Franciszek Walicki, o nim bowiem tu mowa, wydał właśnie poszerzoną wersję swojej autobiograficznej książki "Szukaj, burz, buduj", przemianowanej obecnie nieco pompatycznie na "Epitafium na śmierć rock'n'rolla". Ale nie o śmierci tu miało być, tylko o narodzinach. Okazuje się, że w PRL nawet w tej dziedzinie najlepiej się sprawdzało planowanie. Z tym że w tym wypadku akurat nie było ono centralne. Otóż zafascynowany rock'n'rollem 38-letni (a więc jak na ówczesne rockowe standardy mocno zaawansowany wiekiem) redaktor wymyślił sobie, że utworzy zespół młodzieżowy, którego zostanie nawet nie menedżerem, tylko "kierownikiem programowym i artystycznym". Elvis i John Lennon by się uśmiali. O dziwo jednak to wypaliło. Z przeszkodami, bo rozmaici sekretarze od kultury kręcili nosami, grozili palcem i rzucali kłody pod nogi. Nie osłabiło to entuzjazmu Redaktora - ani dla rock'n'rolla, ani dla przodującego ustroju.
Walicki opisuje m. in. okoliczności rozwiązania pierwszego polskiego zespołu rockowego - Rythm'n'Blues. Było to skutkiem wściekłości ówczesnego szefa partii w Katowicach, który zapowiedział: "Przyjmijcie do wiadomości, że wasz wczorajszy koncert był ostatnim występem waszego zespołu". Walicki nie wymienia wprawdzie z nazwiska owego sekretarza, ale z kontekstu wynika jednoznacznie, że chodzi o Edwarda Gierka. Opisywana scena reprymendy w jego gabinecie wydaje się wielce znacząca. O ile bowiem na krótką metę Walickiemu udało się przechytrzyć śląskiego sekretarza, zmieniając nazwę zespołu na Czerwono-Czarni, i ostatecznie przyczynić się do bigbitowej eksplozji w Polsce lat 60., o tyle dojście Gierka do władzy ogólnopolskiej w 1970 roku wyznacza też cezurę w dziejach polskiego rocka. W latach 70. mamy do czynienia z jego niemal całkowitym uwiądem. Rocka w Polsce słuchano, tańczono w jego rytm na dyskotekach, grała go radiowa Trójka. Ale był to rock zagraniczny, czasem nawet z demoludów - pamiętacie węgierską Omegę i ich "Dziewczynę o perłowych włosach"? Ale krajowy rock, z wyjątkiem dosłownie kilku rodzynków (SBB, Budka Suflera czy epizodyczny Test), nie istniał. Przynajmniej nie w oficjalnym obiegu. Studia radiowe i nagraniowe były dlań zamknięte.
Dopiero sierpniowy przełom 1980 roku przyniósł zmiany i pod tym względem, a rockowego boomu nie zatrzymał już nawet stan wojenny. Niektórzy twierdzą wręcz, że go po części wykreował. To są jednak sprawy powszechnie znane i nieraz omawiane. Mnie natomiast niezmiernie ciekawią przyczyny, które spowodowały, że uchodzący za światowca i liberała, zarówno na tle swoich krajowych poprzedników, jak i innych sekretarzy "bratnich krajów", Gierek - człowiek, któremu Polacy zawdzięczają coca-colę, małego fiata i zespół ABBA w Studio 2, tak się uwziął na muzykę gitarową? Jak do tej pory nie natrafiłem na przekonujące wyjaśnienie. Stanowczo proszę nie likwidować IPN, póki nie wyjaśnią tej kwestii!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?