Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce. Żyjesz, masz

Piotr Dominiak, ekonomista
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Bezwarunkowy dochód podstawowy? Kto wie, o co chodzi. A prawie rok temu UE uznała europejską inicjatywę w tejże sprawie i uruchomiła proces zbierania pod nią podpisów. Idzie to marnie. Zebrano do tej pory nieco ponad 130 tys. podpisów, a potrzeba milion. Zostało na to niespełna siedem tygodni. Polaków podpisało się tylko dwa tysiące.

Polaków podpisało się tylko dwa tysiące. Dziwne, że tak mało z nas chciałoby dostawać forsę za nic. Podpisy zbiera Dom Wszystkich Polska Ryszarda Kalisza. Ale sam Kalisz nie jest chyba przekonany do takiej inicjatywy. Niezrozumiałe, bo Dom Wszystkich Polska to teraz mało znana lepianka, a na promowaniu tej inicjatywy można zdobyć rozgłos i mnóstwo głosów w wyborach.

Idea trąci mrzonką rodem z XIX-wiecznego socjalizmu utopijnego. Ale czy należy takie pomysły wyrzucić od razu do kosza?
Bezwarunkowy dochód podstawowy to taki, który dostawałby każdy, bez względu na to czy pracuje i ile zarabia. Wypłata za sam fakt życia. Coś w rodzaju odwróconego (negatywnego) podatku pogłównego.

W Szwajcarii grupa społeczników zebrała szybko ponad 120 tys. podpisów osób wspierających taką koncepcję (na tym tle liczba podpisów w krajach UE wygląda mało imponująco). Oznacza to, że Szwajcarzy będą mieli w tej sprawie referendum. Czy poprą wprowadzenie bezwarunkowego dochodu w wysokości 2500 franków? Dla nas wielkie pieniądze, ale w przyszłym roku w Szwajcarii odbędzie się referendum w sprawie płacy minimalnej (której tam dotąd nie ma) w wysokości 4 tys. franków. Więc pomińmy wysokość kwot. Ich stać na tyle, nas byłoby na wielokrotnie mniej, bo mamy wielokrotnie niższy PKB na głowę. Ale czy w ogóle nas byłoby stać na jakikolwiek dochód bezwarunkowy?

Pierwsza odpowiedź brzmi - nie. Ale… Idea dochodu bezwarunkowego odwołuje się do praw człowieka. Należy się on każdemu, bo każdy ma prawo do swobodnego wyboru, a wybór ten jest dla wielu ograniczony brakiem środków. Eksperci szacują, że gdyby każdemu z nas dać 1000 zł, to roczny koszt wyniósłby 370 mld zł (dochody całego budżetu to 300 mld zł). Rzeczywiście - utopia. Choć gdyby owe 1000 zł było zamiast licznych zasiłków i świadczeń, to skutki finansowe okazałyby się sporo mniejsze. I z pewnością koszty funkcjonowania takiego systemu byłyby niższe od obecnego systemu świadczeń socjalnych, który jest skomplikowany, zbiurokratyzowany, daleki od społecznej sprawiedliwości. A czy podstawowy dochód bezwarunkowy jest sprawiedliwy? Już słyszę głosy oburzonych, że to dopiero byłaby rażąca niesprawiedliwość. Że trzeba by wykluczyć z niego najbogatszych, uwzględnić liczbę dzieci, stan zdrowia, zróżnicować wysokość wypłat itp. Czyli powrót do tego, co jest. Może dlatego nie ma entuzjazmu w Europie? I nawet jeśli Szwajcarzy przegłosują sobie te 2500 franków, to potraktujemy to wszyscy jako fanaberię bogatych.

Treści, za które warto zapłacić! REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki