Roman Wilkos: Podczas akcji nie myślę o swoim bezpieczeństwie

Od kiedy jest Pan strażakiem ochotnikiem?Ochotnikiem jestem już od 1964 roku.

Jak rozpoczęła się Pana przygoda ze strażą?Można powiedzieć, że zaraził mnie sąsiad, który był strażakiem. Nie miał dzieci, a ja byłem jego ulubieńcem. Spędzałem z nim sporo czasu. Wiele razy woził mnie wozem strażackim i opowiadał o pracy. W ten sposób zaszczepił we mnie chęć bycia strażakiem. I tak mi już zostało.

Czyli nie jest Pan z rodziny strażackiej?Nie, nie. Mój tatuś pochodzi z lubelskiego. W niewielkiej miejscowości, w której mieszkał, nie było takiej tradycji.

Co w byciu strażakiem lubi Pan najbardziej?Przede wszystkim pomoc ludziom.

Strażakiem ochotnikiem jest Pan już 49 lat. Zapewne brał Pan udział w bardzo wielu akcjach. Czy była jakaś, o której mógłby Pan powiedzieć, że była najtrudniejsza?Wszystkie akcje są trudne. Moim zdaniem najtrudniejsze są jednak sytuacje, kiedy jedziemy do pożaru i nie wiemy, czy w budynku, który jest właśnie w płomieniach są jacyś ludzie. Uczestniczyłem w kilkunastu takich akcjach, m.in. w gorzelni w Wrzącej. Trudną akcją był dla mnie również wielki pożar lasu. Przyznam, że wtedy nam samym, strażakom, ledwo udało się uciec przed płomieniami. Dziś, kiedy o tym myślę, wiem że nasze życie było w niebezpieczeństwie, bo np. przejeżdżałem mostem, który jak się później okazało, w każdej chwili mógł się zawalić. Wtedy jednak się o tym nie myślało. Skupiony byłem wyłącznie na pracy.

No dobrze. Ale przez te lata na pewno zdarzyło się również wiele zabawnych sytuacji. Najwięcej zabawy mamy zawsze podczas obchodów Dnia Strażaka. Poza przywitaniem i poczęstunkiem, organizowane są wówczas liczne niespodzianki. Wśród nich nie brakuje m.in. gier fantowych i występów.

Dlaczego warto na Pana zagłosować?Warto oddać na mnie głos, ponieważ jestem bardzo dumny z bycia strażakiem. Ponadto chyba jestem jednym ze starszych czynnych ochotników w powiecie.

Zagłosuj na st. ogn. Romana Wilkosa! Wyślij na nr 72355 SMS o treści: och.15 (2,46 zł z VAT)