Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sebastian Mila ze Śląska Wrocław: Lechię darzę dużym szacunkiem

Paweł Stankiewicz
Sebastian Mila jest kluczowym graczem mistrzów Polski
Sebastian Mila jest kluczowym graczem mistrzów Polski Tomasz Bołt
Z Sebastianem Milą, byłym piłkarzem Lechii Gdańsk, a obecnie Śląska Wrocław, rozmawia Paweł Stankiewicz

- Czy to są ostatnie twoje miesiące w barwach Śląska?

- Istnieje taka możliwość. Czas pokaże. Jeśli jednak odejdę, to chcę zostawić Śląsk grający w europejskich pucharach i na tym się koncentruję.

- Mówiłeś, że jeśli do końca poprzedniego roku nie przedłużysz umowy we Wrocławiu, to będzie oznaczało, że twoje odejście jest przesądzone.

- Bardziej zależało mi na tym, żeby do końca grudnia podpisać kontrakt. Tak się jednak nie stało. Teraz moja rodzina się zastanawia, czy zostać w Polsce, czy wyjechać. Taką decyzję podejmiemy jednak na koniec sezonu.

- Zimą pojawiały się doniesienia, że możesz wyjechać do Azerbejdżanu lub USA. To miał być skok na kasę na zakończenie kariery?

- Nie. To po prostu były oferty, które dostawałem. Nie chcę niczego negocjować, a to co miałem do pokazania, to prezentowałem na boisku. Te oferty w zimowym okienku transferowym mocno mnie jednak nie zainteresowały. No może tylko wyjazd do USA poważnie brałem pod uwagę. Podobał mi się ten kierunek, ale wtedy z kilku względów nie mogłem wyjechać.

- Jakie kierunki kontynuowania kariery teraz bierzesz pod uwagę?

- Wszystkie. Wiele do powiedzenia będzie miała rodzina. Do tej pory to ja podejmowałem decyzje, gdzie będę grał i dokąd pojedziemy mieszkać. Teraz taką decyzję zostawiam najbliższym i zobaczymy, co z tego wyniknie.

- A co z Lechią?

- Jeśli dostanę propozycję, to poważnie się nad nią zastanowię. Bardzo bym chciał jeszcze zagrać w Lechii, kiedy będę mógł coś dać drużynie na boisku, a to faktycznie może być na to ostatni moment. Zawsze głośno o tym mówię, że Lechię i kibiców darzę dużym szacunkiem i jestem dumny, że w tym klubie stawiałem pierwsze ligowe kroki. Na pewno interesuje mnie gra o najwyższe cele i chciałbym, żeby moje ewentualne przyjście do Lechii temu towarzyszyło.

- To może być dla ciebie dobre miejsce, bo w Lechii mógłbyś pracować także po zakończeniu kariery piłkarskiej?

- Bardzo bym chciał się przydać Lechii, po tym jak już skończę grać w piłkę. Teraz chciałbym jeszcze kilka lat pograć, bo zdrowie mi na to pozwala. A później? Moim marzeniem jest zostać skautem, jeździć po małych miejscowościach i sprowadzać zdolnych zawodników.

- W Gdańsku niedawno byłeś. I co?

- Tak, to prawda. Byłem na treningu Lechii, spotkałem się z trenerami Bogusławem Kaczmarkiem i Krzyśkiem Brede. Rozmawialiśmy o drużynie, o tym jak funkcjonuje klub i jakie ma plany. Na pewno trener Kaczmarek to właściwy człowiek na odpowiednim miejscu.

Krzysztof Brede: Musimy rozwiązać problem prostych błędów

- Ta wizyta oznacza, że poważnie bierzesz pod uwagę powrót do Lechii?

- Nie chciałbym, żeby tak to było odbierane. To było spotkanie przyjacielskie, nic poza tym.

- I nie było żadnej propozycji powrotu do Lechii?

- (śmiech) Nie mogę tak wszystkiego zdradzić, o czym rozmawiałem z trenerem Kaczmarkiem. Było to miłe spotkanie. Trener zaprosił mnie do sauny wraz ze sztabem szkoleniowym. Wtedy akurat nie mogłem, ale cieszę się, że była możliwość porozmawiania.

- Lechia nie jest krezusem finansowym.

- Zdaję sobie z tego sprawę. Pieniądze nie są dla mnie najważniejsze i to nie będzie główny czynnik, jak będę podejmował decyzję.

- Zimą pojawiały się głosy, że miałeś ofertę z Lechii, ale miłość do klubu wyceniłeś na 700 tysięcy złotych...

- To kompletna bzdura. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że nie było z Gdańska żadnej propozycji, więc nie mogło być rozmów na temat finansów. Wciąż nie podjąłem decyzji, czy zostanę w Polsce, a dopiero jak zdecyduję, to będę prowadził rozmowy z klubami odnośnie kontraktu.

- Śląsk jest na podium w tabeli T-Mobile Ekstraklasy i awansował do finału Pucharu Polski. Ty jesteś w formie i zostałeś wybrany najlepszym piłkarzem meczu z Wisłą, więc kibice Lechii chyba się zmartwili, że nie dostałeś żółtej kartki w ostatnim meczu ligowym.

- (śmiech) To prawda, że jedna kartka dzieli mnie od pauzy. Chciałbym się jak najdłużej utrzymać w grze bez czwartej żółtej kartki. Dobrze się czuję na boisku fizycznie i psychicznie. Finał Pucharu Polski to fajna sprawa. Powalczymy o to trofeum, tak samo jak o podium w lidze. Każdy mecz jest ważny i będziemy dawać z siebie 100 procent.

- Lechia traci dużo goli i przegrała trzy na cztery ostatnie mecze. Będzie dla was łatwym kąskiem?

- Oglądam mecze Lechii i wiem, jaki zrobiła postęp i jak wielu młodych piłkarzy gra w tej drużynie. Biało-zieloni są groźni w ofensywie i strzelają dużo bramek. Postaram się pokazać nasze atuty i zwyciężyć. Lechia umie grać w piłkę, ma ciekawe schematy, ale my musimy wygrać i zrobimy wszystko, żeby tak się stało.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki