wielkiej Synagodze. Jej kompozytorem jest gdański kantor Louis Lewandowski. Jego dzieła rozbrzmiewają do dziś w bardzo wielu synagogach reformowanych na całym świecie.

Kolejny przystanek to cmentarze. Było ich kilka. Dwa główne na Chełmie i we Wrzeszczu. Na tym drugim, mieszczącym się w okolicach dzisiejszej siedziby Wirtualnej Polski, jeszcze w 1942 roku chowano Żydów, którzy pozostali w getcie na Wyspie Spichrzów. Dziś nie pozostało po nim prawie nic. Zniszczony został - wstyd powiedzieć - już po wojnie, kiedy wywożono stamtąd kamień na inne cmentarze oraz budowy. Cmentarz chełmski za to ożył w ubiegłym roku, kiedy postawiono nowe macewy na grobach dwóch XVIII-wiecznych rabinów, Elchanana Aschkenasiego i Meira Posnera. Była wielka feta, przyjechało kilku rabinów z całego świata. Mało tego - gmina dąży usilnie do tego, by na dolnym tarasie cmentarza utworzyć miejsce na nowe kwatery.
Wspomniany rabin Meir Posner pozostawił po sobie jeden z najtrwalszych historycznie śladów. Jego komentarz "Beit Meir" jest wciąż wznawiany i analizowany w środowiskach talmudycznych.
W ogóle dorobek naukowy gdańskich rabinów i uczonych żydowskich to, zdaniem Mieczysława Abramowicza, najgłębszy ślad działalności gdańskich Żydów. W końcu XVIII wieku miasto stało się silnym ośrodkiem badań nad Torą i prawem żydowskim. Powstało wtedy kilka poważnych ksiąg, które do dzisiaj stają na poczesnym miejscu w szkołach rabinicznych na całym świecie (m.in. prezentowana na wystawie Tiferet Israel, rabina Starych Szkotów, Israela Lipschütza, z 1845 roku).

Na przełomie XIX i XX wieku działała też duża grupa historyków żydowskich, którzy się zajmowali historią Gdańska, Pomorza i Prus Zachodnich. Ich prace są do dziś ważne choćby dlatego, że źródła, na których się opierali i które bardzo dokładnie opisali, w czasie wojny zostały zniszczone lub gdzieś zapodziane. Dzieła Hirscha, Perlbacha, Simsona jako jedyne dają możliwości badania dokumentów wczesnośredniowiecznych.

Wreszcie Lesser Giełdziński, który stworzył nieprawdopodobną kolekcję judaików. Ta część, którą podarował gminie żydowskiej, została przed wybuchem wojny wywieziona do Nowego Jorku i stała się zalążkiem największego na świecie muzeum żydowskiego - The Jewish Museum w Nowym Jor-ku. Ale w Gdańsku śladów po Giełdzińskim nie ma. Wiadomo, gdzie był pochowany, ale jego grobu nie udało się odnaleźć.

A jednak nazistom się nie udało

Gdańscy Żydzi byli także bardzo aktywni politycznie, nie tylko w partiach żydowskich, syjonistycznych. Przedstawiciele jednej i drugiej społeczności żydowskiej - Ostjuden i Żydów niemieckich byli członkami, często ważnymi, wszystkich partii politycznych działających na terenie WMG, z wyjątkiem, rzecz jasna, NSDAP. W Senacie WMG przez dwie pierwsze kadencje niezwykle istotne role odgrywali Jewelowski i Kamnitzer. Pierwszy z nich zajmował się kontaktami gospodarczymi z zagranicą, a drugi odpowiadał za finanse WMG. Ważną postacią ruchu syjonistycznego był Izaak Landau. Jego syn Mosze Landau, który nie był co prawda politykiem, ale prawnikiem, stał się jednym z ojców założycieli państwa Izrael. Był pierwszym prezesem Sądu Najwyższego Izraela i jako przewodniczący składu sędziowskiego prowadził proces Eichmanna w Jerozolimie. On, gdańszczanin, skazał Eichmanna na śmierć.

To ledwie część tematów, których dotyka wystawa na Toruńskiej. Oprócz śladów materialnych, zawiera też ona materiały multimedialne - wywiady z ostatnimi żyjącymi świadkami zaprzeszłego świata gdańskich Żydów. To niezwykle emocjonalny materiał. Wystawa kończy się gablotą poświęconą gminie żydowskiej.
- Wcześniej oglądamy ślady tego, co było i co się skończyło - wyjaśnia Mieczysław Abramowicz. - I w gruncie rzeczy byłaby to bardzo smutna opowieść. Te kilkaset lat obecności Żydów w Gdańsku, od ludzi bardzo biednych, którzy ledwo wiązali koniec z końcem, po obrzydliwie bogatych. Od naukowców, rabinów, kantorów, po drobnych sklepikarzy. To wszystko można zamknąć w 19 gablotach. Ale pokazujemy też, że nazistom się nie udało. 1 września ubiegłego roku (data symboliczna) gmina wróciła fizycznie do swojej synagogi we Wrzeszczu. I to było prawdziwe zakończenie II wojny światowej. Gmina żydowska to nie jest tylko gmina wyznaniowa. W synagodze odbywają się koncerty organizowane przez Mikołaja Trzaskę i Rafaela Rogińskiego, wystawy, nauka języka hebrajskiego.

Gmina liczy obecnie około 100 osób, rozsianych na terenie od Lęborka do Starogardu. Młodych nosi jeszcze dalej. Są tacy, którzy wyjechali nawet na studia do Izraela i kto wie, czy jeden z tych chłopaków nie powróci tu niebawem jako pełnoprawny rabin gdański?

***
W każdą sobotę czerwca odwiedzający Muzeum Narodowe w Gdańsku będą mieli możliwość zwiedzania wystawy "Żydzi gdańscy. Ślady", wraz z Mieczysławem Abramowiczem. Zwiedzanie wystawy z przewodnikiem będzie się rozpoczynało o godz. 11.00 i 15.00, potrwa około godziny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki