MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Raport z teatru. Dziwki i anioły

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Hermanem targają sprzeczne uczucia miłosne. Łokciami w życiu się nie rozpycha, ale żonę i kochankę ma.

A kiedy jedna i druga spodziewa się dziecka, pojawia się kobieta trzecia, Tamara, żona wcześniejsza. Herman trwał przez lata w przekonaniu, że została wraz z dwojgiem dzieci zamordowana przez hitlerowców. A tu Tamara pojawia się niczym ta mara z zaświatów i oświadcza, że on jest jej jedyną miłością. Herman nie ma lekko.

Isaac Bashevis Singer w powieści "Wrogowie - historia pewnej miłości" wyraża przekonanie, że prawdziwego znaczenia słowa "miłość" nie odkrył jeszcze nikt. Był Singer mistrzem w rewidowaniu mitów wszelakich. Szydził też z odwiecznego prawa mężczyzn do niewierności. Lecz potęgi amora nie ignorował. Opowieść o losach Hermana i jego trzech partnerek skoncentrował wokół magnetyzmu płci ("Na początku była żądza"). Fabuła rozgrywa się jednak na wielu planach. Bez przerwy przewijają się niezatarte ślady okrutnej grozy holocaustu, zachwianej tożsamości Żydów, głębokiego kryzysu wiary.
Kilkanaście lat temu Agnieszka Osiecka przeniosła "Wrogów" na scenę sopockiego teatru Atelier pod nazwą "Wilki".

Osiecka oszczędziła widzowi wielu drastycznych opisów hitlerowskiego i stalinowskiego terroru. Minionej niedzieli "Wilki" powróciły do Atelier. Dziwne, bo koszmary nazizmu niby odchodzą w przeszłość, a tymczasem sopockie przedstawienie widza ze spokoju wytrąca. Zagubiony Herman miota się beznadziejnie między trzema kochającymi go partnerkami. Nie jest lojalny wobec żadnej. Ma świadomość, że popełnia bigamię i żyje w strachu przed aresztowaniem. Lęka się, że w każdej chwili może zostać z Ameryki deportowany. O sobie mówi, że sam dla siebie jest zagadką. Twierdzi, że nie jest nawet ateistą. A jednak w chwili zgryzoty moralnej zatapia się w głębokiej modlitwie.

Żonę Jadwigę, która go ofiarnie ukrywała w czasie wojny, uważa za anioła. Aniołem jest dla niego także żona Tamara, choć gdy wpada w złość, krzyczy, że jest dziwką! Nie może za to żyć bez Maszy, kochanki wybuchowej i namiętnej (aktorski popis Iwony Chołuj). Ale kiedy Masza wyprowadza go z równowagi, potrafi i ją potworem nazwać, a w chwili silnej irytacji Aniołem Śmierci nawet.
Świetnie reżyser "Wilków", André Hübner -Ochodlo, rozegrał w spektaklu singerowską ironiczną partię rabina Lamperta. Postać tę widzowie poznają jedynie z rozmów telefonicznych z Hermanem. Głosu rabinowi w niepowtarzalnej formie użycza gdański aktor Ryszard Ronczewski. Sztukę spinają songi cadyków. Muzykę napisał Zygmunt Konieczny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki