Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rejsy po gospodarce: 1914 i 10 dni [FELIETON]

Piotr Dominiak
Przemek Świderski
Niemiecki rząd zachęca swoich obywateli do gromadzenia zapasów żywności na 10 dni. Wśród komentarzy są idiotyczne, jak jednego z naszych polityków, czasem skłaniające do poważniejszych refleksji.

Przypadek zrządził, że czytam opasłe dzieło australijskiego historyka Paula Hama „1914 rok końca świata”. Ham próbuje zrozumieć, jak to się stało, że pozornie spokojny okres został nagle przerwany wojną o niespotykanym wcześniej zasięgu i skutkach. W historii gospodarczej lata 1870-1914 uchodzą za czas prosperity, stabilnych warunków gospodarowania. To krótki czas dominacji złotych walut. Z niego pochodzą mity o stabilności złota jako pieniądza i tęsknoty do powrotu do kruszcowych walut. Mity dotyczą nie tylko gospodarki. W sztuce uczymy się o nowych prądach z przełomu wieków. Ale Ham pisze: „…w latach 1870-1914 demokratyczne ideały bardziej humanitarnego i tolerancyjnego świata, wyrażane w sztuce i literaturze, były dławione, ignorowane lub odkładane na później”.

Był to czas wielu wynalazków: fonograf, włókna syntetyczne, kinematograf, radiotelefon, kamera, aparat fotograficzny Kodaka, a także karabin maszynowy Maxima, silnik elektryczny Tesli, silnik Diesla, aeroplan braci Wright. Te ostatnie szybko znalazły zastosowanie militarne. Postęp nie był wcale tak wolny, jak nam się dzisiaj wydaje. Wzrost gospodarczy przyspieszał.

Zmieniała się polityczna mapa Europy. Pomiędzy rokiem 1911 a 1914 nastąpiła radykalna zmiana granic Serbii, Bułgarii, Grecji, Turcji. Powstała Albania i Czarnogóra. La Belle Époque nie była sielanką. Zdaniem Hama większość społeczeństw europejskich nie chciała wojny, ale nie miała siły, by jej zapobiec.

Inny wybitny współczesny historyk Niall Ferguson też uważa, że Europejczycy nie dążyli do wojny. Mimo to wojna wybuchła, zignorowano książkę Jana Blocha, w której stawiał pytanie: „Czy obecnie wojna jest możliwa?”. Przewidywał, że wojna będzie długa, krwawa, zupełnie inna niż poprzednie. I była. Nie wybuchła z powodu zamachu w Sarajewie. Przesłanki narastały stopniowo, niepostrzeżenie. Przerosła wyobrażenia zwykłych ludzi, polityków, generałów.

Wbrew powiedzeniu, historia raczej się nie powtarza. Ale… Dziś społeczeństwa też nie chcą wojny. Postęp techniczny, kreując wciąż możliwości szkodzenia innym i zabijania, jest dynamiczniejszy niż przed ponad stu laty. Pojawiają się politycy odgrzewający stare idee i emocje. Redaktor Piotr Semka i jemu podobni, choć na wojowników nie bardzo wyglądają, zaczynają domagać się propagowania pozytywnych aspektów wojny. Odgrzewane są w wielu krajach minione (jak się wydawało) uprzedzenia i resentymenty. Gromadzenie zapasu żywności na kilka dni wydaje się śmieszne. Słusznie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki