MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rosjanie i zmiana granic na Bałtyku. Możliwe, że zostali skarceni

Tomasz Chudzyński
Tomasz Chudzyński
Ćwiczenia rosyjskich sił desantowych na bałtyckim wybrzeżu
Ćwiczenia rosyjskich sił desantowych na bałtyckim wybrzeżu mil.ru
Rosja chce zmiany granic na Bałtyku kosztem innych państw. Projekt takiej, jednostronnej, samowolnej korekty, m.in. wokół Obwodu Królewieckiego, pojawił się w miniony wtorek, ale szybko zniknął ze strony internetowej rosyjskiego rządu. - Oni chyba dość szybko otrzeźwieli, akurat w tej sprawie, aczkolwiek publikacja tych planów mówi wiele o rosyjskich intencjach – wskazuje prof. Piotr Mickiewicz, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego.

Projekt korekty morskich granic na Morzu Bałtyckim we wtorek opublikował rosyjski resort obrony. Rosjanie chcieli włączyć do swoich morskich stref m.in. kilku wysp niedaleko wybrzeża Finlandii we wschodniej części Zatoki Fińskiej oraz okolic Mierzei Wiślanej i Kurońskiej, nieopodal miast Bałtyjsk i Zielenogradsk w Obwodzie Królewieckim. - Dotychczasowy przebieg granicy, obowiązujący od 1985 r., "nie w pełni odpowiada aktualnym uwarunkowaniom geograficznym" - brzmiał zapis w projekcie.
Co najważniejsze, krok ten Rosja chciała przeprowadzić w formule jednostronnej, nie pytając o zdanie państw, których morskie obszary miałaby zagarnąć. Jak tłumaczy prof. Piotr Mickiewicz, politolog z Uniwersytetu Gdańskiego, zajmujący się m.in. prawem i bezpieczeństwem morskim, Rosjanie złamaliby tym szereg międzynarodowych ustaleń.

- Jednostronna ingerencja w obszary wód terytorialnych innych państw byłaby samowolą, nieakceptowalną przez środowisko międzynarodowe – mówi prof. Piotr Mickiewicz. - Taki krok ze strony Rosji korygujący morskie granice byłby nielegalny, nie do przyjęcia. Każda zmiana układu granicznego wiąże się z aprobatą obu stron, z zawarciem stosownych, międzynarodowych umów.

- Mamy tu do czynienia z konwencją o prawie morza, która definiuje sposób wytyczania granic morskich. Mamy zatem wody terytorialne w odległości 12 mil morskich od linii podstawowej, czyli od brzegu oraz przylegającą do nich tak zwaną strefę przyległą. Obszarem strefy przyległej, zgodnie z przepisami międzynarodowymi, można manewrować. Państwo może jednostronnie ogłosić taką korektę. Być może o taką możliwość chcieli oprzeć się Rosjanie. Podkreślić należy jednak jeszcze raz, że korekty stref przyległych nie mogą naruszać wód terytorialnych innych państw – tłumaczy prof. Mickiewicz.

Projekt rosyjskiego dokumentu nie pozostał bez odpowiedzi

-  Konwencja Narodów Zjednoczonych o prawie morza zawiera postanowienia dotyczące definicji stref morskich państwa nadbrzeżnego, także o sposobie ich wytyczania i zmiany. Zakładamy, że Rosja jako strona konwencji postępuje zgodnie z nią. Warto pamiętać, że powodowanie zamieszania to także wpływ hybrydowy. Finlandia nie jest zdezorientowana – pisała na platformie X Elina Valtonen, minister spraw zagranicznych Finlandii.

Ostrzej odpowiedzieli Litwini. Wezwali rosyjskiego przedstawiciela na Litwie do MSZ i złożenie stosownych wyjaśnień. - Litwa wzywa Rosję do poszanowania i przestrzegania powszechnie uznanych zasad i norm prawa międzynarodowego, a także międzynarodowych i dwustronnych umów o nienaruszalności granic" — brzmiał oficjalny komunikat litewskiego MSZ.

- Trwa kolejna rosyjska operacja hybrydowa, tym razem mająca na celu sianie strachu, niepewności i wątpliwości co do swoich zamiarów na Bałtyku. Jest to oczywista eskalacja przeciwko NATO i UE i musi spotkać się z odpowiednio stanowczą reakcją — dodawał Gabrielius Landsbergis, szef litewskiego MSZ.

Co istotne, rosyjski projekt korekt granic zniknął niecałą dobę po opublikowaniu go na rządowych stronach rosyjskich. Czy była to zatem prowokacja, jak mówi szef litewskiego MSZ?

- Jest całkiem możliwe, że Rosjanie chcieli wzburzyć Litwinów i Finów, sprawdzali reakcję, próbowali nabić im guza. Natomiast publikacja tego dokumentu może wskazywać, że próba zmiany granic na morzu rzeczywiście chodziła Rosjanom po głowie, co istotnie stanowiłoby eskalację napięcia na Bałtyku – tłumaczy Piotr Mickiewicz.- Równie prawdopodobne jest jednak to, że Rosjanie zostali lekko skarceni. Albo sami otrzeźwieli, albo ktoś im podpowiedział, że jeżeli oni zaczną dowolnie interpretować zapisy prawa morza w tym tych dotyczących podziału poszczególnych akwenów, to takie działanie może dla nich skończyć równie istotnym problemem, bo inne kraje także mogą dokonać podobnego ruchu. Być może po prostu uświadomili sobie, niewykluczone, że z pomocą USA, że taka korekta granic morskich, jaką oni chcieli zrobić na Bałtyku, może czekać także ich. Trzeba wiedzieć, że Rosja ma zamrożone spory, zwłaszcza z Amerykanami, w cieśninie Beringa. Mogłoby ich mocno zaboleć, gdyby Amerykanie wykorzystując rosyjską decyzję wobec granicy z Litwa i Finlandią opierając się na tej samej interpretacji zdecydowali się na przesunięcie linii granicznej na tamtym akwenie, bardzo blisko podchodząc pod ich terytorium. Na podobny krok mogłyby się zdecydować Kanada czy Dania - toczące spór z Rosją o podział Strefy Wyłączności Ekonomicznej z Rosja na Oceanie Arktycznym. Tym samym Rosjanie straciliby kontrolę nad najważniejszym strategicznie dla nich akwenie morskim. I chyba z tego zdali sobie sprawę.

Zaznaczmy, Rosjanie prowadziliby korektę granic na Bałtyku w obliczu przewagi morskiej i powietrznej państw NATO.

- W sytuacji rewizji granic państw członkowskich, Sojusz musiałby zareagować. Zakładam demonstrację siły w postaci manewrów natowskich grup okrętów i lotnictwa, np. w okolicach wysepek na Zatoce Fińskiej, które to Rosjanie, zgodnie z projektem korekty granic, chcieli włączyć do swojej jurysdykcji. Co oczywiste, w obecnej sytuacji Rosjanie będą próbowali na Bałtyku podejmować różnego rodzaju prowokacyjne działania, jestem przekonany, że incydenty będą kreować cały czas, choć nie sądzę, by akurat robili to w kwestii granic – mówi politolog. - Dlatego na tę sytuację patrzeć musimy w dwóch kontekstach: pierwszym jest kreowanie zagrożenia w regionie bałtyckim, jako „nowym” miejscu prowadzenia rosyjskich działań o charakterze hybrydowym. Drugim natomiast próba testowania Amerykanów i samego NATO na ile ich reakcja będzie adekwatna do konsekwencji rosyjskich działań.

CZYTAJ TAKŻE: Stare mapy i znikający dokument. Dlaczego Rosja mówi o zmianie granic na Bałtyku?

Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!

od 7 lat
Wideo

Jak politycy typują wyniki polskiej reprezentacji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki