MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Raport z jabłkiem - Stocznia Kutza

Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
Henryk Tronowicz
W schyłkowym okresie PRL byłem gościem Kazimierza Kutza w jego mieszkaniu w Wilanowie. W ciągu dwóch godzin dowiedziałem się wtedy od gospodarza o środowisku polskiego kina więcej niż przedtem w ciągu lat.

Na odchodnym artysta wręczył mi w podarunku piękne wielgachne jabłko. Takie epizody zwykle zacierają się w pamięci. Tamtego jabłka jednak nie zapomnę nigdy. Przypomniałem sobie o nim dwa dni temu, gdy wpadł mi w rękę zbiorek felietonów filmowych Kutza "Z mojego młyna".

W swoich felietonach autor kreślił obyczajowe obrazki filmowego środowiska. Obrazki humorystyczne, soczyste, pikantne. Ech, to się czyta! Kto zamienił nissana na mazdę, ale także np. jak to niegdyś Zbyszek Cybulski zaproponował do pewnego filmu porządną dziewczynę z teatru Wybrzeże - dziewicę jeszcze! I obiecał, że sprowadzi dziewicę na zdjęcia próbne, ale ostrzegał kolegów, żeby sobie nie ostrzyli apetytu, bo skrzywdzić jej nie pozwoli. Puenta Kutza: "I przywiózł Kalinę Jędrusik, on, strażnik jej cnoty, choć Kalina nigdy nie robiła wrażenia, by kiedykolwiek mogła być dziewicą. A jednak była to prawda". A wspominając mariaż aktorki z pisarzem Stanisławem Dygatem, felietonista zaznacza, że Kalina była arcydziełem Dygata i niewątpliwie najlepszą postacią, jaką napisał...

Głównie w felietonach Kutz ścierał na proszek niektórych wycwanionych w PRL kolegów po fachu. W roku 1997 zamienił fotel reżysera na fotel senatora RP i pisanie felietonów zawiesił.

Dobierając się do kwadratowego koła rodzimego kina, w tamtej dekadzie Kutz chętnie zaglądał do Gdyni na doroczną fetę filmowców. Lecz w roku 1996 święto polskiego kina skojarzyło mu się z konduktem pogrzebowym i uznał, że miejsce pochówku jest całkiem niezłe, bo sąsiaduje ze... "świetnie prosperującą stocznią".

No a teraz poseł Kutz - szykując słowo wstępne do zbiorku "Z mojego młyna" - powiada, że przeczytał dawne felietony jednym tchem, choć i nie ukrywa, że odniósł wrażenie, że odemknął wieko z beczki przesolonych śledzi.

Śledzie śledziami, ale co ze stocznią? Sprawa świetnie prosperującej stoczni po 13 latach uwadze pana posła umknęła. Mocno z kolei Kutz przesadził, wyznaczając termin stypy święta polskiego kina. Toć festiwal w Gdyni trzyma się mocno. Inna kwestia to nowy projekt jego terminu.

I nawet nie tyle samego terminu, ile motywacja zmiany. Przeniesienie fety na wiosnę ma - jakoby - sprzyjać zgłaszaniu polskiej twórczości do nagrody Oscara. A to siurpryza! Będzie co zgłaszać? Czyżby polskie kino asy chowało w rękawie? Tylko dlaczego tych asów w kinach nie widać?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki