Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Roman Paszke wrócił do Gdańska [FOTO]

Patryk Kurkowski
Kapitan Roman Paszke na najnowocześniejszym jachcie sportowym Gemini 3 dotarł wreszcie do Polski. Po ponad pięciu miesiącach przymusowo spędzonych w Argentynie i długiej podróży w sobotę wrócił do Gdańska.

Nie tak miał wyglądać rejs dookoła kuli ziemskiej, podczas którego kapitan Paszke chciał pobić rekord świata (wyruszył 14 grudnia ubiegłego roku z Wysp Kanaryjskich). W wyniku awarii katamaran zmuszony był zatrzymać się w argentyńskim porcie Rio Gallegos. Pobyt w Ameryce Południowej przedłużył się jednak przez firmę, która holowała jacht.

Pierwotnie obie strony - drogą mailową - uzgodniły warunki umowy. Firma miała tylko pomóc przy doprowadzeniu katamaranu do portu, bo - co podkreśla na każdym kroku kapitan Paszke - nie było zagrożenia zatonięciem. Paszke wywiązał się ze swoich zobowiązań i zapłacił 15 tys. dolarów firmie (ustalone na podstawie stawki godzinowej), ale ta w ciągu dwóch tygodni zmieniła swoje żądania.

Zobacz też: Roman Paszke przerwał rejs dookoła świata!

Argentyńska firma holownicza oczekiwała zapłaty w wysokości 300 tys. dolarów (co ciekawe, w tym samym czasie ujawniono, że katamaran został ubezpieczony na 1,5 miliona euro), tłumacząc to pomocą przy akcji ratowniczej (w tym przypadku należność jest ustalana na podstawie wartości jednostki). Tyle że taka sytuacja w ogóle nie miała miejsca. Mimo to jacht został zatrzymany i sprawa trafiła do sądu.

Kapitan Paszke posiadał dokumenty potwierdzające zawarcie umowy o holowaniu, opłaty, ale nie od razu wygrał sprawę. W pierwszej instancji nawet przegrał.

- Sąd pierwszej instancji mieścił się w tej samej miejscowości co firma. A ludzie z małych społeczności raczej nie wydają wyroków przeciwko sobie. Od początku wiedzieliśmy, że będzie trudno nam wygrać sprawę. To była przecież Argentyna, a w jej południowej części dochodzi do różnych incydentów - powiedział nam Paszke.
- Mieliśmy wrażenie, że sąd pierwszej instancji w ogóle nie zapoznał się z materiałami dowodowymi. Zwróciliśmy się ze sprawą do polskiego MSZ oraz ambasady. Złożyliśmy apelację i chcieliśmy, by zajął się nią sąd w innej prowincji. Ten przyznał nam rację, ponad wszelką wątpliwość stwierdzając, że akcja ratunkowa nie miała miejsca i wydał wyrok zwolnienia jachtu ze skutkiem natychmiastowym. Teraz zamierzamy wytoczyć proces odszkodowawczy firmie - dodał gdańszczanin.

Po pięciu miesiącach spędzonych w Argentynie (od stycznia do czerwca) kapitan mógł odebrać katamaran i wrócić do kraju. Natychmiast obrał kierunek na Europę i po ponad miesiącu, w sobotę rano, dotarł do Narodowego Centrum Żeglarstwa, które mieści się w Gdańsku.

- Mam wrażenie, że w tych kwestiach między Polską a Argentyną istnieje ogromna różnica - przyznał.
51-letni Paszke nie zamierza jednak odpuszczać. Pod koniec listopada planuje kolejną wyprawę.
- Spróbuję ponownie pobić rekord świata - zapowiedział.

Oby tylko tym razem dopisało mu szczęście. Będzie to już trzecie podejście gdańszczanina. Pierwsze zostało odwołane z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych na południowej półkuli.

Jak to było z katamaranem?

Do awarii najnowocześniejszego w Polsce katamaranu Gemini 3 doszło około 580 kilometrów od Przylądka Horn w nocy z 5 na 6 stycznia bieżącego roku. W wyniku uszkodzenia lewego pływaka przedział nawigacyjny oraz maszynowy zostały zalane. Wtedy zapadła decyzja o przerwaniu bicia rekordu świata i skierowano się do argentyńskiego portu w Rio Gallegos (do wyboru był też port na Falklandach, ale w tym kierunku były niesprzyjające wiatry). Kapitanowi Romanowi Paszke udało się opanować na tyle sytuację, że nie było zagrożenia zatonięcia.

Następnego dnia doszło do pomocy ze strony firmy holującej, która pracowała przez cztery zanim jacht dotarł do portu. Niemal od razu rozpoczęto naprawę katamaranu, po siedmiu dniach dołączył Zespół Brzegowy. Wszystkie usterki naprawiono po kilku tygodniach. Gemini 3 otrzymał zezwolenie od inspektorów argentyńskich na żeglowanie, ale jednostka została zatrzymana, bo firma holująca zgłosiła sprawę do sądu.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki