Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce. Don Kichot energetyczny

Piotr Dominiak
Piotr Dominiak
Piotr Dominiak archiwum db
Prawdę mówiąc, nie wiedziałem, że PiS obok wielu innych fobii cierpi także na fobię wiatrakową. Czytając ustawę o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, myślałem, że to po prostu kolejny bubel prawny wynikający z pośpiechu, niechlujstwa, braku kompetencji i zwykłej głupoty. Sądziłem, że promotorami ograniczeń budowy wiatraków są jacyś nawiedzeni ekolodzy. Teraz dowiaduję się, że to część przemyślnej strategii PiS zwalczającego wszelkie aktywności gospodarcze i społeczne, które nie są pod ich kontrolą. A wiatraki ponoć kontroluje PSL.

Ustawa stanowi, że wiatraka nie można postawić bliżej zabudowań mieszkalnych, niż wynosi dziesięcio-krotność jego wysokości. Wiatraki są różne, ale niektóre konstrukcje sięgają ponad 100 m. Poprzedni projekt PiS zakazywał nawet ich budowy w odległości 3 km od budynków i nakazywał rozbiórkę już istniejących, bliżej położonych konstrukcji. Teraz jest łagodniej. Ale na tyle ostro, że praktycznie nie będzie możliwości tworzenia nowych farm wiatrowych. I zdaje się, że o to chodzi.

Przyznaję, że mnie też wiatraki się nie podobają. Faktycznie psują krajobraz, nie lekceważę też ich szkodliwości w różnych dziedzinach. Tylko jaka jest alternatywa? W zakresie tzw. zielonej energii pole manewru mamy niewielkie. Brakuje nam rzek nadających się do budowy hydroelektrowni, źródła termalne są rzadkie, słońca nie za wiele. Pozostaje konwencjonalna energetyka oparta na węglu, bo ten akurat mamy. Do czasu. Dziwi mnie zawsze, choć nie powinien, dramatycznie krótki horyzont czasowy brany pod uwagę przez naszych polityków. Z reguły nie przekracza jednej kadencji. W energetyce trzeba myślami wybiegać naprawdę daleko w przyszłość. Węgiel wystarczy nam na kilka najbliższych pokoleń. Dalej? Coś tam przecież wnuki i prawnuki wymyślą! Damy radę!

Prawdę mówiąc, nic na to nie wskazuje. Energetyka atomowa jest be. Wiatraki - be. Ropa - be, bo pochodzi z Rosji lub od islamistów. Biogaz - śmierdzi. A prądu się chce! I to coraz bardziej. Nasze maszyny produkcyjne i urządzenia domowe są coraz bardziej energooszczędne, ale mamy ich coraz więcej. Co więcej, stoi ogromna kolejka tych, którzy na razie dostępu do nich nie mają (a jest ich 3-4 miliardy, czyli co najmniej połowa chodzących po tym świecie), ale mieć chcą i trudno im się dziwić.

Masowa energetyka nie jest i może nigdy nie będzie przemysłem obojętnym dla środowiska. Trzeba będzie wybierać pomiędzy mniejszą i większą szkodą. Wiatraki zdają się być nieco mniej szkodliwe niż dymiące kominy. Nie są idealne, wymagają udoskonaleń. Nie można jednak wylewać dziecka z kąpielą. Tym bardziej że chcemy mieć więcej dzieci i więcej ciepłej wody do ich mycia. Dziś mamy, jutro też będziemy mieć, a pojutrze?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki